Żużel. Kibice Artura Mroczki powinni wrzucić na luz. Nie będzie liderem swojego zespołu. "To taki ligowy rzemieślnik"

Jeden Peter Ljung to zdecydowanie za mało. Unia Tarnów po odejściu Wiktora Kułakowa potrzebuje drugiego lidera. Czy Artur Mroczka nawiąże do swoich najlepszych lat? Władysław Komarnicki nie wierzy w taki scenariusz i nazywa go ligowym rzemieślnikiem.

Sebastian Zwiewka
Sebastian Zwiewka
Artur Mroczka WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Na zdjęciu: Artur Mroczka
Władysław Komarnicki świetnie zna Artura Mroczkę. To właśnie on sprowadzał przed laty wychowanka GTŻ-u Grudziądz do Stali Gorzów. Wówczas mówiło się, że w tym zawodniku drzemie duży talent. - Byłem z niego zadowolony. Pamiętam go jako bardzo nerwowego żużlowca. Kiedyś miał konflikt z Pedersenem, który musieliśmy szybko zażegnać - wspomina honorowy prezes gorzowskiego klubu.

Unia Tarnów przygotowuje się do zmagań w 1. Lidze Żużlowej. Liderem bez wątpienia będzie Peter Ljung. Mile widziane jest drugie mocne ogniwo, bo po odejściu Wiktora Kułakowa takiego nie ma. Kandydata można dostrzec w osobie Mroczki, który miał udane sezony na zapleczu PGE Ekstraligi. - Absolutnie nie spodziewam się, że będzie liderem swojej drużyny - mówi Komarnicki.

Problemem 30-latka jest ustabilizowanie formy. W trakcie meczu potrafi błysnąć, jednak później prezentuje bezbarwną jazdę. - Obserwujemy i śledzimy postawę Mroczki. Prawda jest taka, że potrafi pojechać genialnie, ale w kolejnym wyścigu jedzie na końcu stawki i nic nie przywozi do mety. To taki ligowy rzemieślnik - tak go mogę nazwać. Myślę, że będzie zawodnikiem na 7-9 punktów w meczu - dodaje.

ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle'a

Gdy żużlowiec pochodzący z Grudziądza startował w roli juniora, to zdobył kilka cennych medali. Wtedy wydawało się, że osiągnie w tym sporcie znacznie więcej. - Nie mogę zrozumieć, dlaczego kariera Mroczki nie przebiegła do końca po jego myśli. Niektórzy zawodnicy przez całe swoje sportowe życie pną się do góry. Są też tacy, którzy robią określoną liczbę punktów i na tym jest koniec. Artur widocznie zalicza się do tych drugich - wyjaśnia Komarnicki.

Kibice często zarzucają mu mało profesjonalne podejście do żużla. - Jak jeździł w Gorzowie, to nie było z tym problemu. Każdy sportowiec musi zadać sobie pytanie: Czy chce zostać jednym z najlepszych żużlowców na świecie i nieustannie do tego dążyć. Jeśli nie, to trzeba być zwykłym średniakiem. Nie posądzam Mroczki, że nie chce - tylko chcieć, a móc to dwie różne rzeczy - tłumaczy nasz ekspert.

- Jak startował w Stali, to przygotowywał się do sezonu w Grudziądzu. Nie zauważyłem jednak czegoś, z czego byłbym niezadowolony. Niektórzy pracują nad sobą przez cały czas. Kiedyś takim zawodnikiem był Gollob, a obecnie jest nim Zmarzlik. Nie wszyscy potrafią wykorzystać talent, który dał im Bóg, bo zapominają o jednej rzeczy - talent w obecnym żużlu to jedynie 40 procent. Reszta to ciężka praca - podsumowuje.

Zobacz takżeŻużel. Adrian Cyfer trafił w dziesiątkę czy popełnił błąd? Stare wygi mają mu pomóc
Zobacz także
Żużel. Betard Sparta jest słabsza, bo Bewley nie dorasta Drabikowi do pięt. Dzieli ich przepaść

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy Artur Mroczka będzie regularnie zdobywał "dwucyfrówki" w 1. Lidze Żużlowej?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×