[b]
Maciej Kmiecik, WP SportoweFakty: Jak długo rodził się pomysł akurat na taką wizję tegorocznego cyklu TAURON SEC? Pewnie różne myśli chodziły po głowie organizatorów, łącznie z tymi czarnymi o odwołaniu cyklu w 2020 roku?[/b]
Karol Lejman (prezes One Sport, organizatora cyklu SEC): Staraliśmy się tych czarnych myśli nie dopuszczać do siebie, aczkolwiek nastroje faktycznie były różne. W zasadzie już w marcu, kiedy pojawiła się pandemia, zaczęliśmy zastanawiać się, w jakiej formule i czy w ogóle uda nam się zorganizować cyklu TAURON SEC 2020. Życie nas wszystkich zmieniło się z dnia na dzień. Pierwotnie wydawało nam się, że te imprezy są tak daleko w kalendarzu, że w czerwcu sytuacja w kraju i Europie będzie ustabilizowana. Z tygodnia na tydzień widać było, że sprawa jest dużo bardziej poważna niż nam się wydawało. Musieliśmy zacząć działać i przygotowywać alternatywne rozwiązania na ten sezon. Wygląda na to, że nam się to udało. Pewnie dzięki temu, że tak szybko zaczęliśmy opracowywać inną koncepcję cyklu niż ta, która była planowana. Był to dosyć długi proces. Odbyliśmy wiele rozmów, analiz wewnętrznych i z partnerami na zewnątrz po to, by wypracować rozwiązania i kształt projektu na ten rok.
Co było kluczowe do podjęcia takiej decyzji? Fakt posiadana sponsora tytularnego cyklu, firmy TAURON, ułatwił te decyzje?
Z pewnością. Zaangażowanie i wsparcie sponsora tytularnego jest dla nas nieocenione. To, że nawet w tak trudnym czasie możemy realizować ten projekt jest dla nas czymś bardzo istotnym.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Leigh Adams
Co jeszcze przemawiało za tym, by zorganizować TSEC 2020?
Na pewno współpraca ze stacją Eurosport. Brak kontentu telewizyjnego na żywo był na pewno wyznacznikiem i pokazywał, że bezpośrednie transmisje sportowe są potrzebne. Duże wsparcie partnerów, zarówno finansowe, merytoryczne jak i mentalne było dla nas równie ważne. Mogliśmy także liczyć na naszych przyjaciół, z którymi współpracujemy od lat.
Kogo ma pan na myśli?
FIM Europe, Polski Związek Motorowy czy naszego patrona honorowego, Ryszarda Czarneckiego, który pomógł nam przygotować pewne kwestie formalne. To wszystko miało dla nas duże znaczenie i finalnie umożliwiło nam zrealizowanie tego projektu w tym roku. Chciałbym podkreślić, że nie było to łatwe, bo cykl TSEC w sezonie 2020 będzie startował w zupełnie nowej formule.
Brał pan pod uwagę obecność kibiców na trybunach?
W początkowej koncepcji w ogóle nie myśleliśmy o tym, że kibice będą mogli wejść na stadiony. Cała taka nasza układanka i projekt TSEC 2020 został skrojony tak, by wystartować i dać możliwość obejrzenia kibicom żużla w telewizji. De facto tak jest nadal na ten moment, bo wciąż nie wiemy, kiedy i jaką liczbę kibiców będziemy mogli wpuścić na zawody. Zostało to co prawda oficjalnie ogłoszone, ale nie ma jeszcze żadnego rozporządzenia w tym temacie. Nie wiemy, jak to formalnie będzie wyglądało.
Rozumiem, że będziecie walczyć o kibiców na trybunach?
Jasne. Czekamy tylko na rozporządzenie. Jak tylko się ono ukaże, jesteśmy gotowi do działań. Z dnia na dzień możemy rozpocząć komunikację poszczególnych rund i sprzedaż biletów. Jesteśmy przygotowani na to, by spełnić wymogi bezpieczeństwa i wpuścić kibiców na stadiony. Mamy oczywiście wielką nadzieję, że od pierwszej naszej imprezy, czyli od 4 lipca będzie to możliwe.
Czym firma One Sport sugerowała się wybierając akurat takie, a nie inne obiekty na areny cyklu TSEC 2020?
Czynników było kilka. Z pewnością logistyka była ważna. Duże znaczenie miał fakt, żeby naszej firmie odpowiednio przygotowywało się te imprezy. Staraliśmy się wybierać ośrodki, które znamy, z którymi już współpracowaliśmy i gdzie wiemy, że organizacja zawodów w tych trudnych czasach będzie przebiegała w sposób wzorowy.
Tym bardziej, że niektóre rundy dzielą od siebie zaledwie kilka dni…
Dokładnie. Stąd też Toruń, Gniezno czy Rybnik, a więc ośrodki, z którymi mamy bardzo dobre relacje i wypracowane pewne schematy działania. Nowym ośrodkiem jest Bydgoszcz. Zależało nam też na urozmaiceniu torów, na których toczyć się będzie rywalizacja o tytuł mistrza Europy. Wydaje mi się, że przekrój tych obiektów jest na tyle ciekawy, że cały cykl TAURON SEC w tym roku zapowiada się bardzo interesująco.
Jak organizatorzy i gospodarze tych obiektów zareagowali w momencie, kiedy pewnie trochę ich zaskoczyliście propozycją goszczenia cyklu TSEC 2020?
