Żużlowcy nie odebrali silników od Kowalskiego, ale najlepszy tuner świata nie jest na minusie

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik został mistrzem świata korzystając z silników Ryszarda Kowalskiego
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik został mistrzem świata korzystając z silników Ryszarda Kowalskiego

Żużlowcy nie odbierają zamówionych silników. Sprzęt leży w warsztatach tunerów. Ryszard Kowalski, najlepszy obecnie mechanik na świecie, nie jest wyjątkiem. Strat jednak nie ma, bo wziął zaliczki.

W tym artykule dowiesz się o:

W sumie 60 nieodebranych silników leży w warsztatach czołowych tunerów. Gdyby przeliczyć ten sprzęt na pieniądze, to wyjdzie, że zawodnicy, którzy zamówili silniki, muszą łącznie zapłacić za nie 1,5 miliona złotych. Jeden kosztuje około 25 tysięcy.

W firmie Ryszarda Kowalskiego, tunera numer 1 na świecie, też leżą nieodebrane silniki. Mechanik zachowuje jednak spokój, bo wcześniej wziął zaliczki na zakup surowych silników GM. Za jeden trzeba zapłacić między 13,5 a 16 tysięcy. Wszystko zależy od kursu euro i zniżek, jakie tuner ma w manufakturze Giuseppe Marzotto, producenta sprzętu.

Wyjaśnijmy, że różnica w cenie zakupu surowego silnika, a tym, co płaci finalnie zawodnik, to jest właśnie koszt tuningu. Mechanik wyjmuje z kupionej jednostki napędowej niektóre części i zamienia je na swoje. Kowalski ma świetnie wyposażony warsztat. Mówi się, że na zakup wszystkich maszyn wyłożył blisko 5 milionów złotych. Nic dziwnego, że na tuningowane przez niego silniki jest duży popyt.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Leigh Adams

Dzięki zaliczkom RK Racing nie ma strat, a nawet jest na plusie. Delikatnym, ale jednak. Tunerska stajnia z Polski nie ma też żadnych kredytów i to jest kolejna dobra wiadomość, bo teraz Kowalski nie musi się prosić o rządową pomoc. A jak już sezon ruszy i zawodnicy odbiorą wcześniej zamówione silniki, to powinno pójść z górki.

Dodajmy, że teraz Kowalski, podobnie jak inni tunerzy, wykorzystuje nieco więcej wolnego czasu (nie ma serwisów, ani nowych zamówień) na to, by coś wycisnąć z nowego silnika GM-a, który wszedł na rynek 2 lata temu. Jak udało nam się dowiedzieć, ta praca nie dała jednak jeszcze zadowalających efektów (silnik nie ma tak dobrych parametrów, jak starszy model GM-a).

Poza wszystkim przydałaby się możliwość przetestowania go w warunkach bojowych. Testy na hamowni to jedno, ale byłoby dobrze sprawdzić, jak silnik radzi sobie w trakcie jazdy na torze. Dotąd jedynie Niels Kristian Iversen korzystał z nowego GM-a (tuningował go Peter Johns). Miało to miejsce przed rokiem.

Czytaj także:
Żużlowcy im nie płacą. Biorą na zeszyt
Dwóch mechaników straciło pracę, reszta ma gwarancje pracy do lipca

Źródło artykułu: