- W klubie mamy już wszystko policzone. Na nasz stadion będzie mogło wejść 2500 widzów - mówi nam prezes pierwszoligowego Zdunek Wybrzeża Gdańsk. - Sprzedaliśmy 500 karnetów, więc dodatkowe wpływy wygeneruje 2000 kibiców. Im więcej z czasem będzie tych osób, tym bardziej opłacalny stanie się to biznes dla klubów - dodaje Tadeusz Zdunek.
Prezes już wcześniej tłumaczył nam, że wpuszczenie 1000 kibiców, o którym mówiło się najpierw, było totalnie nieopłacalne dla klubów. Teraz działacze będą mogli zarobić. - Przy dodatkowych 2000 widzów możemy mieć wpływy, które nieznacznie przekroczą 100 tysięcy złotych w skali sezonu. Zakładam bowiem, że potrzebny będzie odpowiedni reżim sanitarny - tłumaczy Zdunek.
Czy warto zatem podjąć szereg działań dla takiej sumy? - Zdecydowanie warto to zrobić, bo zyska widowisko. Pieniądze to nie wszystko. Kluby są przede wszystkim dla kibiców. Z nimi mamy lepszy klimat. Mecze z dopingiem ogląda się zupełnie inaczej. Na ten moment mam już w głowie kilka pomysłów, jak to poukładać. Z pewnością wyłączymy kołowrotki, bo nie wyobrażam sobie ich czyszczenia po każdym kibicu - podkreśla.
Kibice na trybunach w teorii powinni oznaczać także większe wynagrodzenia dla zawodników. Krzysztof Cegielski w rozmowie z naszym portalem mówił niedawno, że oczekuje od prezesów podziału wpływów, które wygenerują kibice. - Oczywiście, że chętnie się podzielę, ale żużlowcy już teraz powinni wiedzieć, że to wcale nie będą wielkie pieniądze. Z całą pewnością Wybrzeże zagra z wszystkimi w otwarte karty. Podział dodatkowych środków to naturalna kwestia - podsumowuje Zdunek.
Zobacz także:
Tatuażysta żużlowców wstaje z grobu
Prezydent nie poczuł zapachu spalonego sprzęgła
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Billy Hamill