Kalendarz TSEC 2020 miał wyglądać zupełnie inaczej. Wielkie słowa podziękowania za zrozumienie kieruję do ośrodków, z którymi musieliśmy zakończyć pewne tematy. Mieliśmy przecież podpisane umowy z chorwackim Gorican, z duńskim Vojens, a także w Polsce w Łodzi i Chorzowie. Należało pozamykać pewne sprawy. Te rozmowy trwały bardzo krótko. To samo dotyczy nowych aren. Czuliśmy wielkie wsparcie i chęć pomocy. Rozmowy w większości przypadków nie były długie, finalizowały się szybko. Nie były potrzebne jakieś wielkie negocjacje. Wiemy i zdajemy sobie z jakimi partnerami pracujemy, na co możemy liczyć. Dzięki temu na pewno było nam łatwiej dopiąć te wszystkie tematy.
Podczas konferencji prasowej wspomniał pan o tym, że stawki finansowe dla uczestników TSEC zostały zmniejszone. Może pan zdradzić, jak duża jest to różnica w porównaniu z poprzednim sezonem i jak na to zareagowali żużlowcy?
Nie chciałbym tutaj operować dokładnymi liczbami. Stawki zostały dopasowane do sytuacji, w której wszyscy się znaleźliśmy. Nikt nie jest zadowolony, ale z drugiej strony widzimy duże zrozumienie zawodników. Chcieliśmy ułożyć ten kalendarz tak, by żużlowcy czerpali jak najwięcej przyjemności ze startu w cyklu TAURON SEC. Stąd też pomysł, aby większość z tych eventów nie realizować w weekendy, tylko pomiędzy rozgrywkami ligowymi. Zawodnicy, przebywając w Polsce w środku tygodnia mają okazję wziąć udział w kolejnych zawodach, zamiast siedzieć w domu. Wracając jeszcze do pytania, musieliśmy obniżyć w tym roku finanse dla żużlowców. Są to stawki podobne do tych, które obowiązują choćby w Grand Prix Challenge. Wiadomo, że każdy chciałby zarabiać więcej. My także chcielibyśmy móc płacić więcej, ale w tym roku jest taka, a nie inna rzeczywistość.
Był problem z wyborem obsady uczestników TSEC 2020?
Jestem przekonany, że pod względem sportowym będzie dużo się działo. Duże słowa uznania dla FIM Europe, dla Piotra Szymańskiego i Track Racing Commission za stworzenie systemu, który wyłonił uczestników TSEC 2020. Chętnych było dużo więcej. Stworzony został ranking na podstawie wyników z ostatnich trzech lat. Według tych zasad została zbudowana ta stawka. Jest ona ciekawa i powinno dużo się dziać, tym bardziej, że mistrz Europy od tego sezonu uzyskuje bezpośredni awans do cyklu Grand Prix.
Czy układając terminarz cyklu TSEC i zamykając pięć imprez de facto w czterech tygodniach, organizator sugerował się tym, że późnym latem i jesienią mogą wrócić do kalendarza inne zawody?
Braliśmy to pod uwagę. Zależało nam na dynamice naszego cyklu, a przede wszystkim chcieliśmy skończyć zanim ruszy cokolwiek innego. W tym momencie trudno powiedzieć, kiedy wystartuje cykl Grand Prix czy kiedy ruszą inne ligi. Na razie poza PGE Ekstraligą, eWinner 1. Ligą, 2. Ligą i TAURON SEC, nie ma informacji, że startuje inny cykl turniejów żużlowych. Chcieliśmy szybko skończyć TSEC, bo zdajemy sobie sprawę, że jeśli później do kalendarza dojdą inne ligi czy SGP, to naprawdę zrobi się ciasno i trudno będzie to terminy.
Była współpraca z federacjami przy układaniu terminarza TSEC?
Oczywiście. Rozmawialiśmy z polską federacją, szukając kompromisu i dat, które nie kolidowałyby z rozgrywkami eWinner 1. Ligi, które w większości odbywać się będą w soboty. Kalendarz konsultowaliśmy chociażby z duńską federacją, która wyraziła zgodę na środowe terminy, bo też nie chcieliśmy robić żadnych kolizji terminów z tamtejszymi rozgrywkami.
Czy gdyby tegoroczny cykl TAURON SEC nie doszedł do skutku, były obawy, że ten projekt w kolejnych latach może po prostu zniknąć kompletnie z kalendarza?
Rzeczywiście, obawialiśmy się takiego scenariusza. Analizowaliśmy sytuację i doszliśmy do wniosku, że po rocznej nieobecności, na pewno byłoby nam trudniej wrócić. Zdajemy sobie sprawę, że planowanie rozgrywek i kalendarza imprez na przyszły rok może być trudniejsze. Na dzień dzisiejszy nikt jeszcze nie wie, jak faktycznie sytuacja gospodarcza w kraju i na świecie odbije się na rozgrywkach sportowych i w ogóle całej branży rozrywkowej, do której możemy zaliczyć eventy sportowe. Wiedzieliśmy, że o wiele trudniej będzie nam wrócić do pewnych rozmów i planowania przyszłości, gdyby zabrakło tego cyklu w tym roku. Stąd też pracowaliśmy ciężko, żeby TAURON SEC 2020 odbył się i jestem bardzo szczęśliwy, że nam się to udało dopiąć.
Zobacz także: Prezes Motoru ma plan. Za rok może mieć drużynę na mistrza
Zobacz także: Żużel z kibicami jednak dopiero w lipcu?