Turniej dla Darcy'ego Warda, organizowany w Australii, stał się już tradycją i ma stałe miejsce w kalendarzu rozgrywek na Antypodach. Dość powiedzieć, że w tegorocznej edycji na torze zobaczymy chociażby Jasona Crumpa (czytaj więcej o tym TUTAJ).
Trzykrotny mistrz świata postanowił wrócić na motocykl, by swoim nazwiskiem wypromować turniej Warda i równocześnie zachęcić kibiców do przyjścia na stadion. W końcu impreza ma szczytny cel - zgromadzić środki na leczenie żużlowca, który w 2015 roku złamał kręgosłup i porusza się na wózku inwalidzkim. Dlatego jego koledzy z toru godzą się jechać za darmo w tych zawodach.
Czytaj także: Marcin Najman zrugał team Maksyma Drabika
Inicjatywa Australijczyków powinna dać do myślenia Polakom. Tyle bowiem ostatnio mówiło się o mobilizacji i solidarności środowiska w kontekście głosowania na Bartosza Zmarzlika w plebiscycie na sportowca roku, a brakuje nam zdecydowanych ruchów względem Tomasza Golloba, który też zasłużył na to, by mieć co roku turniej, z którego dochód przeznaczany byłby na jego rehabilitację.
ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a
W Bydgoszczy odbyła się tylko jedna edycja "Asów dla Golloba" - pod koniec 2018 roku. Szkoda, że już w minionym sezonie nie udało się zorganizować kolejnej. Przypadek Golloba jest przecież podobny do tego Warda - bydgoszczanin po fatalnym wypadku też musi poruszać się na wózku inwalidzkim. Codzienna rehabilitacja 48-latka sporo kosztuje.
Ktoś może zasugerować, że Gollob przez wiele lat startów zarobił fortunę na torze i powinien z tego opłacać rehabilitację. Tyle że każda górka pieniędzy się kiedyś kończy, a zasługi Golloba dla polskiego speedwaya są nieocenione. Przez lata to on jeden ciągnął całą dyscyplinę do przodu i był wręcz jej synonimem.
Ward przecież też nie został zostawiony na pastwę losu, ma nadal wsparcie jednego ze sponsorów - Monster Energy, a mimo to koledzy z reprezentacji potrafią się zorganizować i raz w roku zrobić coś dla niego. Czy nie możemy oczekiwać tego samego od Polaków względem Golloba? Spora część zawodników zgodziłaby się, aby ten jeden raz w roku pojechać dla mistrza za darmo. Tak, aby zgromadzić jak najwięcej pieniędzy na jego leczenie.
Czytaj także: Marek Mróz o kulisach odejścia z Rybnika
Polskę i Australię różni to, że mamy znacznie więcej ośrodków żużlowych. Można by pomyśleć nad tym, aby rotować miejscem rozgrywania "Asów dla Golloba", tak by impreza nie była na stałe przypisana do Bydgoszczy, bo z czasem mogłoby się to negatywnie odbić na frekwencji. Patrząc na Australijczyków, nie możemy siedzieć z założonymi rękami i nic nie robić.