W tej chwili jest tak, że obcokrajowcy mają zakaz wjazdu do Polski. Nawet jeśli zostanie on zniesiony, gdy już liga żużlowa ruszy (i o ile ruszy), to niektórzy zawodnicy zagraniczni mogą mieć problem z realizacją zawartych na ten rok umów. Większość z nich ma inne zobowiązania wynikające m.in. ze startu w rodzimych ligach, ale nie tylko. Poza wszystkim nie wiadomo, czy jak już w Polsce będą warunki do jazdy (epidemia ustąpi, zwolni itd.), czy tak samo będzie w innych krajach? Czy nadal będą obowiązywały przepisy o 2-tygodniowej kwarantannie dla przyjeżdżających?
PGE Ekstraliga ma już jednak pomysł na to, co zrobić, jeśli jakiś zawodnik będzie miał problem z realizacją umowy. W takiej sytuacji jego kontrakt będzie automatycznie zamrożony i przejdzie na kolejny sezon. Jeśli więc dajmy na to Jason Doyle, nie będzie mógł w tym roku pojechać dla Eltrox Włókniarza Częstochowa, to jego umowa zostanie przeniesiona na 2021 rok. Otwarte pozostaje pytanie dotyczące warunków finansowych. Nikt w tej chwili nie jest w stanie zagwarantować, ze za rok zapłaci tyle, ile obiecał przed sezonem 2020.
Prezesi klubów są zadowoleni z takiego podejścia PGE Ekstraligi. Ich zdaniem władze mogłyby pójść krok dalej i w ogóle zamrozić wszystkie kontrakty. A to z tego względu, że sytuacja finansowa po koronowirusie będzie z pewnością trudna, a nakaz jazdy w tych samych klubach sprawiłby, że nie mielibyśmy licytacji i windowania stawek w czasach, gdy możliwości finansowe będą mocno ograniczone. Prezesi są pewni, że żużlowcy nie będą okazywali zrozumienia, tylko będą chcieli bardzo szybko odbić sobie słaby rok 2020.
Czytaj także:
PGE Ekstraliga zmieni format ligi i składów: Pojadą w sześciu i bez spadków?
Prezydent Leszna: w sporcie mamy prawdziwy armagedon
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Szalenie trudna sytuacja w światowym sporcie. "Nie ma rozgrywek, nie ma kibiców, nie ma pieniędzy"