Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Maciej Janowski w rozmowie z Przeglądem Sportowym powiedział wprost, że to ja wyrzuciłem go z kadry. No i co ty na to?
Kamil Hynek, WP SportoweFakty: Jak dobrze pamiętasz, ja ci już to w żartach przy okazji jednej z poprzednich naszych pogadanek zasugerowałem. Tak właśnie rozdajesz karty po cichu. Podasz skład na SoN?
Ostafiński: Zmarzlik, Kasprzak, Kubera.
Ostafiński: A tak na poważnie, to słowa Macieja, to jest miód na moje uszy. Żadnych rankingów najbardziej wpływowych ludzi w żużlu już nie zrobię, bo przecież sam siebie nie dam, a beze mnie ranking byłby niekompletny. Co mi tam, kiedy jest moc. Z drugiej strony szkoda, że kolega Janowski wciąż niczego nie zrozumiał.
Hynek: Zrozumiałby, to miałby kontrakt w Orlenie. Załatwiłbyś mu. Bo przecież Zmarzlikowi załatwiłeś?
Hynek: W ogóle zastanawiające są niektóre słowa Maćka. Na pytanie, czy wróci do reprezentacji, odpowiedział bodaj, że zobaczy. Czyli Rafał Dobrucki jeszcze będzie musiał go prosić.
Ostafiński: I to na kolanach. Powiem ci tak, czytałem i byłem przerażony arogancją tego młodego człowieka. Przepraszał nie będzie, nic go nie obchodzi, on jest ponad to. No ręce opadają. Żadnego przepraszam. Wręcz przeciwnie, to jemu jest smutno, że tak go potraktowano.
ZOBACZ WIDEO Emil Sajfutdinow: Nie spełniłem swoich marzeń. Zazdroszczę tytułu Zmarzlikowi
Ostafiński: Zastanawiam się czy ja coś przeoczyłem? Krzywda się Maciejowi jakaś stała?
Hynek: Nie wiem, czy krzywda. Nie siedzę w jego głowie, ale szczerze życzę Janowskiemu naprawdę solidnego sezonu, bo pod nieobecność w Sparcie kolegi Drabika spadnie na niego większa odpowiedzialność. A 15. średnia w zeszłym roku to nie był szał. Mówimy o żużlowcu z Grand Prix. Podejrzewam, że każde słowo będzie teraz użyte przeciwko niemu, a każda wpadka analizowana pod kątem L-4. Także ja bym jednak na jego miejscu ważył słowa.
Ostafiński: A jakie w ogóle masz wrażenia po lekturze wywiadu, w którym Maciej mówi, że nie czuł się w obowiązku do nikogo dzwonić, że nie pamięta, kiedy wrzucał zdjęcia z eventu BMW, że miał telefonować do trenera Cieślaka, ale zobaczył publikacje w mediach i zrezygnował. To jest o tyle dziwne, że wcześniej przekonywał, że niczego nie czyta.
Hynek: Trochę zniesmaczony jestem. Bo rzucić słowo jest bardzo łatwo, ale nie padły żadne argumenty na poparcie tez.
Hynek: A to gadanie, że nie czytam, to mnie bardzo śmieszy, bo każdy zawodnik zerka do internetu, jest doskonale zorientowany i poinformowany, o tym co o nim się pojawiło. Z komentarzami jest identycznie. Podobnie z ludźmi, którzy piszą, że nie czytają Ostafińskiego, czy Hynka, albo w ogóle SF. A w domu na stronach startowych mają poustawiane SF i zaczynają dzień od lektury portalu. Hipokryzja na każdym kroku, a środowisko żużlowe nazwałbym je mrocznym.
Ostafiński: Zaraz tam mrocznym. Natomiast skupiłbym się na tym, co powiedziałeś o słowach i braku argumentów na poparcie tez. Macieja nic nie broni i dziwię się, że brnie. Wszyscy wokół winni, tylko on święty. To już teraz wiem, który zawodnik opowiada w środowisku, że zawiódł się na trenerze Cieślaku.
Hynek: No to mamy pat, bo trener mówi to samo tylko w odniesieniu do Maćka.
Hynek: To jednak nie ma i tak znaczenia, bo przecież ty rozsyłasz powołania, ale o ile wiem, do ciebie też nie telefonował, a na twoje sms-y nie odpowiada. Potraktował cię jak szkoleniowca kadry.
Ostafiński: Według niego nim jestem. Mówisz, że nie odpowiada na moje sms-y. No nie odpowiada, ale kulturę się ma, albo się nie ma. Trzeba powiedzieć wprost, że Maciej jest w grupie, której tej kultury brak. Ten ostatni wywiad to pokazuje.
Ostafiński: Poza wszystkim mnie razi to takie totalne olewactwo i robienie innym łaski, a taką postawę prezentuje Janowski. Jest jakiś problem z pewną grupą zawodników. Nie inaczej, skoro jeden z nich, w trakcie wspólnej podróży z trenerem kadry, pyta na boku mechanika: a ten, co tu robi? Gdybym naprawdę był trenerem, wywaliłbym tego gwiazdorka na zbity pysk.
Hynek: Z tego, co mówisz, to wychodzi mi, że chyba lepiej, żeby Maciek faktycznie wziął się za jazdę i przemawiał na torze, bo w oficjalnych rozmowach z mediami przekładając to na język z Grand Prix, raczej wlecze się w ogonie. Może dlatego m.in. kilka razy sprzątnięto mu ten medal GP sprzed nosa? Tutaj brakuje pokory, a tam chłodnej głowy
Ostafiński: Nie wiem, czego mu brakuje. Ja w nim widzę człowieka, któremu wszystko zwisa. Będzie, to będzie, a jak nie, to nic się nie stanie. Mówi, jakby był w stu procentach nasycony.
Hynek: Widzisz szansę w tym, że do teamu Janowskiego dołączy Rafał Haj, były mechanik jego idola Grega Hancocka. Naprostuje go i przekaże swoje olbrzymie doświadczenie, pokaże, jak pracują wielcy mistrzowie?
Ostafiński: Nie wiem, na tyle Rafała Haja nie znam. Poza tym, jak wiesz, sam kiedyś próbowałem przekonać Macieja do tego, że warto z mediami rozmawiać. Wszystkie logiczne argumenty diabli wzięli, odbijało się od niego, jak od ściany. Przy sprawie L-4, jeden z działaczy PZM wysłał mu sms-a, że słabe to wszystko i też nie podjął rękawicy, nie stanął z problemem twarzą w twarz jak prawdziwy mężczyzna. To jest trudny temat.
Czytaj także:
Dudziak mdlała, Karolak stracił fortunę
Zjemy zapiekankę ze Zmarzlikiem