Najbardziej zwariowane zawody w moim życiu - komentarze po DPŚ

Reprezentacja polskich żużlowców zdobyła w Lesznie złote medale Drużynowego Pucharu Świata. Oto co powiedzieli po zawodach uczestnicy leszczyńskiego finału.

Marek Cieślak (trener polskiej reprezentacji): Najbardziej zwariowane zawody w moim życiu. Nasz finisz i niesamowita mobilizacja zawodników przejdzie do historii polskiego żużla. Cieszę się że mogłem prowadzić tak wspaniałą drużynę i serdecznie dziękuje wszystkim zawodnikom oraz kapitanowi, że postawił "kropkę nad i". Mieliśmy momenty trudne, ale mężczyznę poznaje się jak kończy, a nie jak zaczyna.

Tomasz Gollob (kapitan reprezentacji Polski): Morderczy dzień. Wszyscy przeżywaliśmy te zawody od wczoraj. Nikt nie chciał przegrać. My również. Należy pochwalić kolegów, którzy zdobyli najwięcej punktów. Marek do końca wierzył, że wygramy. Gdy deszcz przestał padać nieustannie nas mobilizował. Nie było łatwo. Na przebieg walki patrzyłem w parkingu ze złą miną. W ostatnim biegu musiałem zwyciężyć. Sytuacja powtórzyła się sprzed dwóch lat. Ciesze się że dołożyłem potrzebne punty. Nigdy nie chciałem zawieść naszych kibiców oraz kolegów z drużyny. Takiego człowieka jak marek Cieślak trudno znaleźć. Jest cudnym człowiekiem który do końca wierzył w zwycięstwo. Motywował nas od rana i każdego biegu. Będę go chwalił do końca swojej kariery. Zwyciężyliśmy, mamy Puchar Świata i niech tak zostanie jak najdłużej. Bardzo chciałem odnieść ten trzeci sukces. Nie jestem pierwszej młodości, dlatego tym bardziej mi zależy, aby zdobywać medale. Przede mną jeszcze kilka lat jazdy. Myślę, że to nie jest ostatni złoty medal. W przyszłości powinni zastąpić nas młodsi zawodnicy i będą kontynuować wytoczoną drogę.

Leigh Adams (Australia): Jesteśmy załamani i zdruzgotani. Byliśmy blisko. Byliśmy bardzo blisko. Po pierwsze wielkie gratulacje dla Polski. Udowodnili że są świetnymi żużlowcami. Jeździliśmy dobrze. Uzyskaliśmy dobry wynik. Każdy jechał na miarę swoich możliwości, ale rywal był minimalnie lepszy. Dzisiaj Polacy byli pięcioma Polakami, a nie czterema Polakami i jednym Norwegiem.

Craig Boyce (manager Australii): Będziemy próbować w przyszłym roku. Mieliśmy fantastyczną atmosferę w drużynie, której nie mieliśmy od wielu lat. Zmierzyliśmy się z wieloma kontuzjami. Do składu weszli młodsi zawodnicy, co jest dobrym prognostykiem na przyszłość. Z jednej strony ciesze się z uzyskanego wyniku, zaś z drugiej jestem trochę zasmucony.

Tobias Johansson (manager Szwecji): Podobnie jak w barażu turniej kosztował nas sporo wysiłku i pracy. Zarówno na torze jak i w parkingu. Pojechaliśmy najlepszy miting w minionym tygodniu. W punktacji trzymaliśmy się blisko. W ogólnym rozrachunku jesteśmy zadowoleni z trzeciego miejsca. Był to bardzo meczący dla nas wszystkich weekend. Wczorajsze odwołane zawody, a także przeciągające się dzisiaj dały się we znaki całej ekipie.

Andreas Jonsson (Szwecja): To były bardzo długie dni. Zaliczyliśmy niezłe zawody. Należą się brawa dla kolegów za świetny początek. Później sytuacja się zmieniła. Musieliśmy ostro walczyć. Ja pojechałem z jokera. Czułem że w drugiej części zawodów trafiłem w dobre ustawienia motocykla. Niestety deszcz, który spadł pomieszał nam szyki i nie mogliśmy dobrze trafić w przełożenia. Gdy wrócimy do domu myślę że na spokojnie uznamy osiągnięty rezultat za dobry wynik.

Emil Sajfutdinow (Rosja): Pozostaje niedosyt. Udowodniliśmy, że wynik w Vojens nie był przypadkiem. Pierwsze biegi były dla nas przetarciem. Później rozkręcaliśmy się z każdym okrążeniem. Przerwa pod koniec zawodów wyraźnie wybiła nas z rytmu. Rywale uciekli. Ale nie załamujemy się. Mam nadzieje, że jest to początek naszej drogi. Mamy fajną i zgraną drużynę. Każdy dawał z siebie wszystko. Ja osobiście zadowolony jestem - odpukać – ze w końcu mam szybki silnik na przyczepne tory.

Józef Dworakowski (prezes Unii Leszno, organizator): Leszno po raz kolejny pokazało, że potrafi organizować największe imprezy. Nie chciałbym na gorąco wypowiadać się o niedociągnięciach, czy wystawiać końcowa ocenę. Na to przyjdzie czas. Zawody kosztowały nas niewiarygodnie wiele wysiłku. Ale stanęliśmy na wysokości zadania. Kibice również i bardzo im za to dziękuje. Mam wrażenie, że nie wszyscy zawodnicy potrafią docenić włożony trud organizatora, a także wspaniałą postawę fanów na trybunach. Ale to temat do rozważań na inną okazję.

Komentarze (0)