Żużel. Na pełnym gazie: PGE Ekstraliga z pełnymi trybunami albo pustymi. Żadnych półśrodków [FELIETON]

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: trybuny Stadionu Olimpijskiego
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: trybuny Stadionu Olimpijskiego

Prezesów klubów PGE Ekstraligi nie interesuje jazda przy 3-4 tys. kibiców na stadionach. Zupełnie im się nie dziwię, bo dla nich nie jest to rozwiązaniem problemu. Taką liczbę fanów można i trzeba wpuścić za to na I i II ligę.

Przeczytałem, że prezesi PGE Ekstraligi  niezbyt chętnie zapatrują się na pomysł, by rozgrywać mecze przy ograniczonej liczbie widzów. Nie wiem, jak fani zareagowali na tę wiadomość, bo część z nich może się czuć pokrzywdzona, ale ja jestem w stanie zrozumieć działaczy. Co najmniej z kilku powodów.

Przede wszystkim, gdyby zezwolić na mecze z częściowo otwartymi stadionami, to w każdym ośrodku te 3-4 tys. stanowiłyby osoby, które zimą zakupiły karnety. To są pieniądze, które już dawno się rozeszły i nie ma po nich śladu w klubowych kasach.

Tymczasem konieczność organizacji meczów ligowych dla tej garstki powoduje, że mimo wszystko trzeba zapewnić na stadionie ochronę. Do tego najpewniej dojdą chociażby koszty zakupu środków do dezynfekcji, rękawiczek jednorazowych, odgrodzenia wybranych części stadionów, aby zachować dystans między ludźmi. To wszystko będzie kosztować. Kluby, które już teraz są w kryzysie, dostałyby dodatkowo po łapach.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Leigh Adams

Poza tym, zakładam, że te rzekome 3-4 tys. dotyczy największych stadionów w PGE Ekstralidze, a przecież mamy też obiekty znacznie mniejsze. Jak chociażby w Grudziądzu czy Lublinie. Tam pewnie tych kibiców trzeba byłoby wpuścić jeszcze mniej. Gdyby miało być inaczej, to przecież kibice i tak siedzieliby praktycznie obok siebie. Jaka zatem różnica, czy będzie to 50 cm, czy może 10 cm?

W Lublinie dochodzi jeszcze "problem" pod tytułem 7,5 tys. sprzedanych karnetów. Jak w tej sytuacji wybrać tych, którzy mogą wejść na mecz? Losować? Wybierać numerami, że raz wchodzą ci posiadacze karnetów, a raz inni? To wszystko będzie śmieszne i tylko skomplikuje sytuację. Zaraz się pojawią głosy kibiców, że są równi i równiejsi.

Dlatego w pełni popieram stanowisko ekstraligowych prezesów. Albo luzować restrykcje całkowicie i jechać mecze z wszystkimi kibicami, albo nie mieszać i zostawić zamknięte trybuny.

Pochyliłbym się jednak nad pomysłem, by eWinner 1. Liga czy 2. Liga Żużlowa dostały zgodę na jazdę z kibicami. Tam ten problem nie jest tak duży, bo przecież kluby z tego poziomu rozgrywek przywykły do publiki na poziomie 2-4 tys. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że dla II-ligowego ośrodka już te 2 tys. fanów na trybunach może być ratunkiem.

Jan Krzystyniak

Czytaj także:
Dbaj o kości, jeśli chcesz zarobić
Dudek chce medalu w SGP

Źródło artykułu: