Niepokojące informacje nadchodzą z Rzeszowa, gdzie równo za miesiąc swój pierwszy mecz w drugiej lidze ma pojechać Rzeszowskie Towarzystwo Żużlowe. Wcześniej rzeszowianie mieli w planach organizacje kilku treningów oraz sparingów. Przy aktualnej sytuacji pogodowej w Rzeszowie zawodnicy na tor mogliby wyjechać już w przyszłym tygodniu, jednak ten termin niemalże na pewno się opóźni.
Wszystko za sprawą nierozwiązanej kwestii osoby odpowiedzialnej za przygotowanie toru do zawodów w sezonie 2020. Po ogłoszeniu przez RzTŻ Janusza Stachyry jako trenera zespołu naturalnym wydawało się, że to właśnie on będzie również odpowiedzialny za przygotowanie toru. Sam wypowiadał się na ten temat podczas oficjalnej prezentacji drużyny w Millenium Hall.
Podczas prezentacji prowadzący ją wymieniali Urząd Miasta Rzeszowa jako oddanego partnera w odbudowie żużla wielokrotnie dziękując za okazaną pomoc. Na miesiąc przed startem sezonu sytuacja zdaje się być zgoła odmienna. Jak dowiedzieliśmy się w klubie, miasto Rzeszów jako właściciel Stadionu Miejskiego, na którym swe mecze ma rozgrywać RzTŻ przykłada swoją cegiełkę do opóźnienia rozpoczęcia treningów na torze przy Hetmańskiej.
ZOBACZ WIDEO Przepis na sukces Wiktora Lamparta. Junior Motoru przeszedł na wegetarianizm
W Rzeszowie aktualnie trwa szukanie osób odpowiedzialnych za przygotowanie toru do zawodów w sezonie 2020. Miasto ogłosiło zapytanie ofertowe, w którym zainteresowani mogli składać swoje propozycje. RzTŻ tak zrobiło i swoją ofertę również złożyło. W klubie chcieliby, aby torem zajmował się Janusz Stachyra, który ma duże doświadczenie w przygotowaniu rzeszowskiego owalu do zawodów. Zawodnicy również wolą, aby rola toromistrza należała do trenera.
- Myślę, że trener Stachyra zna się na tym doskonale. Pracuje przy rzeszowskim torze już od wielu lat, także rozumie o co w nim chodzi. Tor ma być powtarzalny i być niewątpliwie naszym atutem. Jeśli chodzi o widowiskowość zawodów, to za dużo też nie można zdziałać, bo geometria jest taka, a nie inna i z tym nic nie zrobimy. Poza tym widowiskowością meczów nie będziemy wygrywać. Tor ma być pod nas, zawodników i nie ma co do tego wątpliwości. Jeśli to ode mnie by zależało to dałbym trenerowi pełną odpowiedzialność za tor, bo jak już wspomniałem, zna go jak nikt inny. - mówi kapitan RzTŻ Patryk Rolnicki.
Trener Stachyra zna się na rzeczy, wie jak zrobić tor i przede wszystkim wie, jak ten tor się zachowuje, dzięki czemu zapobiega niespodziewanym sytuacjom. Zawsze na stadion przyjeżdża odpowiednio przed zawodami i zostaje na torze po meczu lub treningu, by przygotować go na kolejne zawody. Chciałbym, aby to trener zajmował się torem. - wtóruje mu młodzieżowiec Konrad Mikłoś.
Oferta przedstawiona przez RzTŻ nie została jednak wybrana jako zwycięska. To zaskakująca sytuacja zważając na to, że w każdym innym klubie żużlowym w Polsce to właśnie osoby z ramienia drużyny zajmują się przygotowaniem torów do treningów i zawodów. Jest to utarty i niewątpliwie korzystny schemat, który umożliwia m.in. podjęcie decyzji o treningu o poranku, a zorganizowanie go tego samego dnia popołudniu. Nie potrzeba do tego żadnych osób z zewnątrz.
W Rzeszowie wszystko zmierza ku temu, że tor dla Rzeszowskiego Towarzystwa Żużlowego w sezonie 2020 będzie przygotowywać właśnie firma z zewnątrz. Nie wiadomo, czy owa firma ma doświadczenie w pracach torowych. Wszak chodzi nie tylko o emocjonujące biegi, ale przede wszystkim o bezpieczeństwo zawodników. Nie wiadomo też, czy pracownicy tej firmy mający pełnić rolę toromistrzów mają odpowiednie uprawnienia wymagane z ramienia Polskiego Związku Motorowego i Głównej Komisji Sportu Żużlowego.
Artykuł 27 Regulaminu Zawodów Motocyklowych na Torach Żużlowych mówi jasno, że toromistrz musi posiadać ważną licencję wydaną przez PZM/GKSŻ.
W klubie zapewniają, że Janusz Stachyra taką licencję posiada i nikt nie dopuszcza myśli, że w sytuacji chęci organizacji treningu trzeba będzie zadzwonić nie tylko do zawodników, ale również do firmy, która przyjedzie w trybie cito i przygotuje owal. Sprawa pozostaje dynamiczna, a to daje nadzieję, że sytuacja rozstrzygnie się zgodnie z oczekiwaniami RzTŻ.
Zobacz także: Żużel. Koronawirus i kuriozalna prośba ministerstwa zdrowia do PZM. Związek to nie stacja epidemiologiczna