Żużel. Cztery dni do startu PGE Ekstraligi. W Częstochowie w końcu dopną swego?
Pod Jasną Górą z ostatniego złotego medalu DMP cieszyli się w roku 2003. Sprowadzenie zimą do Eltrox Włókniarza Częstochowa Jasona Doyle'a ma sprawić, że klub znów zagości na tronie. Już w piątek siłę częstochowian zweryfikuje MrGarden GKM Grudziądz.
W Częstochowie nie chcą przy tym oficjalnie powiedzieć, jaka przyszłość czeka byłego mistrza świata. Czy faktycznie po sezonie 2020 wróci on do Torunia? Jeśli tak, to może być jedyna okazja, by stanąć na najwyższym stopniu podium PGE Ekstraligi. Prezes Michał Świącik ma już dość czekania. W końcu od roku 2003, gdy po raz ostatni Włókniarz znajdował się na tronie, minęło już mnóstwo czasu.
Tyle że rywale z Grudziądza też najchętniej zaczęliby sezon od zwycięstwa. Nawet jeśli Artiom Łaguta narzeka na zbyt mocne obcięcie kontraktu i zaczyna sezon od dyskusji na temat tego, że nie wie czy pozostanie w MrGarden GKM-ie na kolejny rok, to bez wątpienia Rosjanin będzie chciał już w piątek zgarnąć jak najwięcej punktów w Częstochowie. Zwłaszcza że po pierwszych treningach z jego obozu mają docierać pozytywne informacje na temat sprzętu.
Do startu PGE Ekstraligi odlicza już też Nicki Pedersen, któremu konieczność życia w Polsce przestała przeszkadzać w momencie, gdy zorientował się, że tylko w naszym kraju może zarobić jakiekolwiek pieniądze w sezonie 2020. Duńczyk ma dwuletni kontrakt w Grudziądzu, do tego łatwo został odstawiony na boczny tor przez Falubaz Zielona Góra po zeszłorocznych rozgrywkach PGE Ekstraligi. To wystarczające powody przemawiające za tym, by w piątek w Częstochowie nie brać jeńców, ale to w przypadku Pedersena jest przecież normą.
Czytaj także:
Za rok Motor zmiażdży wszystkich?
Łaguta ma żal do GKM-u
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>