Żużlowcy eWinner Apatora Toruń muszą wygrać rozgrywki 1. Ligi Żużlowej. Klub z Grodu Kopernika nie może sobie pozwolić na dłuższy rozbrat z PGE Ekstraligą. Czy Jack Holder poprowadzi kolegów do awansu? - Nie dam sobie uciąć ręki za żadnego żużlowca, ale mam przeczucie, że Jack będzie dobrze punktował. Jak dopasuje sprzęt, to może rządzić i dzielić. Nie zdziwię się jak znajdzie się w najlepszej piątce I ligi - mówi nam Jacek Frątczak.
Znajomość byłego menadżera torunian z Australijczykiem nie ma tutaj nic do rzeczy. - Moje słowa są zupełnie szczere. Nie sugeruję się tym, że kiedyś razem współpracowaliśmy. Holder to zawodnik rozwojowy i jeden słabszy sezon nie może rzutować na jego ocenę. Jest obdarzony świetnym startem, a w tym sporcie to klucz do wyników - tłumaczy nasz ekspert.
Na młodszego z braci w poprzednim sezonie spadła fala krytyki nie tylko z powodu słabych występów. Szerokim echem odbiło się jego zachowanie w Grudziądzu, gdy zawrócił kilka metrów przed metą i pozbawił Kennetha Bjerre kasy za punkt bonusowy. - To nie było działanie z premedytacją, tylko efekt frustracji wynikający z niemocy i tyle. W historii mieliśmy dużo gorsze przypadki, o których nie dyskutowaliśmy. Pamiętamy jak zawodnicy celowo się przewracali po to, aby przerwać wyścig - komentuje.
ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a
- Wydarzenie z Grudziądza chluby mu nie przyniosło. Pamiętajmy jednak, że był wolny przez większość poprzedniego sezonu. W derbach są różne podteksty, czasami gotuje się pod kaskiem. Jestem przekonany, że nie był to brak szacunku do rywala, bo Jack szanuje kolegów z toru. Wtedy nie pracowałem już w Toruniu, więc nie wiem jaka była rozmowa z zawodnikiem. Myślę, że wypadało pogadać po męsku. Być może padły pewne nieparlamentarne słowa, choć osobiście nie rozkładałbym tego tematu na czynniki pierwsze - analizuje Frątczak.
Australijski luz nie sprawi, że "Kangur" zlekceważy zmagania w niższej lidze i będziemy mieli powtórkę z rozrywki? - Ten luz jest trochę pozorny. Oni strasznie to wszystko przeżywają, tylko po prostu inaczej. Proszę mi uwierzyć, że w nich wszystko się gotuje, a doskonałym przykładem jest mecz w Grudziądzu. Uśmiechają się i niby na luzie podchodzą do tematu, ale tak nie jest - podkreśla nasz ekspert.
Jack ma bardzo dobry kontakt z bratem Chrisem. W swojej karierze obiera metodę małych kroków. - To nie jest żadna tajemnica, że Jack miał w Toruniu kontrakt amatorski. Nie chciał pieniędzy na sprzęt, był wynagradzany tylko za zdobyte punkty. Świadczy to o jego podejściu, z całą pewnością nie był to skok na kasę. On zdaje sobie sprawę ile ma lat i że dużo jeszcze przed nim. Będzie się prawidłowo rozwijał. Krok w tył w postaci niższej ligi może mu wyjść na dobre - przekonuje.
Młody Holder w przyszłości ma stać się czołowym zawodnikiem. - Chłopak nie boi się ciężkich warunków torowych, a w dodatku posiada świetny moment startowy. Nie każdy może być mistrzem świata, czasami trzeba po prostu odczuwać satysfakcję z tego co się robi. Nie mam wątpliwości, że będzie coraz lepszy - kończy Frątczak.
Zobacz także: Żużel. Debata ekspertów. Marian Maślanka: Większa Ekstraliga tylko z KSM-em. Play-off dla sześciu zespołów
Zobacz także: Żużel. Ostafiński i Hynek biorą się za łby. Finansowa rewolucja i płacz gwiazd