Żużel. Bez Hamulców 2.0: Fajnie, że pan sobie lata panie Pawlicki. A gdzie zawodowa solidarność? (felieton)

Piotr Pawlicki trenuje na torze na posesji ojca. W poniedziałek z Szymonem Szlauderbachem, we wtorek i środę z bratem Przemkiem. Jego teren, jego sprawa. Mógłby sobie jednak darować filmiki i zdjęcia wrzucane do sieci, bo tylko denerwuje ludzi.

Dariusz Ostafiński
Dariusz Ostafiński
Piotr Pawlicki WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Piotr Pawlicki
Bez Hamulców 2.0, to cykl felietonów Dariusza Ostafińskiego, redaktora prowadzącego dział żużel na WP SportoweFakty.

***

- Dziś również będę latał z Przemo Pawlicki na torze u naszego taty Pitera Seniora. Oczywiście trening jest wyłącznie dla nas zawodników i mechaników ze względu na ciężką sytuację, która dziś jest na świecie. Jasna sprawa, że relacja na Insta oraz na FB będzie jak to było do tej pory. Nie czytajcie i nie klikajcie tych bzdur, co piszą, bo to o kliknięcia właśnie chodzi - napisał w środę rano na swoim fanpage’u Piotr Pawlicki.

Już we wtorek pisałem, że Pawlicki na swoim domowym torze może robić, co chce. Jego teren, jego sprawa. Zakaz treningów tego miejsca nie obejmuje. Chodzi jednak o to, że pan Piotr mógłby zachować większą wstrzemięźliwość, gdy idzie o publikowanie filmików i zdjęć. Robiąc to, pokazuje, że kompletnie brak mu wyczucia. A ja zapytam jeszcze: gdzie solidarność panie Pawlicki?

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film

Cała żużlowa rodzina siedzi jak na szpilkach. Niektórzy rwą włosy z głowy, bo włożyli ciężkie pieniądze na przygotowanie do sezonu, a wciąż nie wiadomo, kiedy i czy w ogóle w tym roku liga ruszy. A nawet jeśli ruszy, to w wersji drastycznie ściętej pod względem finansowym. Widmo bankructwa, lub co najmniej poważnych kłopotów zagląda ludziom w oczy. Jak w tej sytuacji można drażnić kolegów z toru filmikami i fotami? Trener kadry Marek Cieślak nazwał rzeczy po imieniu: Pawlicki pokazał środowisku gest Kozakiewicza.

Pawlickiemu najwyraźniej brakuje jednak wyobraźni, żeby to zrozumieć. On ma wszystko w nosie. Liczy się "fun". Jest ciężko, ale on się dobrze bawi. Jeździ, łapie promienie słońca i przekonuje nas, że przecież wszystko jest w porządku, bo trening jest dla kilku osób, a więc jest bezpieczny. Tak na marginesie, to w czasach zarazy nic nie jest bezpieczne. Po coś ludzie zachowują półtorametrowe odstępy w kolejkach w sklepie. Jak to się ma do pięciu stłoczonych na kupie członków teamu braci? Nie wspomnę, że bracia jeszcze dziennikarza do siebie wpuścili.

Nie mam złudzeń, wiem, że mój felieton nie dotrze do Piotra Pawlickiego, nie otworzy mu oczu. Napiszę jednak, że trzeba nie mieć serca, żeby tak prowokować, tak śmiać się innym w twarz i pokazywać, że mnie zasady nie obowiązują. Dlatego będzie relacja na Instagramie i Facebooku, bo nie będzie mi tu Ostafiński mówił, jak mam żyć. Tyle że tu nie o Ostafińskiego chodzi, ale tego akurat Pawlicki nie jest w stanie pojąć.

Myślałem, że po locie do Las Vegas grupę żużlowych banitów najdzie jakaś refleksja, że coś się w ich głowach zmieni. Jednak nic z tego. Oni dalej nie kapują, że podejmowanie ryzyka w dobie wirusa, to także narażanie zdrowia i życia bliskich. Kiedyś panom się w głowach poprzewracało i ten stan rzeczy trwa. Jednak kto wie, może to, co stanie się za chwilę sprawi, że zejdą na ziemię.

W ogóle to całe trenowanie teraz, to latanie na motocyklach, nie ma najmniejszego sensu. Przecież liga nie ruszy za tydzień, dwa, ani nawet za miesiąc. Jeśli normalnie zawodnicy wyjeżdżają na tor na 3-4 tygodnie przed to zwyczajnie nie rozumiem, po co to jeżdżenie w połowie marca. Tym bardziej że jak liga ruszy w czerwcu, to będzie sukces. Powtórzę jednak raz jeszcze, niech sobie Pawliccy jeżdżą, byle innych nie kłuli w oczy.

Tak swoją drogą, to dziś nie czas na zabawę, ale poważną refleksję nad tym, co nas czeka. Nie chodzi o straszenie, czy snucie czarnych wizji, ale o to, że cała ta izolacja, która ma nam zapewnić zdrowie, jest coraz bardziej dotkliwa dla gospodarki. Z czegoś żyć trzeba, dlatego to, co się dzieje, jest takie trudne.

Żużel to rozrywka, która jest na samym końcu łańcucha. Dla wielu jest to jednak źródło utrzymania. Tymczasem, już za chwilę, czeka nas trudna rozmowa o finansowych cięciach kontraktów. Dla wielu to może być zawodowa śmierć. Wielu juniorom, czy zawodnikom na kontraktach amatorskich można, jak to powiedział prezes Ireneusz Maciej Zmora, obciąć co najwyżej włosy. Także dlatego zwracam uwagę na zachowanie Pawlickiego.

Czytaj także:
Prezes mistrza Polski: nie mam dochodów, nie mam z czego płacić
Koronawirus zabije żużel? Przeżyją tylko milionerzy?





KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy Pawlicki powinien drażnić środowisko wrzucając filmy i zdjęcia na media społecznościowe?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×