Żużlowe środowisko zjednoczyła sytuacja z koronawirusem. Wszyscy popierają decyzję o odwołaniu treningów oraz spotkań sparingowych. - Widzimy, jak jest i musimy działać wspólnie. Zostały wyznaczone procedury, na które nie mamy wpływu, które trzeba zaakceptować. Musimy przystosować się do określonej rzeczywistości i czekamy na rozpoczęcie rozgrywek. Uważam, że podjęto słuszną decyzję. Nie ma co narażać zdrowia zawodników, oraz kibiców na trybunach - tłumaczy Ilona Termińska w rozmowie z WP SportoweFakty.
Czas może podziałać korzystnie. - Uważam, że lepiej na chwilę przystopować, bo wszystkim nam grożą poważne konsekwencje. Nie powinniśmy ryzykować, bo mamy obraz tego, co dzieje się obecnie we Włoszech, a wcześniej w odległych Chinach. Toruń jeszcze nie potwierdził żadnego przypadku, jeśli chodzi o chorych na koronowirusa i na razie wszyscy są zdrowi. Staramy się przestrzegać zasad sanitarnych i myślę, że wszyscy jesteśmy świadomi i odpowiedzialni - dodaje.
Sytuacja z koronawirusem jest naprawdę poważna. Czy ludzie z eWinner Apatora są przerażeni? - Każdy człowiek przeżywa tę sytuację indywidualnie, ma osobiste poglądy i przemyślenia. Zdecydowaliśmy, że w tej chwili my w klubie pracujemy zdalnie. Treningi dla zawodników są odwołane i czekamy na decyzję władz, kiedy będzie można przystąpić do normalnej pracy. To ciężki okres zarówno dla nas, jak i dla zawodników, kibiców oraz sponsorów - po prostu dla wszystkich - zaznacza prezes toruńskiego klubu.
ZOBACZ WIDEO Koronawirus. Gwiazdy piłki nożnej apelują do kibiców! "Jestem ujęty odpowiedzialnością piłkarzy"
Zaburzone zostały przygotowania do inauguracji 1. Ligi Żużlowej. Tomasz Bajerski ma utrudnioną pracę. - Każdy zawodnik i adept pracuje obecnie indywidualnie. Żużlowcy są zobowiązani do własnych działań, ale wszystko jest koordynowane przez Tomka. Głównie chodzi o ćwiczenia ogólnorozwojowe oraz o ewentualne jazdy na crossie. W tej chwili nic innego nie możemy zrobić. Dajemy sobie czas i wyczekujemy już lepszych informacji - przyznaje.
Działacze liczą na odpowiedzialność zawodników i pozostałych pracowników. - Jeśli chodzi o pomieszczenia klubowe, to już dwa tygodnie temu umieściliśmy w naszych pomieszczeniach podstawowe informacje dotyczące chociażby mycia rąk. Nie będziemy jednak bombardować żużlowców informacjami, które do wszystkich docierają i są ogólnodostępne, a przecież tych wiadomości jest naprawdę sporo. Tak jak już wspominałam, liczymy przede wszystkim na zdrowy rozsądek i odpowiedzialność. Myślę, że wszyscy wiemy co mamy obecnie robić - twierdzi Termińska.
Jazda bez udziału publiczności nie ma sensu. Środki z biletów i karnetów są potrzebne każdemu klubowi. - Proszę zwrócić uwagę, że konstruując budżety kluby przewidują wpływy z różnych źródeł, a jednym z podstawowych są przychody z karnetów oraz biletów. To oczywiste, bo przecież ten sport jest tak naprawdę dla kibiców i bez nich nie miałoby to żadnego sensu. Podobnie jak pozostałe kluby już w grudniu rozpoczęliśmy sprzedaż karnetów i nie wyobrażam sobie, żeby nasze mecze odbywały się bez publiczności - zapewnia prezes eWinner Apatora.
- Czekamy na poprawę sytuacji. Myślę, że pomogą te dwa tygodnie, który zostały zaordynowane na kwarantannę. Mam nadzieję, że liczba zachorowań będzie spadała i że uda się to opanować i wrócimy do normalności. Trzymam kciuki, aby liga ruszyła jak najszybciej z całą bracią żużlową na pokładzie. Wiadomo, że żużlowcy podróżują po całym świecie, jednak w chwili obecnej nie mamy żadnej informacji o symptomach chorobowych u naszych zawodników. Zawodnicy są w dobrej kondycji i czekają na start rozgrywek, a ja trzymam za nich kciuki i życzę wszystkim dużo zdrowia - kończy.
Zobacz także: Żużel. Alan Szczotka zawiesił sobie wysoko poprzeczkę. Będzie czołowym juniorem w lidze?
Zobacz także: Żużel. Koronawirus. Zawodnicy Unii Tarnów wiedzą, jak mają się zachować. Decyzja nie mogła być inna