Jernej Kolenko jeszcze jako młodzieżowiec zadebiutował w rozgrywkach polskiej ligi. W 2001 roku związał się z występującym na trzecim poziomie zespołem TŻ Lublin.
Miał problem z przebiciem się do zespołu, w którym jeździli także Eduard Szajchulin i Pavel Ondrasik. Wystąpił w barwach lubelskiej drużyny tylko raz - 19 sierpnia w starciu z Iskrą Ostrów. Zaczął pechowo, bo od defektu na prowadzeniu. Do mety nie dojechał także Konrad Kurtz, wobec czego jego zespół przegrał 0:5 z duetem Clausen - Padowski. Iskra wygrała ten mecz 52:37. Słoweniec zdobył łącznie 6 punktów w sześciu startach i na kilka kolejnych lat zniknął z polskiej ligi.
Trudny początek
Przed sezonem 2006 polska liga otworzyła się na obcokrajowców. Nastąpił znaczny napływ zagranicznych zawodników do rozgrywek. Skorzystał na tym także Jernej Kolenko, po którego postanowił sięgnąć drugoligowy Kolejarz Rawicz.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiesporcie: przewrotka sprzed linii pola karnego. Co za strzał!
Jego pierwsze występy nie napawały optymizmem jeżeli chodzi o zdobycze punktowe. Przełom nastąpił w szóstej kolejce, kiedy Kolejarz mierzył się z klubem z Równego. Słoweniec zgromadził na swoim koncie 16 "oczek" w sześciu startach, a "Niedźwiadki" minimalnie zwyciężyły 45:44. Było to zaledwie jedno z pięciu wygranych spotkań w wykonaniu rawiczan. 24-letni wówczas Kolenko sezon ukończył z niezłą średnią 2,071 pkt/bieg.
Kolejne rozgrywki były dla Kolejarza niezwykle udane. Świetny sezon miał Piotr Dym, wtórowali mu Andrzej Zieja i Robert Mikołajczak, a pozostali zawodnicy dokładali niezwykle cenne punkty. We wszystkich domowych meczach rawiczanie zdobyli przynajmniej 50 punktów, a rekordowe zwycięstwo odnieśli z Marketą Praga 71:20. Zespół z Rawicza wywalczył zasłużony awans do I ligi.
Pamiętny mecz
Do debiutanckiego sezonu na zapleczu Ekstraligi Kolenko przygotowywał się bardzo sumiennie. Poczynił także spore inwestycje w sprzęt. Zakupił silniki od tunera, który szykował jednostki także dla Nickiego Pedersena.
Na otwarcie sezonu 2008 rawiczanie pojechali na mecz do Ostrowa. Tamtejszy KM Intar Lazur przystępował do rozgrywek z -7 punktami, co było pokłosiem afery korupcyjnej. W Ostrowie zbudowano niezwykle silny zespół, który szybko miał nadrobić straty. Gospodarze występowali w roli zdecydowanych faworytów.
Mało kto spodziewał się jednak, że Kolejarz przegra różnicą blisko 50 punktów. Jedynym, który starał się nawiązywać walkę był właśnie Jernej Kolenko. Słoweniec w pojedynkę zgromadził 10 z 21 "oczek".
- Startowałem na tym torze pierwszy raz w życiu. (...) Wiem, że zdobyłem trochę punktów, mogło być dużo lepiej, ale zważywszy, że pierwszy raz tutaj jechałem, to jest nieźle - tłumaczył Kolenko po zakończeniu meczu w rozmowie z portalem SportoweFakty.
Mimo wyniku 21:70 Kolenko zebrał pozytywne recenzje za swój występ. Zaimponował nie tylko swoją ambitną postawą na torze. - Na zawsze zapamiętam go z meczu wyjadowego w Ostrowie. Przegraliśmy 21:70. Jernej zdobył wtedy 10 punktów. Gdy wszyscy zawodnicy uciekli, on jako jedyny podszedł pod sektor i podziękował nam za doping. Uważam, że gdyby nie feralny upadek w Prelogu, to Kolejarz wraz z nim utrzymałby się w I lidze - wspominał jeden z kibiców Kolejarza w rozmowie z WP SportoweFakty.
Fatalna kontuzja
13 kwietnia Kolejarz walczył na własnym torze z GTŻ Grudziądz. W chorwackim Prelogu natomiast rozegrał się wówczas dramat Kolenki. 25-letni zawodnik startował tam w mistrzostwach Austrii, Chorwacji i Słowenii. W trzeciej serii startów uczestniczył w fatalnym wypadku spowodowanym przez Izaka Santeja.
- Przebywał w śpiączce przez dwanaście dni - tłumaczył w czerwcu 2008 roku ówczesny prezes Kolejarza Dariusz Cieślak. - Jernej nie wyjedzie w tym roku na tor. Z dnia na dzień czuje się coraz lepiej i powinien wyjechać na początku przyszłego sezonu - dodał.
Kolejarz w pozostałej części sezonu był cieniem drużyny. W 20 meczach "Niedźwiadki" odniosły tylko jedno zwycięstwo, w ostatnim domowym spotkaniu przeciwko RKM-owi Rybnik (48:44). Dość powiedzieć, że pewni utrzymania goście przysłali krajowe zestawienie.
Koniec kariery
W Rawiczu wierzono, że związany pięcioletnim kontraktem Słoweniec zdoła powrócić na tor. Cztery miesiące po fatalnym wypadku w Prelogu Kolenko ogłosił jednak zakończenie swojej kariery.
- Jest to przemyślana decyzja, podjąłem ją w oparciu o opinie i rady mej najbliższej rodziny i przyjaciół. Sprzedam cały sprzęt, zostawię sobie tylko jeden motocykl na pamiątkę tych wszystkich lat spędzonych na różnych torach. Pozostawiam sobie 1 proc. szans na to, że może kiedyś w przyszłości wrócę do tego sportu, ale jest to naprawdę bardzo mało prawdopodobne - tłumaczył w rozmowie z naszym portalem.
- Rozmawiałem z wieloma ludźmi i zdaję sobie sprawę z tego, że w moim przypadku dalsze uprawianie tego sportu byłoby bardzo niebezpieczne. Gdyby przydarzył mi się jakiś wcale niewielki i niegroźny upadek, to mógłbym skończyć nawet na wózku inwalidzkim. Dlatego myślę, że ryzyko tego typu jest tutaj niewskazane - dodał Jernej Kolenko.
W pomoc zawodnikowi włączył się m.in. Matej Zagar, który zorganizował zbiórkę na leczenie swojego rodaka. Sam wpłacił na ten cel 500 euro. Łącznie udało się zebrać blisko 700 euro, a cała kwota została przekazana Kolence. Ten po zakończeniu kariery zamierzał ukończyć studia i pójść do pracy.
W 2009 roku wrócił do Rawicza, aby pomagać Maksowi Gregoriciowi. Do żużla już nigdy nie powrócił. Wciąż jednak wspominany jest przez kibiców Kolejarza jako niezwykle oddany i ambitny zawodnik. Najlepiej o jego przywiązaniu do zespołu świadczy fakt, że jego kontrakt miał obowiązywać do 2013 roku.
Czytaj także:
- Syn zwierzaka wraca na tor
- Greg Hancock. Mistrz ze skazą