"Żużlowy hat-trick" to cykl felietonów Dawida Kownackiego, piłkarza Fortuny Duesseldorf, reprezentacji Polski oraz wielkiego sympatyka żużla.
***
Jarosław Hampel dowiedział się po piątkowym treningu, że jego dni w Fogo Unii Leszno są policzone. Zarząd klubu pokazał mu drzwi jeszcze przed startem sezonu i poradził, że najlepiej by było, jakby poszedł do ROW-u Rybnik.
No właśnie zarząd. Nie trener Piotr Baron. Ten ponoć nie miał nic do powiedzenia. Decyzje zapadały bez jego wiedzy. Szkoleniowiec rozważał rezygnację, ale podejmie rękawicę. Absolutnie mu się nie dziwię, że bił się z myślami. Podważono jego autorytet i zaufanie. Szczerze? Moja duma byłaby urażona, gdybym wiedział, że ludzie, dla których wykonywałem wcześniej kawał świetnej roboty, tytuły DMP o tym świadczą, wbijają mi nóż w plecy.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Leigh Adams
Wyszło słabo, dlatego pytanie od czego jest trener w żużlu wróci niczym bumerang.
Hampela odstrzelono wbrew jego woli. Baron nie skreślił go, wręcz przeciwnie chciał mu się przyjrzeć w treningu, pierwszych kolejkach i później zawyrokować, czy go oddać.
Odejścia nie będzie, ale na bank zabito mu klina i ze dwie noce zarwał. Bo jak współpracować z kimś, kto nie jest wobec ciebie szczery? Baron świetnie ten złożony z gwiazd dream-team poukładał. Nie każdy to potrafi.
Baron i Hampel nie są ludźmi z pierwszej, lepszej łapanki. Dyskutujemy o zawodniku i trenerze, którzy wskoczyli na najwyższą półkę w swoich fachu. 38-letni zawodnik trzyma w domu plecak wypełniony sukcesami i medalami z aren krajowych i międzynarodowych. Co z tego, że kilka razy znalazł się na zakręcie. To nadal klasa światowa. Czuję, że w skazywanym na degradację ROW-ie mógłby wystrzelić na nowo, znaleźć tam oczyszczenie. Tym sposobem zaszłaby obopólna korzyść.
Baron nie jest żadnym nowicjuszem na rynku i nie powinno się go przesuwać jak pionka. W klubach żużlowych są zatrudniani trenerzy, którzy nie mają za wiele do gadania, ale pan Piotr nie należał do tego grona. On z reguły nie pozwalał sobie wejść na głowę.
To już kolejne w krótkim odstępie czasu zdarzenie, które rzutuje na wizerunek Unii Leszno. Najpierw Emil Sajfutdinow, później Piotr Pawlicki i teraz trener Baron. Klasyczny hat-trick. A sponsorzy patrzą i wyciągają wnioski.
W tym, że Baron nie zwinął w trymiga manatków dostrzegam logikę. Miał związane ręce. Sezon za pasem, a miejsca w zespołach obsadzone. Rzucając papierami skazałby się na ławkę. Jestem przekonany, iż teraz trener będzie wyjątkowo uczulony. Przyjdą wątpliwości, że już raz mnie okłamano i nie mam stuprocentowej pewności, czy sytuacja się nie powtórzy.
Dawid Kownacki
CZYTAJ TAKŻE: Dwa obozy decyzyjne w Unii Leszno
CZYTAJ TAKŻE: Hampel był dogadany z Włókniarze. Podziękował za ofertę