Prezes ROW-u Rybnik Krzysztof Mrozek jednak nie zasługuje na jedynkę z matematyki, choć wcześniej pojawiały się sugestie, że ten absolwent AGH jest kiepski w liczeniu pieniędzy. Przecież jeszcze cztery miesiące temu rzeczniczka urzędu miasta Rybnika dowodziła, że ROW popełnił błąd formalny. Miał on polegać na tym, że prezes nie poinformował miasta, iż zaoszczędził część dotacji za 2018 rok, a zdaniem urzędniczki powinien był to zrobić. Powinien był też aneksować umowę.
Teraz okazuje się, że tamte zarzuty były bezpodstawne, że klub nie straci blisko miliona złotych ze wspomnianej dotacji. I to jest bardzo dobra wiadomość, bo przecież koronawirus atakuje także klubowe budżety. To, że ROW nie musi niczego zwracać, oznacza, że okrągła sumka zostaje w kasie i można będzie ją wykorzystać w czasie kryzysu.
Przypomnijmy, iż przy okazji kontroli pisaliśmy, że miastu chodzi wyłącznie o znalezienie oszczędności. Pierwszą publikację na ten temat mieliśmy w grudniu 2019, kiedy samorządy zastanawiały się, skąd wziąć pieniądze na realizację rządowych reform, których koszty zostały przerzucone na miasta.
Swoją drogą, to ROW z roku na rok dostaje coraz mniej kasy od samorządu. W 2017 roku dostał 2,8 miliona złotych, w 2018 już 2,2 miliona, a rok temu 2 mln zł. W sezonie 2020 miasto wstępnie deklarowało przelew na 2 miliony minus podatek. Nie wiadomo jednak, ile będzie ostatecznie, bo wiadomo, że teraz ważniejsza jest walka z zarazą.
Czytaj także:
Mechanik Pedersena z negatywnym wynikiem testu na COVID-19
Rusko: trzeba wybrać mniejsze zło, nawet jazdę bez kibiców
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Hans Nielsen