Jak popularny Martin ocenia swój występ w spotkaniu z lubelskim KMŻ-em? - Były to dla mnie ciężkie zawody, było tak gorąco, że masakra. Jechałem w praktycznie co drugim biegu. W pierwszym swym biegu jechałem na innym motorze, który następnie się zatarł w drugim moim wyścigu. Dojechałem do mety na defekcie na trzeciej pozycji. Później zmieniłem motor, postarałem się go szybko dopasować i jak widać, w dużej mierze to się udało. Cały czas jechałem na czołowych pozycjach - mówi Marcin Nowaczyk.
W sobotę Nowaczyk wraz z Robertem Mikołajczakiem, Wiaczesławem Gieruckim i Leonidem Paurą będzie walczył o punkty dla zespołu Lokomotivu Daugavpils w półfinale Klubowego Pucharu Europy, który rozegrany zostanie w Równem. Jakie założenia przed tym turniejem ma wychowanek Niedźwiadków? - Szczerze mówiąc, to niewiele wiem na temat tych zawodów. Wiem tyle, że odbędą się one w Równem i pojadę w drużynie z Robertem Mikołajczakiem i dwoma kolegami zza granicy. Tak naprawdę, to zapomniałem, jacy to zawodnicy. Na pewno powalczymy o dobry wynik, w końcu im więcej jazdy, tym lepiej. Mieliśmy długą przerwę, będziemy się starali pojechać tam jak najlepiej - dodaje Nowaczyk.
Już za tydzień, w niedzielę 26 lipca rawiczan czeka eskapada do Krosna. Czy zdaniem 24-letniego jeźdźca żółto-zieloni mają szansę na wywalczenie choćby bonusa? - Na pewno będzie walka, chłopaki będą się starały, ja także, uważam, że przynajmniej tak, jak dzisiaj. Nie powiem, czy wygramy, czy przegramy w tym meczu. Na pewno będzie walka o jak najlepszy wynik. Na pytanie o ewentualne zdobycie bonusa czy wygraną nie będę się wypowiadał, bo niektórzy kibice mogą mieć do mnie o to pretensje - zauważa były zawodnik klubów z Zielonej Góry i Poznania.
Na koniec Marcin stwierdził, że osiągane przez niego wyniki byłyby znacznie gorsze, gdyby nie pomoc doskonale znanego w rawickim środowisku żużlowym Zygmunta Mikołajczyka: - Gdyby nie pan Zygmunt, to byłoby bardzo ciężko. Na pewno nie zdobyłbym choćby dziś ponad dziesięciu punktów, czy nie miałbym paru niezłych meczów w tym roku. Dziękuję także innym sponsorom - kończy Marcin Nowaczyk.