W tym artykule dowiesz się o:
- Myśleliśmy o Karolu. Podejmowaliśmy temat jego jazdy w naszym klubie przez pośredników. W końcu to nasz wychowanek - mówi WP SportoweFakty Jan Madej, prezes RzTŻ Rzeszów.
- Okazało się, że Baran ma zbyt duże problemy, które były dla nas nie do przeskoczenia. Nie chciałbym ich komentować na forum publicznym. Raz, że nie są to sprawy do wywlekania na światło dzienne, a poza tym nie jestem upoważniony do zabierania głosu w imieniu Karola. Zawodnik będzie miał życzenie, sam zajmie stanowisko i wypowie się o co chodzi - stwierdza szef rzeszowskiego klubu.
Pozasportowe problemy Karola Barana nie są żadną nowością i w zasadzie wielką tajemnicą. W 2017 roku Urząd Skarbowy w Rzeszowie zażądał od niego spłacenia zaległości podatkowych (źródła zbliżone do klubu mówiły, że chodzi o blisko 26 milionów złotych, żużlowiec zaprzeczał).
ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik typował Roberta Lewandowskiego na sportowca roku w Polsce
Sam Baran tłumaczył, że został oszukany. Gdy tylko dowiedział się o piśmie fiskusa natychmiast poszedł do prokuratury, gdzie złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Podkreślał, że nic nikomu nie jest winny.
Wracając do tematu klubowej przynależności Karola Barana, żużlowiec związał się tzw. kontraktem warszawskim (bez aneksu finansowego) z Lokomotivem Daugavpils. Niewykluczone jednak, że prędzej czy później trafi do RzTŻ Rzeszów.
- Chłopak musi sobie poukładać i wyprostować pewne rzeczy. Jeśli to nastąpi, oczywiście nadal widzimy go u siebie i w dowolnym momencie z miłą chęcią możemy wrócić do rozmów - zaznacza Madej.
Zobacz też: Żużel. Kolizje terminów z ligą brytyjską problemem dla polskich klubów. Kluczowi zawodnicy mogą być niedostępni Żużel. Burza na dwa etaty. W tygodniu z Motorem, w weekendy z RzTŻ-em. W Rzeszowie nie będzie zapchajdziurą