Koronawirus sprawił, że PGE Ekstraliga rusza z dwumiesięcznym opóźnieniem, ale też w zupełnie innych realiach. Kryzys gospodarczy i brak kibiców na stadionach zmusił kluby do ostrego cięcia pensji. Nie wszystkim gwiazdorom się to spodobało, ale ostatecznie każdy z nich podpisał aneks finansowy w myśl zasady, że lepiej zarobić cokolwiek niż w ogóle.
Za sprawą pandemii wprowadzono jednak przepisy o gościu, których w regulaminie w kwietniu nie było. I tak, nie zdziwmy się jeśli w niedzielę w barwach PGG ROW-u Rybnik zobaczymy Adriana Miedzińskiego, a w szeregach RM Solar Falubazu Zielona Góra równie doświadczonego Grzegorza Walaska, choć zimą podpisali oni kontrakty w I-ligowych ośrodkach.
- Ten pomysł tylko pogorszył sytuację, bo jeszcze bardziej zacięta stała się rywalizacja na treningach. Myślałem, że gość pojedzie, gdy będzie problem z zawodnikami, gdy któryś nie podpisze aneksu albo gdzieś wykryje się koronawirusa. Teraz się okazuje, że gość może jeździć co tydzień, że taki Miedziński będzie etatowym zawodnikiem ROW-u - komentuje Jan Krzystyniak, były żużlowiec i trener.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Jason Crump
Nowością jest też Jarosław Hampel w szeregach Motoru Lublin. Gdyby nie pandemia, najpewniej "Koziołki" w kwietniu dotarłyby do Wrocławia bez byłego wicemistrza świata, a tak Hampel zmienia układ sił w PGE Ekstralidze. Doświadczony zawodnik zobaczył drzwi w Fogo Unii Leszno, która w trudnym okresie musiała szukać cięć finansowych.
- Słyszałem, że obecność Hampela sprawiła, że treningi w Lublinie się zmieniły, że co wyścig wyciągana jest nowa opona, zamiast korzystać ze starej. Każdy chce tam komuś coś udowodnić. Pytanie, jak to wpłynie na zespół - ocenia Krzystyniak.
Na razie przegranym rywalizacji o miejsce w składzie jest Paweł Miesiąc, który już wie, że nie pojedzie w piątkowym meczu na Stadionie Olimpijskim. - W tym biznesie nie ma kolegów, bo żużel to przecież biznes. Przyjaźń odchodzi na drugi plan, gdy trzeba walczyć o miejsce w składzie. To się może skończyć połamanymi kośćmi, bo już się słyszy o upadkach na treningach - stwierdza Krzystyniak.
Przyjaźni nie będzie też w piątek w Częstochowie, gdzie Eltrox Włókniarz zmierzy się z MrGarden GKM-em Grudziądz. Koronawirus sprawił, że Leon Madsen i Kenneth Bjerre ostatnio ochoczo wybierali się na rowerowe przejażdżki. O ile Madsen na co dzień mieszka w Wejherowie, o tyle Bjerre przeniósł się do Gdańska z Wielkiej Brytanii właśnie z powodu COVID-19 i skoszarowania obcokrajowców na terenie naszego kraju. W piątkowy wieczór obaj będą musieli zapomnieć o przyjacielskich relacjach, bo staną po przeciwnych stronach barykady.
Kluby, przynajmniej przez jakiś czas, będą też musiały zapomnieć o pełnych trybunach. Kibiców też czeka egzamin dojrzałości. W niektórych miastach padają już zapytania, czy możliwe będzie dotarcie pod stadion i kibicowanie ukochanej drużynie zza bram. Biorąc pod uwagę ciągle trwający stan epidemii i zagrożenie koronawirusem, byłoby to zachowanie co najmniej nierozmyślne.
Czytaj także:
Motor Lublin w finale PGE Ekstraligi?
Czy Mrozek ma tarczę do rzutek z podobizną Kępy?