Koronawirus. Żużel. Zawodnicy dzielą się na dwa światy. Obcokrajowcy rozumieją sytuację, Polacy mają z tym kłopot

Obecnie panująca sytuacja związana z koronawirusem to olbrzymi problem dla całego świata sportu. W żużlu większy kłopot mają Polacy. - Oni od dziecka są wychowywani, że to klub powinien coś dać - powiedział Tadeusz Zdunek.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski
Mikkel Bech na prowadzeniu WP SportoweFakty / Wiesław Wardaliński / Na zdjęciu: Mikkel Bech na prowadzeniu
Nie jest żadną tajemnicą fakt, że w Polsce płaci się zdecydowanie najwięcej. W naszym kraju również zupełnie inaczej podchodzi się do szkolenia młodzieży. Zagranicą jest to zadanie rodziców i sponsorów, u nas duża część przerzucana jest na kluby, które są odpowiedzialne za doprowadzenie zawodnika do licencji, a następnie przygotowanie go do jazdy w lidze. Warto dodać, że to właśnie polska liga jest celem dla większości zawodników na świecie i zagraniczni jeźdźcy muszą walczyć o angaż w niej, kiedy Polacy mają to niejako z urzędu.

Dobry żużlowiec do końca kariery (a gdy odpowiednio zainwestuje, długie lata po niej) nie musi się martwić o swój byt, w końcu co roku kluby prześcigają się w ofertach, by zdecydował się na transfer. Rynek transferowy zdecydowanie jest rynkiem pracownika, nie pracodawcy.

Podczas gdy zimą Polacy skupiają się przede wszystkim na budowie formy fizycznej, zawodnicy zagraniczni pracują. Przykładem jest tu choćby Mikkel Bech, kapitan Zdunek Wybrzeża, który wcześniej pracował na budowie, obecnie zajmuje się produkcją trumien.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Leigh Adams

Prezes gdańskiego klubu zauważył, że zawodnicy którzy stykają się z problemem w różnych branżach zupełnie inaczej podchodzą do problemów sportu, którego zadaniem jest zapewnienie rozrywki ludziom. Właśnie z tego biorą się pieniądze również w żużlu. - Zawodnicy dzielą się na dwa światy - zagraniczny i polski, ten pierwszy rozumie sytuację, ten drugi nie. Mamy dwa zupełnie różne podejścia do tych samych spraw. Może być ciężko ze zrozumieniem sytuacji - powiedział Tadeusz Zdunek.

- Zawodnicy zagraniczni w przerwie zimowej zazwyczaj pracują. Nie słyszy się dużo o polskich żużlowcach prezentujących choćby pierwszoligowy poziom, którzy chodzą do pracy, a co dopiero PGE Ekstraliga. Im dłuższy będzie czas bez żużla, tym bardziej bezradni będą właśnie ci zawodnicy, którzy nie mają alternatywy poza żużlem i nie decydują się na rozszerzenie kariery zawodowej - dodał Zdunek.

Do pracy w przeszłości chodzili nawet wielcy żużlowi mistrzowie. - Ja doskonale pamiętam jak Erik Gundersen został Indywidualnym Mistrzem Świata i powiedział, że po raz pierwszy może nie iść do pracy. Wątpię, że podobne podejście, mają obecni mistrzowie czarnego sportu. Zmienić mentalność niektórych zawodników, którym wpaja się od dziecka że są wielkimi mistrzami może być bardzo ciężko - przyznał prezes gdańskiego klubu.

Oczywiście i wśród Polaków są przykłady zawodników, którzy zarabiają poza sportem. W dużej części nie jest to jednak praca fizyczna, jak często bywa u obcokrajowców, a własne biznesy, które wielu żużlowców prowadzi we współpracy z rodzinami. Pewne jest, że prezesów czekają teraz trudne rozmowy. Od tego jakie podejście zaprezentują obie strony, może zadecydować przyszłość całej dyscypliny.

Czytaj także: 
Rafał Sz. był pijany 
Betard Sparta z nowymi kevlarami

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy zgodzisz się z Tadeuszem Zdunkiem, że obcokrajowcom będzie łatwiej przejść przez ewentualny kryzys w żużlu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×