Dywagacje dotyczące poszerzenia naszego toru są niepotrzebne - rozmowa z Bartoszem Stankiewiczem

Kolejarz Rawicz przegrał w piątkowy wieczór w Lublinie różnicą trzydziestu punktów, do końca sezonu Niedźwiadkom pozostały już tylko prawdopodobnie dwa mecze. Mało realna wydaje się bowiem być sytuacja, w której rawiczanie znajdą się w fazie play-off. W związku z tym włodarze klubu z ulicy Grota Roweckiego myślą już powoli o budowie składu na sezon 2010, ale nie odpuszczają jednocześnie do końca także obecnych rozgrywek. O tym, kto na pewno będzie jeździł w przyszłym roku w Kolejarzu mówi naszemu portalowi kierownik drużyny, Bartosz Stankiewicz.

Jarosław Handke: Jak oceniasz postawę zawodników Kolejarza w wyjazdowym meczu w Lublinie?

Bartosz Stankiewicz: Oceniam bardzo słabo. Powalczyli na pewno Marcin Nowaczyk i Wiktor Gołubowski. Pech chciał, że nie mógł na piątkowe zawody przyjechać Sebastian Alden, który miał w czwartek mecz w Szwecji. W środę w Ostrowie roztrzaskał się Emil Idziorek i też nie mógł tutaj przyjechać. Mam nadzieję, że cała drużyna będzie już gotowa na mecz w Krośnie i tam przynajmniej trochę powalczymy.

Czy bonus i zwycięstwo są w waszym zasięgu na krośnieńskim prawie czterystumetrowym lotnisku?

- Jeżeli wszyscy się zepną i uporają z problemami sprzętowymi, to myślę, że powalczymy o to, by nie oddawać punktów za darmo rywalom.

Czy pomoc od klubu otrzymuje Emil Idziorek, który skarży się, że nie ma na czym jechać i musi pożyczać motocykle od braci Jędrzejaków?

- Przed sezonem Emil dostał od nas silnik marki GM, następnie dostał ramę. Pomagamy na tyle, na ile możemy.

Nie będę pytał oczywiście o szczegóły, ale jak wygląda generalnie obecna sytuacja finansowa klubu? Czy organizacja półfinału Indywidualnych Mistrzostw Polski była sporą zapomogą dla klubowej kasy?

- Oczywiście, że organizacja tych zawodów pomogła klubowi pod względem finansowym.

Czy jesteście zadowoleni z frekwencji podczas tychże zawodów?

- Lepszej frekwencji podczas półfinału Indywidualnych Mistrzostw Polski nie mogliśmy sobie wymarzyć. Jesteśmy z niej bardzo zadowoleni. Mam nadzieję, że w kolejnych meczach, w kolejnych sezonach podobna frekwencja będzie miała miejsce na rawickim stadionie.

W tymże półfinale Indywidualnych Mistrzostw Polski kibice mogli oglądać zaledwie dwie mijanki! Wszystko to przez tor, który nie sprzyjał walce. Wśród rawickich kibiców pojawiły się opinie, by nieco zmienić jego geometrię w celu uatrakcyjnienia zawodów. Czy jakaś przebudowa jest realna?

- Nie jest to realne, ponieważ jest to stadion Ośrodka Sportu i Rekreacji. Murawa stadionu jest używana przez piłkarzy na niej grających. Jest to pełnowymiarowe boisko, którego nie możemy zmniejszyć. Naszego toru nie da się także poszerzyć na zewnętrzną. Wiąże się to wszystko z kosztami i na tę chwilę niczego w tej kwestii nie można zrobić. Na pewno nic takiego nie będzie miało miejsca także w przyszłym sezonie.

Może więc da się przygotować tor w taki sposób, by było na nim więcej mijanek?

- Oczywiście, że tak. Na półfinale Indywidualnych Mistrzostw Polski była straszna gorączką, co wiązało się z twardym torem, który był spieczony. Ciężko było przygotować przyczepną nawierzchnię. Chociażby podczas meczu z Łodzią tor był przyczepny, nadawał się do walki, mieliśmy na nim mijanki. Podobnie było w meczu z Miszkolcem, kiedy to dobry żużel pokazał Marcin Nowaczyk i udowodnił, że na tym rawickim torze da się walczyć. Myślę więc, że te wszelkie dywagacje dotyczące poszerzenia naszego toru są niepotrzebne.

Na pewno myślicie już o sezonie 2010. Kogo z obecnych zawodników chcecie zatrzymać w klubie na kolejny rok, być może z jakimś prowadzicie rozmowy z żużlowcami z innych klubów?

- Ważne kontrakty podpisane na sezon 2010 mają: Marcin Nowaczyk, Piotr Dziatkowiak i Wiktor Gołubowskij. Chęć pozostania w Rawiczu wyraża także Robert Mikołajczak. Temat kolejnych zawodników jest na razie sprawą otwartą. Oczywiście mamy zapisane pewne nazwiska w kalendarzu, będziemy z pewnymi zawodnikami rozmawiać. Myślę, że w kolejnym sezonie będzie dużo lepiej, niż w tym.

Komentarze (0)