Żużel. Jak oni to zrobili. Sensacja z udziałem Martina Dugarda. Legenda Eastbourne, która kochała Coventry

WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Na zdjęciu: Martin Dugard na pierwszym planie
WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Na zdjęciu: Martin Dugard na pierwszym planie

Zerkając na listę zwycięzców turniejów Grand Prix, to nazwisko kojarzy się najmniej, choć w dorobku tego zawodnika widnieje kilka sukcesów. Martin Dugard, to legenda Eastbourne, ale kochał Coventry. To tam w 2000 roku zaszokował żużlowy świat.

Pochodzi z żużlowej rodziny. Jego ojciec, zmarły w sierpniu 2018 roku, Bob Dugard ścigał się w latach 1959-1971. Bez sukcesów, ale za to zapamiętany został jako sprawny promotor. Niemal od zawsze związany z Eastbourne Eagles, którego już sponsorem i też działaczem - przed drugą wojną światową - był jego ojciec, Charlie Dugard. Martin Dugard i brat Paul poszli śladami taty i też zostali żużlowcami. Tym, który bardziej rozsławił ród, był ten pierwszy.

Najważniejsze dla jego kariery działo się w 2000 roku. Z Eastbourne - razem z opiekującym się czule klubem ojcem - cieszył się ze zdobycia drużynowego mistrzostwa Wielkiej Brytanii. Po dziś dzień jedynego w historii klubu, któremu familia Dugardów dała i daje do teraz tak wiele. W tamtym sezonie wywalczył też m.in. srebro w Drużynowych Mistrzostwach Świata z kadrą narodową oraz brąz w Indywidualnych Mistrzostwach Wielkiej Brytanii.

Wspomniane indywidualne sukcesy miały miejsce na torze w Coventry, gdzie zdobywał też pozostałe medale w krajowym czempionacie (srebrny w 1992 i brązowy w 2001). Sukces, który Dugard odniósł na Brandon Stadium, o którym było najgłośniej i który wspomina się nadal, też miał miejsce na torze miejscowych Pszczół. I także w niezapomnianym dla niego roku milenijnym. Dotyczyło to rywalizacji w ramach Indywidualnych Mistrzostw Świata.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Hans Nielsen

Wyróżniono go do startu w Grand Prix Wielkiej Brytanii. Przyjechał na te zawody z marszu, ponieważ dzień wcześniej, gdy w Coventry odbywał się oficjalny trening, ścigał się w spotkaniu ligowym w Oxfordzie. Na Dugarda tym bardziej mało kto w sobotę liczył. Gdy startował na Brandon w 1998 roku, też z dziką kartą, zajął 22. miejsce. O jego udziale w jednodniowym finale IMŚ w roku 1990 w Bradford (11. miejsce) też mało kto pamiętał.

Oczy kompletu publiczności w Coventry skierowane były przede wszystkim na Marka Lorama. Cykl był akurat na półmetku, a urodzony na Malcie Brytyjczyk przewodził klasyfikacji wspólnie z Tony'm Rickardssonem. Faworytem do złota cały czas był Szwed. W końcu w dwóch poprzednich latach to on świętował mistrzostwo.

Tuzom show skradł jednak Dugard. Szybko przebrnął przez fazę eliminacyjną. Po wygranej nad Gregiem Hancockiem, Rickardssonem i Stefanem Danno w biegu 11. był już blisko półfinału. W kolejnym starcie uległ Kangurom: Leigh Adamsowi i Jasonowi Crumpowi, ale w biegu ostatniej szansy znów wygrał (i drugi raz pokonał Rickardssona), meldując się w najlepszej ósemce.

Ku uciesze gospodarzy wraz z Loramem awansował do decydującej gonitwy. Z drugiego półfinału weszła dwójka Australijczyków: Ryan Sullivan i inna niespodzianka wieczoru - Jason Lyons, który zastąpił na liście startowej będącego po wypadku samochodowym Tomasza Golloba. Gwoli ścisłości, to wtedy w Coventry miał miejsce ostatni w historii turniej GP, w którym nie wystąpił żaden reprezentant Polski (Rafał Dobrucki też wtedy leczył kontuzję).

W finale 31-letni Dugard startował z pola trzeciego i po zwolnieniu taśmy nie zanosiło się na to, że dojdzie do absolutnej sensacji. Prowadził Sullivan, lecz nie długo, bo na wyjeździe z drugiego wirażu po zewnętrznej przemknął obok niego napędzony Dugard. Powiększył przewagę i dojechał do mety jako pierwszy. Coventry oszalało. Loram właśnie objął prowadzenie w klasyfikacji (i już go nie oddał), ale to inny z zawodników Lwów Albionu był bohaterem.

Rok później ponownie wystąpił z jednorazowym zaproszeniem, tym razem w Cardiff. Powtórki z rozrywki nie było, bo Brytyjczyk nie wszedł nawet do turnieju głównego (był 17.). Więcej w GP się nie pojawił, a wielu polskim kibicom dalej kojarzył się i raczej kojarzy do dziś głównie z triumfem sprzed blisko 20 lat. W końcu w naszej lidze występował krótko (1991-1996) i choć, gdy akurat startował, był skuteczny, nie palił się do jazdy w niej tak, jak wielu jego rodaków.

Martin Dugard w cyklu Grand Prix:

SezonyTurniejePkt GPPkt biegoweBiegi (wygrane)
1998, 2000-2001 3 (zawsze jako dzika karta) 31 21 12 (5)

CZYTAJ WIĘCEJ:
Jak oni to zrobili. Płacono 500 do 1, a on wyskoczył jak diabeł z pudełka i został mistrzem
- Jak oni to zrobili. Szalona radość. Padł na kolana i ucałował zielonogórski tor

Komentarze (11)
avatar
Tomasz Bajerski
19.04.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jak pamiętam ,mocno mnie zaskoczył triumf Martina Dugarda gdy oglądałem zawody na Brandon Stadium. Liczylem ,że wygra Mark Loramski 
avatar
SpartyFan
15.04.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
#komentarzusuniety 
avatar
sympatyk żu-żla
14.04.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Owszem jeździł jak pamiętam w tych klubach jak poniżej jest wypisane w poście.Lecz za wiele na torze nie nawojował .Jazdę brał jako dobra zabawę rozrywkę, 
avatar
Lukim81Pomorskie-Śląskie
14.04.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Starsi kibice Dugarda z ligi polskiej pamiętają z występów z Rybnika,Lublina,Grudządza. 
avatar
Szef na worku
14.04.2020
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
#komentarzusunięty