Żużel. Woffinden o Sparcie zapomniał, ale pisze bzdury o swoich startach we Włókniarzu
Tai Woffinden wydał autobiografię. Anglik opisuje w niej kulisy rozstania z Włókniarzem i mija się z prawdą. W Częstochowie mogą się jednak cieszyć z tego, że o nich pamięta. O Sparcie, w której zarobił miliony, dał może dwie wzmianki.
Sęk w tym, że to nieprawda. Woffinden nie mógł jeździć na pozycji młodzieżowca, bo zmieniły się przepisy. Od 2011 roku miejsca juniorskie są zajęte dla Polaków. - W tym miejscu Tai definitywnie się pomylił. W tamtym roku wróciliśmy do juniorów krajowych i nie mógł on jeździć na pozycji młodzieżowej. Mogę powiedzieć tyle, że ten fragment to gruba pomyłka, poważny merytoryczny błąd - skomentował dla nas Marian Maślanka, który wtedy zarządzał Włókniarzem. - Nie wiem z czego mogło to wynikać. Być może po prostu tego dokładnie nie pamiętał - dodał.
Inna sprawa, która też miała wpływ na brak miejsca dla Woffindena we Włókniarzu w 2011 roku, nawet na pozycji seniora, to KSM. - Mieliśmy bardzo duży problem, aby wypełnić minimalny próg. Nie było nas wtedy stać na to, żeby ściągnąć jakąś gwiazdę z wysokim KSM-em typu Tomasz Gollob czy Jarosław Hampel. Dlatego skład oparliśmy wówczas o takich zawodników jak bracia Łagutowie, Peter Karlsson czy Daniel Nermark - przypomniał były prezes Włókniarza.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Jason Crump- Było kilka problemów. W meczu mógł jechać Peter Karlsson albo Tai Woffinden, nie mogliśmy też zmieścić w składzie Sławka Drabika, który miał niski KSM i podjęliśmy decyzję o wypożyczeniu go do Rybnika. Z Taiem natomiast porozumieliśmy się, że skoro jedzie jeden albo drugi, to wolał on zostać wypożyczony i trafił do Startu Gniezno - kontynuował.
Jak twierdzi Maślanka, Woffinden został dokładnie poinformowany o sytuacji. Były prezes Włókniarza żałował, że musiał zrezygnować z Anglika. - Były rozmowy i Tai wiedział o co chodzi. Problemem był też jego niski KSM, bo wcześniejszy sezon miał słaby. Musieliśmy tkać drużynę żeby spełnić wymogi. Nie były to dla nas łatwe decyzje, zarówno w stosunku do Sławka Drabika, jak i Taia Woffindena. Chciałem ich w składzie, to zawodnicy bardzo lubiani w Częstochowie, ale niestety nie było wyboru. Nasze finanse nie pozwalały na gwiazdę z topu z KSM-em powyżej 10 punktów. To było wtedy dla nas nierealne - wyjaśnił.
Dodajmy, że we Włókniarzu mogą się cieszyć, że Woffinden w ogóle o nich pamięta, bo o Sparcie, w której startuje od kilku lat i zarabia miliony, kompletnie zapomniał. W książce są może dwie wzmianki o wrocławskim klubie. Oczywiście mistrz może pisać, to co uważa za stosowne, ale brak w książce takich nazwisk, jak Andrzej Rusko czy Krystyna Kloc to spora wpadka. Wygląda na to, że Polska jest dla Taia wyłącznie bankomatem.
Woffinden po sezonie w Starcie Gniezno, w 2012 roku przeniósł się do Betard Sparty Wrocław, którą reprezentuje nieprzerwanie do dziś. W 2013 roku sięgnął natomiast po pierwsze w karierze Indywidualne Mistrzostwo Świata. Ten wielki sukces powtórzył jeszcze w roku 2015 i 2018.
Czytaj również:
- Kwietniowe mecze PGE Ekstraligi odwołane. Start sezonu znów przesunięty
- Bohaterowie czasu zarazy: Tomasz Orwat
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>