W roku 2014 Fredrik Lindgren zajął dziesiąte miejsce w cyklu Speedway Grand Prix i wtedy wydawało się, że Szwed definitywnie żegna się z mistrzowskim cyklem. Wrócił jednak do niego trzy lata później i był bliski wywalczenia medalu. Kontuzja sprawiła, że nie wystąpił w dwóch ostatnich turniejach i spadł na ósme miejsce w "generalce".
Jednak już w sezonie 2018 szwedzki żużlowiec doczekał się pierwszego w karierze medalu IMŚ - stanął na najniższym stopniu podium. Do tego regularnie zaczął punktować na wysokim poziomie w PGE Ekstralidze - najpierw w barwach ROW-u Rybnik, a później Włókniarza Częstochowa.
Czytaj także: Trener z Rybnika potrzebuje pomocy
- Co się zmieniło w ostatnich pięciu latach? To nie była jedna rzecz. Wiele zawdzięczam innemu podejściu mentalnemu. Od czterech lat pracuję z trenerem, co bardzo mi pomogło - powiedział Lindgren w rozmowie ze speedwaygp.com.
ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik typował Roberta Lewandowskiego na sportowca roku w Polsce
- Chodzi również o przygotowania. Zarówno te w okresie zimowym, jak i te w sezonie. Muszę być gotowy, gdy nadchodzi czas turnieju SGP. Zawsze staram się być w najlepszej formie akurat w te weekendy. Wiele temu poświęcam - dodał Szwed.
34-latek podkreślił, że spory wpływ na jego lepsze występy ma też lepiej zorganizowany sztab ludzi w jego teamie. - Musisz mieć wokół właściwe osoby. Takie, którym ufasz. Wszyscy muszą dążyć do tego samego celu. To nie jest jednoosobowe widowisko. Układanka składa się z wielu elementów - zaznaczył.
Wraz z lepszymi wynikami nadeszła też stabilizacja w życiu prywatnym Lindgrena. Szwed tej zimy wziął ślub. Jego wybranką została Carolina Jonasdotter, która należy do teamu szwedzkiego żużlowca i również miała wpływ na ustabilizowanie jego formy.
- W pracy z trenerem mentalnym chodzi o to, by umieścić się w odpowiednim nastroju, gdy nadchodzi czas ścigania. Każdego dnia możesz czuć się inaczej, ale gdy wyjeżdżasz pod taśmę, to musisz być odpowiednio nastrojony. To mi pomaga. Nie tylko w zawodach, ale też w życiu codziennym. Sądzę, że jesteśmy bardziej świadomi roli psychiki niż wcześniej. Czasem masz jakieś problemy, wątpliwości i musisz z kimś o tym porozmawiać - skomentował Lindgren.
- Jeśli mam zaplanowaną rozmowę i wszystko jest w porządku, może ona trwać 20 minut. Jeśli pojawiają się jakieś komplikacje, może trwać godzinę. To wszystko zależy od tego, na jakim etapie życie jesteś. W tej chwili na pewno jestem dużo bardziej stabilny emocjonalnie. Zawsze są kwestie, które można poprawić, ale czuję, że zmierzam we właściwym kierunku - podsumował Szwed.
Czytaj także: Włókniarz na zgrupowaniu w niepełnym składzie?
Tym właściwym kierunkiem zapewne byłoby zdobycie tytułu mistrza świata. Szwecja czeka na triumf swojego reprezentanta od roku 2005, kiedy to po raz ostatni na najwyższym stopniu podium stanął Tony Rickardsson. To kawał czasu i zapewne Lindgren chciałby być kolejnym żużlowcem, którego nazwisko znalazłoby się na liście mistrzów świata. W zeszłym roku zawodnik ze Skandynawii był czwarty w stawce.