Żużel. Za dużo wczesnych pobudek i nieprzespanych nocy. Max Fricke tłumaczy, dlaczego zrezygnował z Premiership

WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Max Fricke
WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Max Fricke

- Miałem pełno wczesnych pobudek, podróży i późnych lądowań - mówi Max Fricke, który do tej pory regularnie ścigał się w Premiership. Od tego roku zabraknie go na Wyspach, co ma pozwolić Australijczykowi zrobić kolejny krok naprzód w karierze.

W ostatnich dwóch sezonach Max Fricke nie potrafił ustabilizować formy w PGE Ekstralidze, gdzie w barwach Betard Sparty Wrocław dobre mecze przeplatał słabszymi. W tym roku do grafiku byłego mistrza świata juniorów dojdą starty w cyklu Speedway Grand Prix. Dlatego Australijczyk postawił na zmiany - nie będziemy go już oglądać w brytyjskiej Premiership.

Wprawdzie Fricke świetnie czuł się w Belle Vue Aces, ale po wywalczeniu awansu do SGP musiał podjąć trudną decyzję. Żużlowiec pozostał wierny jedynie rozgrywkom w Polsce i Szwecji.

Czytaj także: Kacper Woryna nie dał się nabrać na kurację kroplówką

- W zeszłym roku mój kalendarz startów był napchany po brzegi. Teraz tych zawodów byłoby jeszcze więcej, skoro będę regularnie jeździć w SGP. Wielka Brytania to nie tylko najwięcej meczów, ale też podróży w jedną i drugą stronę z powodu spotkań ligowych. Miałem pełno wczesnych pobudek, podróży i późnych lądowań - wytłumaczył Fricke w rozmowie ze speedwaygp.com.

ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a

- Czułem, że będę w stanie lepiej zadbać o siebie, gdy porzucę Wielką Brytanię. Pozwoli mi to lepiej przygotować się do SGP. Będę mógł poświęcić więcej czasu na testy, treningi i siłownię. Mam też tę pewność, że nie przyjadę na turniej SGP po pięciu dniach jazdy z rzędu i tygodniu, w którym spałem średnio po trzy-cztery godziny na dobę - dodał Australijczyk.

Zawodnik z Antypodów nie ukrywa, że będzie mu brakować atmosfery panującej na stadionie "Asów" w Manchesterze. - Szkoda, bo lubię się ścigać dla Belle Vue i ogólnie w Wielkiej Brytanii. Jednak musiałem coś odpuścić i niestety padło na Premiership. Chciałbym nadal ścigać się na Wyspach i jestem pewien, że to jeszcze nie jest koniec historii dla mnie, jeśli chodzi o ten kraj. Pewnego dnia wrócę i oby w barwach Belle Vue Aces - stwierdził Fricke.

Czytaj także: Dlaczego Motor odpuścił transfer braci Curzytków?

Australijczyk podkreślił też, że nie chciał sytuacji, w której jeździłby wyłącznie w Polsce. Dlatego podpisał kontrakt w Szwecji z Kumla Indianerną. - Są zawodnicy tak jak Woffinden, Sajfutdinow, a teraz Lindgren, którzy porzucają również Szwecję, by jak najlepiej przygotować się do Grand Prix. Ja rezygnuję z Wielkiej Brytanii, ale nadal będę w Szwecji. Przywykłem do częstych startów - podsumował Fricke.

Źródło artykułu: