Rok temu, przy okazji sporu sądowego między PGE Ekstraligą i ROW-em Rybnik (chodziło o zabranie punktów po dopingowej wpadce Grigorija Łaguty, co doprowadziło do spadku klubu), udziałowcy spółki zarządzającej rozgrywkami najlepszej ligi świata ustalili, iż drużyna sądząca się z EŻ traci prawo awansu. ROW się wykpił, bo wycofał pozew. Teraz problem ma eWinner Apator Toruń, a tu o zamknięcie sprawy łatwo nie będzie.
Roman Karkosik, miliarder i były właściciel toruńskiego klubu od 6 lat procesuje się z Ekstraligą. Chodzi o to, że ta, po ucieczce Unibaxu z finału z Falubazem Zielona Góra nałożyła na ten pierwszy klub drakońskie kary. Zarówno finansowe, jak i sportowe. Te pierwsze oszacowano na ponad milion złotych, a do tego dołożono minus 8 punktów na starcie sezonu 2014. Karkosik do dziś nie może się z tym pogodzić. Wyliczył straty na 1,5 miliona i walczy. Odpuszczać nie zamierza.
W tej chwili sprawa jest w sądzie zawieszona, bo mamy koronawirusa. Jednak i bez tego cały proces wlecze się niesamowicie długo i końca nie widać. Dopóki Apator był w Ekstralidze, nie było problemu, bo przepis wprowadzono dopiero w 2019 roku i na dokładkę dotyczył on podmiotów starających się o starty w elicie. Teraz jednak Apator jest właśnie w roli ekipy, który ma walczyć o awans. I może się okazać, że nawet jeśli go wywalczy, to w PGE Ekstralidze nie pojedzie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: lata lecą, a Tomasz Kuszczak wciąż imponuje formą. Potrafiłbyś tak zrobić?
Karkosik jest zdeterminowany. Apator, jako prawny następca Unibaxu może się całej tej sytuacji jedynie przyglądać. A to, dlatego że Przemysław Termiński kupując spółkę, musiał się zgodzić na to, żeby pełnomocnictwa do procesu zostawić w rękach miliardera. A temu się nie spieszy, bo w żużlu nie ma w tej chwili żadnego interesu do ugrania. Chce natomiast odzyskać pieniądze, które kazano mu zapłacić w formie kar i odszkodowań.
Dalszy upór Karkosika, o ile sąd nie podejmie żadnej decyzji przed startem sezonu 2021 (zakładając, że ten nadchodzący się odbędzie, a Toruń awansuje), może położyć Apator na łopatki. Pewnie w takiej sytuacji do akcji wkroczyliby adwokaci Termińskiego. Ten miałby dwa wyjścia – zapłacić Karkosikowi odszkodowanie, które ten chce od Ekstraligi lub podjąć próbę wyjaśnienia (byle nie w sądzie), że spór toruńskiej spółki zaczął się przed wejściem przepisów wykluczających, więc należy uczynić wyjątek.
Czytaj także:
Żużlowcy im nie płacą. Biorą na zeszyt, bo koronawirus
Jeśli prezes Stali ma rację, to pierwszej i drugiej ligi nie będzie