Nowi działacze RzTŻ-u Rzeszów wzięli się prężnie do roboty. Sukcesem przede wszystkim jest to, że drużyna po rocznej przerwie wystartuje w lidze. Kolejny powód do radości to całkiem niezły skład. Może nie na awans, ale na pierwszą czwórkę jak najbardziej. I do tego dorzućmy jeszcze odbudowująca się atmosferę wokół klubu. Marketing działa coraz lepiej, sponsorzy się pojawiają. Nic tylko jeździć.
Teraz najważniejsze będzie odbudowanie żużla w mieście i zakończenie sezonu bez długów - podkreśla doskonale znający miejscowe realia dziennikarz Mateusz Kędzierski. - Z drugiej strony kibice mają już pewne oczekiwania wobec drużyny, którą stworzono. Na pewno bliżej sezonu działacze oraz sztab szkoleniowy ustalą plany na ten rok. Będzie to z pewnością korzystne dla zawodników, którzy często podkreślają w rozmowach, że wolą startować w drużynach walczących "o coś" - dodaje.
- Mówi się o składzie, który został zbudowany tak, by w rozgrywkach awansować do pierwszej czwórki. Według mnie, już od samego początku działacze i zawodnicy powinni powalczyć o pełną pulę. Mimo że niektóre zespoły zdecydowanie lepiej prezentują się "na papierze", należy mierzyć wysoko. Takie podejście może zmotywować żużlowców i przyciągnąć kibiców na trybuny. Priorytetem powinno być jednak zakończenie sezonu nie pod, a nad kreską, biorąc pod uwagę finanse - zaznacza dziennikarz Canal+.
ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a
Cieszyć może fakt, że na nowy podmiot nie wypięła się Marta Półtorak. Była prezes tego klubu po cichu wspiera działaczy. O większym wsparciu finansowym na razie nie ma mowy, ale pomoc takiej persony to już coś. Wystarczy wspomnieć, że pani prezes od działań Ireneusza Nawrockiego odcinała się grubą kreską. W przypadku RzTŻ-u jest inaczej.
- Marta Półtorak ma olbrzymi sentyment do klubu z Rzeszowa. Gdyby wątpiła w wiarygodność działaczy, to nie zaangażowałaby się w jakąkolwiek pomoc. Tak było przecież w przypadku poprzedniego "właściciela" klubu. Teraz w pewnym stopniu poznała osoby, które rozpoczęły odbudowę rzeszowskiego żużla i zaufała im. Pomogła chociażby przy organizacji prezentacji drużyny w jej galerii handlowej - zauważa dziennikarz.
Sezon 2020 bez dwóch zdań będzie dla rzeszowskiego środowiska żużlowego kluczowy. Jeżeli uda się odbudować zaufanie w oczach sponsorów i kibiców, to jest szansa, że klub w kolejnych latach będzie w stanie rozwinąć skrzydła, zbudować większy budżet i powalczyć o awans. Nie ulega przy tym wątpliwości, że polski żużel potrzebuje silnych ośrodków na południu Polski. Takim do niedawna był przecież klub z Rzeszowa.