- Szkoda mi żużlowców. Powinni już zacząć zarabiać, a tak nie jest - powiedział Lars Munkedal w rozmowie z jv.dk. Duńczyk ma nadzieję, że sezon 2020 w ogóle ruszy. Gdy do tego już dojdzie, zabraknie jednak terminów dla wszystkich rozgrywek.
- Kiedy zawodnicy w końcu zostaną wypuszczeni z bloków startowych, większość z nich spojrzy w kierunku Polski, część postawi na Szwecję. Tam zarabiają najwięcej pieniędzy, więc te ligi dostaną priorytet. Dlatego my być może będziemy musieli poszukać alternatywy - dodał pracownik Holsted Tigers.
Żużlowcy od lat jeżdżą w kilku ligach na raz. Rekordziści potrafią mieć kontrakty nawet w pięciu państwach równocześnie. Koronawirus sprawił, że zawodników czeka niezwykle intensywny sezon. Konieczne będzie bowiem odjechanie wielu imprez w ledwie trzy, cztery miesiące.
- Będziemy musieli iść na kompromis w niektórych kwestiach - ostrzegł Mukedal.
Co oznaczają słowa doświadczonego trenera? Być może Duńczycy zobaczą w sezonie 2020 ligę w mocno okrojonym składzie albo też największe gwiazdy tamtejszego speedwaya odpuszczą sobie rywalizację w Superlidze. Przy kolizji terminów wybiorą spotkania w Polsce czy Szwecji, gdzie kontrakty opiewają na znacznie wyższe kwoty.
Do tej pory Duńczycy przesunęli w czasie turniej o indywidualne mistrzostwo kraju. Miał się on odbyć 10 czerwca w Vojens. Nowy termin to 10 września. Wybór nie jest przypadkowy, bo do końca sierpnia w Danii nie mogą się odbywać imprezy masowe. Taka jest decyzja duńskiego rządu.
Półfinały i finały Superligi w Danii miały się odbyć 9 i 23 września. Może się okazać, że do nich w ogóle nie dojdzie. Ze względu na późny start sezonu, w tym czasie mogą być rozgrywane spotkania fazy zasadniczej.
Czytaj także:
Pedersen już zdrowy. Czeka na pieniądze z Grudziądza
Zawodnicy przywykli do milionów. Mogą wrócić do Anglii
ZOBACZ WIDEO: Nasz dziennikarz na pierwszym froncie walki z koronawirusem. "To staje się rutyną"