Nasza ekipa pokazała, że ma charakter - rozmowa ze Sławomirem Kryjomem

Dyrektor sportowy Unii Leszno - Sławomir Kryjom podzielił się z naszym portalem swoimi spostrzeżeniami na temat zbliżającego się finału DPŚ. Jego zdaniem równie ciekawym może okazać się turniej barażowy, który odbędzie się w czwartek o godzinie 19.00.

W tym artykule dowiesz się o:

Jan Gacek: Jak podobały się panu wczorajsze zawody w Peterborough?

Sławomir Kryjom: - To było świetne widowisko. Zawodnicy jeździli z dużą determinacją. Cieszę się, że sportowa ambicja wzięła górę nad kalkulacjami. Wszyscy żużlowcy przejawiali wolę zwycięstwa. Nasza ekipa pokazała wczoraj, że ma charakter. Z punktu widzenia organizatora żałujemy jednak, że Polacy nie wystąpią w turnieju barażowym.

Czy oglądając wczorajsze zawody nie zastanawiał się pan czy naszym zawodnikom "opłaca się" powiększać przewagę nad Australijczykami w kontekście jokera, którego mogliby użyć? Nie sądzi pan, że regulamin DPŚ jest absurdalny?

- Nie rezygnowałbym z jokera bo to wielokrotnie już podnosiło emocje na trybunach. Jestem z kolei za wprowadzeniem zawodnika rezerwowego. Nie może być tak jak było w Vojens po kontuzji odniesionej przez Pedersena. Uważam, że w składach powinni się znajdować rezerwowi, którzy będą do dyspozycji trenera, nie tylko wtedy gdy ktoś odniesie kontuzję.

Nie czuł się pan zniesmaczony oglądając wczorajsze "popisy" naszych kibiców podczas dekoracji zwycięzców. Odniosłem wrażenie, że nasi żużlowcy nie czuli się komfortowo w tej sytuacji...

- Kibice, którzy wbiegli na tor i murawę, zachowali się fatalnie. To nie podlega dyskusji. Mogę jednak zapytać w tym momencie, gdzie były służby porządkowe? Było widać, że są zupełnie bezradni wobec tej sytuacji. To przykre, że kibice nie panują nad swoimi emocjami i w momencie dekoracji starają się być ważniejsi od zawodników.

Chyba najsmutniejsze w tej sytuacji jest to, że garstka zapaleńców wpływa na wizerunek całej kibicowskiej społeczności...

- Niestety tak jest. Moim zdaniem nie należy jednak sprowadzać wszystkiego do odpowiedzialności zbiorowej. Zdecydowana większość kibiców potrafi zachować się w kulturalny sposób. Byłem na ostatnim meczu Caelum Stali Gorzów z Unibaxem Toruń. Na trybunach panowała kapitalna atmosfera, ale po ostatnim wyścigu w okolicach parku maszyn poleciały na tor butelki. To zachowanie było jednak udziałem małej grupki kibiców. Warto więc spojrzeć na takie zdarzenia z właściwej perspektywy. Pamiętajmy też, że zdecydowanie gorzej bywa na meczach piłkarskich i to nie tylko w Polsce.

Nie jest pan zaskoczony decyzjami personalnymi, które podjął przed zawodami w Peterborough Rob Lyon - menedżer reprezentacji Wielkiej Brytanii?

- To on jest menedżerem i do niego należą takie decyzje. Myślę, że wie co robi. Zaufał młodym zawodnikom, którzy zawsze mogą zaskoczyć. Tym razem jednak zawiedli. Na dzień dzisiejszy nie wykluczałbym, że w barażu wystartują zarówno Scott Nicholls jak i Lee Richardson. Składy na te zawody zostaną podane dopiero po czwartkowym treningu.

Wszystko wskazuje na to, że sukces z Peterborough negatywnie odbije się to na frekwencji podczas barażu...

- Wpływy ze sprzedaży biletów na baraż będą w związku z tą sytuacją mniejsze. Być może jednak przełoży się to na lepszą frekwencję podczas zawodów finałowych. Co do samego barażu, myślę, że to będą pasjonujące zawody. Na pewno odpadnie któraś z wielkich drużyn. Jestem przekonany, że walka będzie się toczyła o każdy centymetr toru. Spodziewam się, że mimo braku Polaków będzie to wspaniały wieczór na stadionie Alfreda Smoczyka.

Jakiej frekwencji spodziewacie się podczas barażu i finału DPŚ?

- Bylibyśmy zadowoleni gdyby na finale pojawiło się ponad 15 tysięcy kibiców. W przypadku barażu pod nieobecność Polaków będziemy się cieszyli jeśli liczba widzów przekroczy 5 tysięcy.

15 tysięcy widzów na finale…to nie brzmi zbyt optymistycznie...

- Zdajemy sobie sprawę z realiów. Wiemy przecież, że również na turniejach Grand Prix frekwencja jest mniej imponująca niż w przeszłości. Do tego trwają wakacje. Być może także zainteresowanie żużlem odrobinę spadło. Moim zdaniem zawody Drużynowego Pucharu Świata są dużo ciekawsze od Grand Prix ponieważ w każdym biegu jedzie Polak. To gwarantuje wielkie emocje.

Jak ocenia pan dyspozycję Krzysztofa Kasprzaka? Wygląda na to, że ten zawodnik złapał wiatr w żagle?

- Myślę, że Krzysztof jest teraz zarówno w świetnej formie psychicznej jak i fizycznej. Do tego dochodzi dobrze spisujący się sprzęt. Jego wyniki w przekroju ostatnich kilku tygodni napawają optymizmem. Przypomnę choćby mecze z Lotosem, Unibaxem czy rawicki półfinał IMP. Wczoraj również było widać, że jeździł bardzo pewnie i skutecznie. Nie zamykał gazu i atakował na całej szerokości toru. Myślę, że on jest na najlepszej drodze, żeby osiągnąć taką formę jak w 2007 roku, kiedy czarował wszystkich swoja jazdą. Spodziewam się, że Krzysztof odegra istotną rolę w sobotnim finale Drużynowego Pucharu Świata. Liczę też na jego dobre występy w meczach ligowych.

Czy pańskim zdaniem znajdzie się miejsce w pierwszej piątce dla Rune Holty?

- Decyzja należy oczywiście do Marka Cieślaka. Moim zdaniem zwycięskiego składu nie należy zmieniać. Wszyscy nasi zawodnicy spisali się w Peterborough na miarę oczekiwań. Gdyby to zależało od mojej decyzji w finale pojechaliby ci sami zawodnicy co w Anglii.

Który z naszych zawodników będzie pańskim zdaniem liderem reprezentacji?

- Myślę, że najważniejsze, żeby cała drużyna pojechała na równym i wysokim poziomie. Jeśli każdy z zawodników zdobędzie po 10 punktów powinniśmy się cieszyć ze zwycięstwa. Nasz zespół praktycznie nie ma słabych punktów i to może okazać się jego głównym atutem. Spośród naszych żużlowców największą renomą cieszy się oczywiście Tomasz Gollob. Nie zapominajmy jednak, że turnieje finałowe rządzą się swoimi prawami. Kiedy Polacy zdobywali złoto w Drużynowym Pucharze Świata w 2007 roku liderem reprezentacji był Krzysztof Kasprzak, który zdobył wówczas 14 punktów. Pamiętam niezwykle ważny wyścig numer 23 w którym pokonał Jasona Crumpa i Nickiego Pedersena. Moim zdaniem zasługi Krzysztofa w tamtym turnieju zostały w mediach troszkę przemilczane. Wszyscy pamiętają decydujący bieg z udziałem Tomasza Golloba zapominając o cennych punktach wywalczonych przez Kasprzaka.

Źródło artykułu: