Żużel. Podaj Cegłę: Sprawa (dużej) wagi. Może wmówiliśmy zawodnikom, że jak będą lżejsi, to od razu i lepsi? (felieton)

Newspix / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Krzysztof Cegielski, Janusz Kołodziej
Newspix / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Krzysztof Cegielski, Janusz Kołodziej

Mam sporo wątpliwości czy sprawę limitów wagowych należy regulować. Zawsze kiedy o tym temacie myślę, to nasuwa mi się taka dygresja - mam metr pięćdziesiąt to nie zabieram się za siatkówkę - napisał w najnowszym felietonie Krzysztof Cegielski.

Podaj Cegłę to cykl felietonów Krzysztofa Cegielskiego, byłego żużlowca, szefa stowarzyszenia zawodników Metanol, eksperta nSport+.

***

Sprawie coraz modniejszego wśród żużlowców zbijania wagi przyglądam się od dawna. Do pomysłu Tomasza Golloba o wprowadzeniu dla zawodników limitu wagowego razem z motocyklem podchodzę bardzo poważnie. Na pewno jest to temat istotny i warty dyskusji w szerszym gronie. Świetnie, że głos zabrał nasz najwybitniejszy żużlowiec w historii, środowisko nie przejdzie koło niego bez echa.

Mam jednak sporo wątpliwości czy sprawę należy regulować. Zawsze kiedy o tym temacie myślę to nasuwa mi się taka dygresja - mam metr pięćdziesiąt to nie zabieram się za siatkówkę.

Zacznijmy od tego, że kierunek z dbaniem o siebie sam w sobie nie jest zły. To dobry trend. Współpraca z trenerami personalnymi, dietetykami itp. W żużlu jest to pomysł stosunkowo nowy, dlatego zapanowało z tego powodu pewne poruszenie. Ale w innych dyscyplinach, to nie jest nic nadzwyczajnego. U piłkarzy już nikogo nie dziwi, że zawodnik po ściągnięciu koszulki zamiast bojlera chwali się wyrzeźbionym kaloryferem. Nie tylko tam jednak na zielonej murawie mamy do czynienia z maszynami i cyborgami.

Znam wiele dyscyplin sportu gdzie borykają się z większymi problemami wagowymi. Ale praktycznie każda wymaga żeby odpowiednio dbać o swoje ciało i prowadzić się profesjonalnie. Już dwadzieścia lat temu podczas swojej krótkiej kariery zwracałem uwagę na wiele detali nie tylko żywieniowych. Przy słusznym jak na żużlowca wzroście 186 cm trzymałem wskazówkę na 63 kg. A dostępność produktowa czy suplementacja była bez porównania mniejsza. Teraz sięgnięcie po dobre produkty i dozwoloną odżywkę jest czymś na porządku dziennym.

Może zabrzmi to zabawnie, ale stosowałem różne zioła, medycynę chińską, smarowidła i to działało. Jeździłem do lasu i zbierałem gałęzie sosny, brzozy i mech, a mój "dietetyk" po szkole chińskiej przygotowywał z tego dania, które spożywałem również tuż przed meczami. Na tamten okres prowadziłem się bardzo zdrowo, ale wtedy wszystkie przytaczane zagadnienia raczkowały, uczyliśmy się ich trochę metodą prób i błędów.

ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik typował Roberta Lewandowskiego na sportowca roku w Polsce

A mimo to, do tej pory jestem zdania, że zmaganie się z wagą nie było dla mnie jakimś wielkim wyrzeczeniem. Niektórzy się nawet ze mnie śmiali. Jeżdżąc w Poole dorobiłem się pseudonimu "sałatka". Nadał mi go mistrz świata Gary Havelock. Dlaczego tak? Było bieganie, zielone warzywa i mocny reżim treningowy.

Ivan Mauger powiedział mi kiedyś, że wysocy na żużlu są uprzywilejowani. Mogą bardziej przenosić ciężar motocykla tam gdzie chcą, dogodniej im balansować ciałem niż tym mniejszym. Kierując się tą tezą, a Mauger akurat pod tym względem był bardzo mądry, to teraz tylko czekać aż ci mniejsi odbiją piłeczkę. Dodajmy, że tytułów nie zdobywali tylko wątłej budowy i chudzi zawodnicy. Wystarczy wymienić Tony'ego Rickardssona, Tomka Golloba, Pera Jonssona, Hansa Nielsena.

Zastanawiam się, czy cały nacisk na niską wagę to nie też odrobinę wina tunerów, którym łatwiej skonfigurować silniki pod lżejszych zawodników. Być może za bardzo wmówiliśmy zawodnikom to, że jak będziesz lżejszy, to będziesz lepszy, bo nie uważam, żeby to działało wprost - jesteś lżejszy to wygrywasz.

Inna sprawa, że tory są równiejsze niż te paręnaście lat wstecz, wymagają mniej fizyczności niż te dziurawe i pofalowane, które dominowały kiedyś. Ale tego też bym tak do końca nie deprecjonował. Widzimy jak na tych równych jak stół owalach różni żużlowcy wygrywają. Nawet wysoki Matej Zagar jest przecież wciąż jednym z najlepszych zawodników na świecie, ciągle startując w Grand Prix.

Aha, no i nie wyobrażam sobie żeby przepis, o który cała dyskusja się toczy obowiązywał tylko na polskim podwórku. To musi być globalna regulacja.

Krzysztof Cegielski
CZYTAJ TAKŻE:

Kluby pierwszej ligi dostaną telewizory i tablety
CZYTAJ TAKŻE: Tomasz Gollob walczy o limit wagowy. Skończy się odchudzanie i kroplówki

Źródło artykułu: