Jeszcze w sezonie 2014 zdobywał średnio 1,766 punktu na wyścig w najlepszej żużlowej lidze świata, by rok później obniżyć loty do poziomu przeciętnej 1,211. Tobiasz Musielak nie odnalazł się najlepiej w gronie zawodników powyżej 21. roku życia. Dosięgnęła go "klątwa" przejścia w wiek seniora. Tylko nielicznym udaje się pozostać w PGE Ekstralidze i punktować na podobnym poziomie co wcześniej.
Musielakowi na pewno nie pomogła kontuzja obojczyka, którą odniósł na początku sezonu 2015. Uraz z pewnością wybił leszczynanina z rytmu, jednak trudno przypuszczać, aby złamany obojczyk był głównym powodem słabszej dyspozycji przez lata.
- Trudno powiedzieć co konkretnie stało się z karierą Tobiasza Musielaka po przejściu w wiek seniora, ale gołym okiem widać, że nie podążyła ona w takim kierunku, jakiego można było oczekiwać - zauważył Karol Śliwiński, redaktor One Sport oraz mediów klubowych Apatora Toruń.
ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik typował Roberta Lewandowskiego na sportowca roku w Polsce
- W przypadku Tobiasza najbardziej zastanawiało, że pomimo kilku podejść i otrzymywanych szans, nie był w stanie przebić muru, który nieoczekiwanie wyrósł przed nim w PGE Ekstralidze, kiedy tylko wkroczył w wiek seniora. To nie była jazda na miarę jego możliwości, które zaprezentował jako młodzieżowiec i, znając życie, nie sprawiała mu zbyt wiele radości - stwierdził Śliwiński.
W Lesznie Musielak otrzymał dwie szanse na adaptację. Po blamażu całej drużyny w sezonie 2016, miejsce wychowanka zajął Janusz Kołodziej. Efekt? Dominacja Fogo Unii w kolejnych trzech sezonach. Młodszy z braci Musielaków rozpoczął tułaczkę po klubach. Trafiał kolejno do ekstraligowych ośrodków z Rybnika i z Częstochowy. Progres jednak nie nastąpił, przez co zawodnik zdecydował się na wykonanie kroku w tył.
- Fakty są takie, że Tobiasz przejeździł cztery sezony w ekstralidze jako senior, ale statystyki pokazują, że w tym czasie nie udało mu się zrobić kolejnego kroku naprzód, ani nawet pozostać na tym samym pułapie, co wcześniej. Patrząc z perspektywy zewnętrznego obserwatora, to mogło być zaskakujące, że jego średnia nagle uległa wyraźnemu pogorszeniu i bez przerwy utrzymywała się na niemal jednakowo niskim poziomie. Wydawało się, że prędzej czy później musi nastąpić jakiś przełom, ale w rzeczywistości to nie była tylko chwilowa zadyszka, ale długotrwała i nie do końca zrozumiała obniżka formy - przyznał redaktor One Sport.
Wychowanka Unii zatrudnił prezes Witold Skrzydlewski, jednak zdołał zatrzymać żużlowca w łódzkim klubie jedynie na rok. Po udanym sezonie na pierwszoligowych torach po Musielaka ustawiła się kolejka chętnych. Ostatecznie 26-latek trafił do eWinner Apatora Toruń.
- Apator Toruń potrzebuje w tej chwili ambitnych zawodników ze sporym potencjałem, którzy są głodni sukcesu, a także zamierzają przebijać się coraz wyżej i udowadniać, że stać ich na skuteczną rywalizację z najlepszymi. Moim zdaniem Tobiasz Musielak spełnia te kryteria - przyznał toruński dziennikarz.
- Być może udany sezon na zapleczu okaże się bodźcem, który pozwoli ponownie napędzić karierę Tobiasza Musielaka i nawiązać do wyników z końcówki wieku juniorskiego. Wydaje się, że zawodnik planuje stosować metodę małych kroczków. W tym roku wybrał sobie drużynę, która, podobnie jak on, chce wrócić do ekstraligi. Jeżeli torunianom rzeczywiście uda się wywalczyć awans, a Musielak zaliczy kolejny dobry sezon, to z pewnością dostanie propozycję jazdy w elicie - dodał Śliwiński.
I choć Musielakowi byłoby trudno załapać się do składu aktualnych Mistrzów Polski, to nadal jest w Lesznie osobą lubianą i szanowaną. Kto wie? Być może żużlowiec tak pokieruje swoją karierą, że jeszcze kiedyś założy na siebie plastron z leszczyńskim Bykiem.
Zobacz także: Powrót Crumpa świadczy o słabości żużla
Zobacz także: Włókniarz ma nowego zawodnika