Żużel. Status quo w Fogo Unii Leszno utrzymany. Pytanie, co z atmosferą?

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Piotr Pawlicki wyprzedza Taia Woffindena
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Piotr Pawlicki wyprzedza Taia Woffindena

Piotr Pawlicki i Emil Sajfutdinow jednak będą jeździć w Fogo Unii Leszno w sezonie 2020. Tego spodziewali się niemal wszyscy, a "Byki" stają się znów głównym kandydatem do tytułu. Tyle że atmosfera w zespole może już nie być tak dobra jak rok temu.

Jeszcze kilka dni temu wydawało się, że Fogo Unia Leszno jako jedyna wyjdzie osłabiona z majowego okienka transferowego, wymuszonego koronawirusem i cięciami kontraktów. Nowych porozumień finansowych nie podpisali bowiem Piotr Pawlicki oraz Emil Sajfutdinow. Obaj nie wyobrażali sobie bowiem jazdy za proponowane im stawki.

Większość ekspertów i kibiców była pewna tego, że Pawlicki i Sajfutdinow w końcu podpiszą stosowne dokumenty, bo działacze znajdą dla nich dodatkowe pieniądze. Tak też się stało, a to oznacza, że "Byki" znów mogą liczyć na swoich liderów. To niemal z automatu czyni ten klub głównym kandydatem do czwartego z rzędu Drużynowego Mistrzostwa Polski. Czy aby na pewno?

Co z tą atmosferą?

Zachowanie Pawlickiego i Sajfutdinowa było komentowane wewnętrznie przez kolegów z Fogo Unii. Jak się dowiedzieliśmy, część zawodników ma trochę żalu o sposób załatwienia sprawy. Większość drużyny, a przecież mówimy o tak utytułowanych i doświadczonych zawodnikach jak Janusz Kołodziej czy Jarosław Hampel, podpisała aneksy bez mrugnięcia okiem.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Billy Hamill

Teraz w głowach niektórych rodzi się pytanie, czy nie lepiej było kręcić nosem jak Pawlicki i Sajfutdinow, by ugrać kolejnych kilka tysięcy złotych? W Lesznie słychać głosy, że wszyscy powinni być potraktowani identycznie, a tak się nie stało. Okazało się, że są równi i równiejsi. To może mieć przełożenie nie tylko na sezon 2020, ale też późniejsze wydarzenia, gdy zacznie się okres transferowy przed przyszłorocznymi rozgrywkami PGE Ekstraligi.

Należy przy tym pamiętać, że w szeregach Fogo Unii jest o jednego seniora więcej niż dostępnych miejsc w składzie. Jarosław Hampel czy Bartosz Smektała dość szybko i łatwo zgodzili się na finansowe cięcia, a lada moment mogą zostać na lodzie. Menedżer Piotr Baron powtarza przecież od dawna, że nie będzie korzystać z wariantu jazdy w 8-osobowym składzie. Kolejne okienko transferowe otwiera się dopiero po kilku kolejkach, więc dla jednego z odrzuconych będzie to oznaczać stratę czasu i pieniędzy.

Brak konsekwencji u działaczy

Pawlicki i Sajfutdinow pojawili się na przedsezonowych testach na obecność koronawirusa, jak gdyby nigdy nic, chociaż oficjalnie kapitan Fogo Unii wtedy nadal nie miał podpisanego kontraktu. Rosjanina za to ciągle obowiązuje zakaz startów w PGE Ekstralidze, jaki nałożyła na niego rodzima federacja.

- Od początku mówiłem, że oni się dogadają z Unią. I nawet jak zobaczyłem te zdjęcia z testów, to się nie zdziwiłem. Dobrze wiedzieliśmy, że Pawlicki i Sajfutdinow wystartują już w pierwszym meczu ligowym. Nikt się nie łudził - powiedział WP SportoweFakty Jan Krzystyniak, były żużlowiec i trener leszczyńskiej Unii.

Zdaniem naszego rozmówcy, rozstrzygnięcia ostatnich dni pokazały, że działaczom Fogo Unii zabrakło determinacji. Skoro w klubie się nie przelewa z powodu koronawirusa, to trzeba było pozostać stanowczym do samego końca, a nie uginać się pod presją żużlowców.

- Widzę tu brak logiki i konsekwencji z dwóch stron. Sajfutdinow ma zakaz nałożony przez Rosjan, ale na badania na obecność COVID-19 przyjeżdża. Pawlicki to samo. Rano nie miał jeszcze podpisanego aneksu, ale na testach pełen uśmiech - stwierdził Krzystyniak.

- Szantażem się do niczego nie dojdzie w życiu. Działacze mieli idealną szansę, by obniżyć kontrakty swoich gwiazd, bo zyskali wytłumaczenie w postaci koronawirusa. Jeśli Fogo Unia musiałaby jechać bez Pawlickiego i Sajfutdinowa, to kibice by to zrozumieli, bo teraz wszyscy się tłumaczą epidemią. Skoro robi to polski rząd, to tym bardziej może to robić klub sportowy - dodał Krzystyniak.

Czwarty tytuł z rzędu?

Na papierze Fogo Unia ma najmocniejszy skład w PGE Ekstralidze, bo utrzymała w kadrze wszystkich zawodników z zeszłorocznych rozgrywek. Jednak Piotr Baron nie będzie już mieć tak łatwego zadania jak w ostatnich miesiącach.

Przejście Bartosza Smektały do grona seniorów oraz ostatnie wydarzenia spowodowane koronawirusem sprawiają, że Leszno nie będzie już taką krainą mlekiem i miodem płynącą. Zwłaszcza jeśli gorszy okres spotka Pawlickiego albo Sajfutdinowa. Kibice bardzo szybko wypomną im, że w maju to właśnie oni najdłużej marudzili nad kontraktami i walczyli jak sępy o każdą złotówkę.

Czytaj także:
Były zawodnik Falubazu Zielona Góra zatrzymany
To będzie najbogatszy klub eWinner 1. Ligi

Źródło artykułu: