Koronawirus sparaliżował rozgrywki sportowe na całym świecie. Z powodu pandemii wstrzymano start rozgrywek żużlowych. Na ten moment nie wiadomo, kiedy żużlowcy ponownie będą mogli wyjechać na tor.
- Sytuacja jest dość nieciekawa i niefajna, bo nikt nie sądził, że będzie miało to aż tak duży wpływ i tak dużą skalę, że nic się nie odbędzie i wszystko będzie odwoływane. To, co się teraz dzieje, zaskoczyło wszystkich - mówi Oskar Polis w rozmowie z TVP3 Opole.
- Jeśli chodzi o sezon, to trudno powiedzieć, bo tak naprawdę odpowiedzi nie zna nikt. Ani żaden prezes, ani żaden działacz czy tym bardziej my zawodnicy. Czas pokaże, co będzie dalej z tym wirusem i czy to ustąpi. Boję się jednak, że będziemy bez żużla w sezonie 2020.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Leigh Adams
Ponad dwa tygodnie temu rozpocząć miał się sezon żużlowy, jednak wszystkie wydarzenia sportowe, które były zaplanowane na kwiecień, zostały odwołane. Zawodnicy nie startują, więc nie zarabiają pieniędzy. Wielu z nich znalazło się w bardzo trudnej sytuacji, a zwłaszcza Ci, którzy startują w drugiej lidze, gdzie te zarobki nie są tak wysokie, jak choćby w eWinner 1. Lidze.
- Podejrzewam, że każdy zawodnik, tak jak ja, jest bardzo dużo pieniędzy na minusie. Chodzi tu o sponsorów, o pieniądze za przygotowanie do sezonu. Większość zawodników poniosła wydatki względem początku sezonu. Wyszło jednak, jak wyszło. Zrobiła się niefajna sytuacja, i cóż można zrobić - kontynuuje Polis.
Zdaniem wychowanka Włókniarza Częstochowa, rozgrywki drugoligowe w całości udałoby się odjechać raptem w dwa miesiące. Konieczne byłoby jednak wprowadzenie systemu, który zakładałby rozgrywanie meczów dwa razy w tygodniu.
- Chodzi o to, żeby odjechać wszystkie mecze, a w naszym przypadku jest to możliwe, bo nie ma tych meczów strasznie dużo. Tak kalkulując, w ciągu dwóch miesięcy, gdzie mając często mecze dwa razy w tygodniu, tak jak w Anglii, ze spokojem można by z play-offami wszystko odjechać.
Po zamknięciu zeszłorocznego okienka transferowego wielu kibiców ogłosiło drużynę z Opola mianem faworyta do awansu. Zdaniem samego zawodnika, choć skład Kolejarza prezentuje się okazale, to nie należy lekceważyć żadnego przeciwnika.
- Nasz cel się nie zmienia. Na papierze mamy skład na awans, a co wyjdzie w praktyce, to się okaże. Trudno powiedzieć, to jest sport i wszystko może się zdarzyć. W żużlu bywa tak, że czasem drużyna najsłabsza wygrywa z drużyną najsilniejszą. Skład jest obiecujący i mam nadzieję, że spróbujemy swoich sił, żeby awansować do pierwszej ligi w tym roku.
Po zakończeniu minionych rozgrywek, działacze OK Bedmet Kolejarza Opole ogłosili, że w sezonie 2020 trenerem zespołu będzie Marek Mróz. 49-letni były żużlowiec zadecydował, że zawodnikiem, który piastować będzie funkcję kapitana zespołu, zostanie właśnie Oskar Polis.
- Funkcja ta wymaga przede wszystkim odpowiedzialności. Trzeba świecić przykładem, co myślę, że mi się przyda, bo jestem dość wybuchowy. Miłe zaskoczenie, bo nie spodziewałem się, że akurat ja będę kapitanem. Myślałem, że tak jak w tamtym roku, to Bjarne Pedersen nadal będzie kapitanem. Jednak Marek Mróz zaproponował mi taką funkcję, ja rozważyłem to i przyjąłem. Nie zostało mi nic innego, jak pokazać się z dobrej strony i udowodnić, że Marek się nie mylił. Jest to dodatkowy bodziec, żeby jako kapitan robić dobry wynik.
- Marek Mróz jest trenerem odpowiednim. Jeżdżąc na żużlu już 13 lat miałem do czynienia z bardzo wieloma osobami. Prawda jest taka, że połowa tych osób nigdy nie siedziała na motocyklu i nie wiedziała, co i jak wygląda. A sam Marek jest osobą, która nie tak dawno jeździła na żużlu, więc jest on w tym temacie świeży. Pracował z wieloma zawodnikami z najwyższej rangi, więc myślę, że jest to odpowiednia osoba na odpowiednim stanowisku. Jego podejście do sportu jest takie, jakie powinno być. Takie troszkę na luzie, nie jest sztywne, jak to bywało u innych trenerów - dodaje.
W październiku zeszłego roku ogłoszono, że w rozgrywkach polskiej ligi po raz pierwszy wystąpi klub z Niemiec. Mowa tu o Wolfe Wittstock. Jednak w obliczu pandemii koronawirusa, przy zamkniętych granicach i w przypadku przekroczenia granicy obowiązek poddania się czternastodniowej kwarantannie, wyjazd na mecz na teren naszych zachodnich sąsiadów byłby ogromnym problemem. Jak na tę sytuację zapatruje się sam zawodnik?
- Przed pandemią to było jak najbardziej dobre rozwiązanie, bo to dodatkowe mecze. Im więcej spotkań, tym lepiej. Na tę chwilę trudno powiedzieć, nie chce się wypowiadać. Z tego co wiem, to Wolfe Wittstock wycofało się ze startu w rozgrywkach. Nawet, gdyby to wszystko miało ruszyć, to będziemy mieli niestety dwa mecze mniej. Szkoda, ale co zrobić - zakończył Polis.
Zobacz także: Żużel. Social Speedway 2.0: Zawodnicy nie wyobrażają sobie jazdy bez kibiców. Krakowiak i Gała trenują jazdę parą
Zobacz także: Koronawirus. Coraz mniej zakazów w Czechach, sport budzi się do życia. "Radykalne kroki poczyniliśmy wcześniej" (wywiad)