Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Leci sobie facet do Las Vegas w czasach zarazy, a kilka dni później wrzuca na Insta zdjęcie, jak siedzi z dziećmi na kanapie i czyta im bajki. Wszystko opatrzone hastagiem #zostanwdomu. Serio?
Kamil Hynek, WP SportoweFakty: A jeszcze miał gorączkę po powrocie. Chyba powinna być jakaś konsultacja z oddziałem zakaźnym?
Ostafiński: Gdybym był na jego miejscu, to profilaktycznie bym zadzwonił tam, gdzie trzeba. Dla świętego spokoju i żeby mieć pewność, że nie narażam bliskich.
Hynek: Potrzebna nowa definicja hashtagu #zostanwdomu. Doskonale wiesz, że rodzina Pawlickich jest dość specyficzna. Sam przekonałeś się w tym tygodniu, że nie potrafią usiedzieć w domu na czterech literach.
Ostafiński: I wiesz co, jak tak obserwuję, co się dzieje, to chyba pójdę krok dalej niż Marek Cieślak. Niby wolnoć Tomku w swoim domku, ale te treningi Pawlickich trochę ludzi gromadziły. Jakim trzeba być egoistą, żeby z powodu własnych zachcianek narażać zdrowie innych ludzi. Wystarczy popatrzeć na to, co dzieje się we Włoszech, ile tam jest zgonów jednego dnia, jak nocą przewozi się ciężarówkami martwe ciała. Jak o tym pomyślę i zestawię to z zachowaniem Pawlickich, to nie wiem, co powiedzieć.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Szalenie trudna sytuacja w światowym sporcie. "Nie ma rozgrywek, nie ma kibiców, nie ma pieniędzy"
Ostafiński: Rząd apeluje: siedźcie w domu. Większość to robi, a ci mają wszystko w nosie. Jaki dają przykład. Marnują odpowiedzialne zachowanie wielu ludzi i to jest dla mnie chore. Naprawdę im więcej o tym myślę, tym gorzej myślę o tym, co robią bracia.
Hynek: Nie nakręcaj się niepotrzebnie. Nie upilnujesz wszystkich. Musiałbyś każdemu wynająć prywatnego ochroniarza. Kiedy rozmawiałem z Dawidem Kownackim, on mówił mi, jak beztrosko żyją sobie ludzie w Niemczech i Włoszech, to naprawdę nie dziwią mnie kolejne zdjęcia skupisk ludzi i w naszym kraju. Problem z braćmi jest tego typu, że oni muszą wszystko robić na opak, na przekór. Chyba się już powoli przyzwyczajam.
Ostafiński: Wszystko fajnie Kamil, ale dziś mamy takie czasy, że najważniejsza jest izolacja, żeby zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa. Nie darowałbym sobie, gdyby przez moje nieodpowiedzialne zachowanie ktoś miał ucierpieć na zdrowiu. Tu trzeba trąbić, bić na alarm, może w końcu dotrze do Pawlickich, że tu nie chodzi o to, że ich nie lubimy, ale o to, że każdy z nas musi dbać o siebie, bo w ten sposób dba też o drugiego człowieka. Trenowanie, teraz kiedy wiadomo, że liga nie ruszy za tydzień, ani za miesiąc, nie ma sensu. Lepiej zostać w domu, bo za chwilę nie będziemy mogli wyjść na samotny spacer do lasu.
Hynek: Ja cię doskonale rozumiem, ale i tak przekaz będzie taki, że mamy pieczenie pewnej części ciała i znów się czepiamy. Dla mnie to oni mogą sobie nawet tor w środku domu albo w swoich pokojach zbudować. Nie rozumiem tylko zapraszania gości i chwalenia się tym w mediach.
Ostafiński: Ja tego to już w ogóle nie rozumiem. I mnie nic nie piecze ani nie swędzi. Martwię się tylko o to, żeby żadna z tych osób nie ucierpiała z powodu kaprysu panów żużlowców. A do nich apeluję o refleksję, bo kibice są w nich ślepo zapatrzeni, co widać w komentarzach. Naprawdę panowie Pawliccy, widząc, jaki mają wpływ na niektórych, powinni to wykorzystać w dobrym celu. I nie chodzi mi o mówienie: zostań w domu, ale o danie dobrego przykładu. Ze sławą, z byciem idolem, czy wręcz gwiazdą wiąże się też wielka odpowiedzialność.
Hynek: Właśnie o to w tym chodzi. Że ludzi skoczą za nimi w ogień. I najlepiej, żeby albo pisać o nich dobrze, albo wcale, łechtać im ego codziennie. A jakoś nie zauważyłem, aby Piotrek dzielił się z fanami postępami w rehabilitacji, pozdrawiał fanów i pytał co u nich. Nie widziałem fotek z wyjęcia śrub. Po słynnym L4 też zaginął w akcji.
Ostafiński: Szkoda, że wrócił z tak słabym przekazem. Fajnie to ujął Piotr Wołosik z Przeglądu, porównując sytuację z koronawirusem do stylu fińskich kierowców rajdowych w czasach świetności. Gdy inni zbliżając się do wzniesienia, zwalniali licząc się z tym, że dalej może być zakręt, Finowie wciskali gaz, mając nadzieję, że jest prosta. Dziś ci ryzykujący, narażający innych, to właśnie fińscy kierowcy, którzy liczą, że za wzniesieniem nie ma wirusa. Tyle że on się tam naprawdę czai i zbiera okrutne żniwo.
Hynek: Powiem Ci szczerze, że ja to się nawet nie boję tego koronawirusa, a powrotu do normalności. Będziemy mieć obraz jak po bombie, każdy będzie się bał własnego cienia, światowy sport stanie na głowie.
Ostafiński: W Chinach otwarto niedawno kina i w pierwszym dniu były puste. Dlatego tym bardziej proszę tu i teraz braci Pawlickich, ale też wszystkich żużlowych idoli kibiców o dużą odpowiedzialność i klarowny przekaz. Zostań w domu, to znaczy zostań w domu. Proste i jeśli będziemy się stosować, to szybciej wyjdziemy z tego stanu, w którym się znaleźliśmy.
Hynek: Autobusy zaliczają puste przebiegu. U mnie w przydomowym sklepie przed wejściem obowiązkowo jednorazowe rękawiczki i wózek dla każdego. Ponadto ochroniarz liczy wchodzących klientów. Na hali max. 35 osób może przebywać. Profilaktyka ponad wszystko. Spodobałoby ci się takie podejście.
Ostafiński: Dla mnie to jedyne rozsądne rozwiązanie w czasach zarazy. Nikt z nas nie chce być izolowany w domu w nieskończoność. Tym szybciej wyjdziemy im więcej będzie odpowiedzialnych zachowań. Dlatego, tak już na koniec, proszę z tego miejsca Piotra i Przemka, żeby się zreflektowali i pokazali, że interesuje ich coś więcej niż czubek własnego nosa. Zwłaszcza że wiele osób bierze z nich przykład. Dlatego panowie, jak wrócimy do normalności, dalej możecie być na nas obrażenia, ale teraz proszę was o jedno: zostańcie w domu.
Czytaj także:
Kownacki: Nie skakałem z radości, choć ten zegar tyka na moją korzyść
Hynek: Ten typ tak ma. Prowokator Pawlicki