Żużel. Debata ekspertów. Władysław Komarnicki: Ukróciłbym kasę za podpis, nie potrzebujemy klubów zagranicznych

Władysław Komarnicki zabrał głos w ramach żużlowej debaty ekspertów przeprowadzonej przez WP SportoweFakty. - Śmieszą mnie przedpłaty. Dziesięć ekip w PGE Ekstralidze to zamach na budżety klubów - uważa były prezes Stali Gorzów.

Kamil Hynek
Kamil Hynek
Władysław Komarnicki / Na zdjęciu: Władysław Komarnicki
Tydzień temu rozpoczęliśmy żużlową debatę WP SportoweFakty. Postanowiliśmy przepytać czołowych polskich trenerów i osoby ze środowiska na temat zmian w dyscyplinie. Co można zmienić, czego jej potrzeba? Tym razem kolej na byłego prezesa Stali Gorzów - Władysława Komarnickiego.

Powiększenie Ekstraligi: Już to przerabialiśmy i z całą odpowiedzialnością, bez gryzienia się język stwierdzam, że wracanie do dziesięciu drużyn byłoby chorym pomysłem. Branie pod uwagę tego pomysłu świadczy o komplementarnym braku wiedzy. Z góry wiadomo, iż dwie-trzy ostatnie drużyny mocno odstawałyby od reszty stawki i mimochodem wykonałaby zamach na budżety innych klubów.

Połączenie I i II ligi: Podobna sytuacja jak wyżej, choć pole do popisu byłoby większe. Można by się  pokusić o jakąś ciekawą reformę. Z naciskiem na słowo przemyślaną.

ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik typował Roberta Lewandowskiego na sportowca roku w Polsce

Zmiana systemu PGE Ekstraligi: Jestem wielkim orędownikiem interesujących rozwiązań, które się sprawdzają, a sześć drużyn w fazie play-off było raz, że atrakcyjne, a dwa przedłużało zespołom sezon, trwała walka do końca. Ostatnia ekipa, która się załapała do rozgrywki o medale mogła się łudzić, że wyeliminuje pierwszą. Szkoda, że porzucono tę idee.

Zagraniczne kluby w polskiej lidze: Nie jestem przekonany. Poza drużyną z Daugavpils nie za bardzo się one u nas przyjmowały, a mieliśmy ich już kilka np. z Czech czy Ukrainy. Kluby stamtąd nie podnosiły poziomu ligi. Do Niemców też jestem sceptycznie nastawiony i patrzę na ich starty z dystansem. W krajach, w których świetnie rozwinięta jest piłka nożna, żużel ciężko się przyjmuje. Taką postawiłbym szybką diagnozę.

KSM: Zawsze byłem za. Wprowadzenie go wyrównuje siły drużyn, a co za tym idzie i ligę. Jest ona bardziej emocjonująca. Poza tym pozwala spłaszczyć budżety.

Zagraniczny junior: Mam mieszane uczucia związane z tym przepisem, o który była taka wojna w zimie. Ale osobiście nie przeszkadzałby mi. Chciałoby się żeby wszyscy nasi rodzimi juniorzy prezentowali klasę predestynującą ich do wystawiania w składach ekip ekstraligowych, lecz jeżeli się nie da, to należy kombinować, aby siła ligi na tym nie ucierpiała.

System szkolenia, produkcja juniorów na sztukę: Marek Cieślak miał bardzo dużo racji w tym ażeby zająć się pracą u podstaw i zaostrzyć kryteria przy egzaminach na licencję Ż. Z drugiej strony musimy być świadomi, iż młodzież ma teraz tyle rozrywek i jest tak niewyobrażalnie rozpieszczana, że gdzieniegdzie adept witany jest w szkółce z pocałowaniem ręki lub chlebem i solą. Mam nadzieję, że mistrz świata i Sportowiec Roku - Bartosz Zmarzlik odrobinę rozrusza to środowisko.

Wychowankowie na pozycjach juniorskich: Nie chcę wydawać w tym przypadku opinii. Odeślę więc kibiców do decyzji zapadających na platformach komunikacyjnych z udziałem w prezesów. Oni najlepiej będą wiedzieć jaką reformę przy tym podpunkcie przeprowadzić.

Licencje nadzorowane: Inicjatywa na pewno potrzebna, ale trzeba uważniej patrzeć na ręce i potem wszelkie uchybienia korygować. Po to są te regularne kolegia prezesów.

System płatności w żużlu, ryczałt, punktówka: Nie każdy jest Tomkiem Gollobem. Ten gatunek zawodnika zaginął, ale widzę w przyszłości tylko jedno nazwisko, które mogłoby dostawać kasę z góry, a i tak będzie wypruwał żyły, tak jakby przelew miał pójść dopiero po określonej liczbie zdobytych "oczek". Generalnie jestem jednak zdania, że należy sobie zapracować na pieniądze. Zarobek, czyli punkty muszą leżeć na torze.

Regulamin finansowy: Podam prosty przykład. PKO Ekstraklasa jest słaba, wlecze się gdzieś w ogonie Europy, a i tak są w nią pompowane ogromne środki. Na wyrost.
Gotówka równa się wykonana robota. Śmieszne dla mnie zawsze były przedpłaty, np. na przygotowanie do sezonu itp. Są zawodnicy, którzy nie inwestują pieniędzy w sprzęt, ale we własne dobra materialne i ekonomiczne. To bym stanowczo ukrócił.

CZYTAJ TAKŻE: Jak Batchelor odgryzł się Mrozkowi
CZYTAJ TAKŻE: Odejście Plecha z Wybrzeża. Poszło o pieniądze?

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy zawodnicy powinni dostawać pieniądze na przygotowania do sezonu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×