Żużel. Bez Hamulców 2.0: Może mi odbiło, ale widzę Motor w finale. Tylko nie wiem z kim [FELIETON]

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Mikkel MIchelsen
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Mikkel MIchelsen

Jeśli Motor bez Hampela był zespołem na czwórkę, to z byłym wicemistrzem świata jest drużyną na finał. Wyobrażam sobie, co działoby się w Lublinie, gdyby "Koziołki" zostały mistrzem. Według mnie to kwestia czasu. Jak nie teraz, to za rok.

Bez Hamulców 2.0, to cykl felietonów Dariusza Ostafińskiego, redaktora prowadzącego dział żużel na WP SportoweFakty.

***

Jeden z prezesów zapytał mnie o kolejność drużyn w sezonie 2020 PGE Ekstraligi. - Pan zwykle trafia - podpuszczał, więc rozpocząłem odliczanie: 8. ROW Rybnik, 7. Falubaz Zielona Góra, 6. MrGarden GKM Grudziądz... i tu się zatrzymałem, bo nie wiedziałem, kogo z piątki Fogo Unia Leszno, Betard Sparta Wrocław, Eltrox Włókniarz Częstochowa, Moje Bermudy Stal Gorzów, Motor Lublin wyrzucić z play-off. Wciąż nie wiem. Może wy macie jakiś pomysł?

Nie kryję, że odkąd usłyszałem, że Motor ma Jarosława Hampela, to zagnieździła mi się w głowie myśl, że teraz w Lublinie jest drużyna na finał. Wielu nie wierzy w Hampela, mówi, że się skończył, ale ja uważam inaczej. W Unii było dla niego za ciasno. Poza tym to nie jest zawodnik stworzony do roli jednego z wielu. On musi grać pierwsze lub drugie skrzypce. I w Motorze, mocno w to wierzę, będzie to robił, a co za tym idzie, odrodzi się i pokaże, na co go stać.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Leigh Adams

Motor będzie miał za to inny problem. Chodzi o atmosferę w zespole. Na razie chyba jest nieco gęsta, bo zawodnicy jeszcze biją się z myślami, pytają, jak to jest, że w maju musieli się zgadzać na obniżki, bo z kasą krucho, a teraz jest Hampel, który jak wiadomo, za darmo nie przyszedł. Zakładam jednak, że prezes Jakub Kępa ma jakiś pomysł, jak kłopot rozwiązać. Mniejsza o to, że wycofał się ze słowa danego np. Jakubowi Jamrogowi, że konkurencji o skład nie będzie. Bardziej chodzi o to, żeby zmianę frontu jakoś zrekompensować. Pieniądze potrafią zdziałać cuda, a Motor je ma.

Skoro powiedziałem A i wpisałem Motor do finału, to pozostaje teraz zastanowić się z kim? Chyba jednak nie z Unią, która nie tylko straciła Hampela, ale i osłabiła się na juniorce. Bartosz Smektała skończył wiek młodzieżowca, a jego zastępca potrzebuje czasu. Łatanie dziur Dominikiem Kuberą nie zawsze się sprawdzi, bo każdy ma prawo mieć słabszy dzień. Unia zdobywająca trzy tytuły z rzędu miała pewność, że ktoś z dwójki Kubera - Smektała wypali i dorzuci punkty potrzebne do wygranej. Teraz tego komfortu nie będzie.

Poza wszystkim Unia przechodzi jednak pewną transformację. Zaczyna się kurs na odmłodzenie i przejście na tryb polsko-australijski. Za rok seniorem zostanie Kubera. Unia po hat-tricku nie ma tego ciśnienia. Na pewno będzie walczyć, ale przede wszystkim jednak zacznie szykować grunt pod przyszłe sukcesy. Trochę wyhamuje, żeby zmontować mocną drużynę głównie na bazie wychowanków.

Jeśli nie Unia, to może Sparta. W końcu mecenas Łukasz Klimczyk skutecznie przeciąga rozwiązanie sprawy Maksyma Drabika i ten pojedzie na inaugurację, a to nie wszystko. Pełnomocnik żużlowca ma w ręku wystarczającą liczbę argumentów, by uratować dla Drabika cały sezon i sprawić, by rozwiązanie problemu naruszenia procedury antydopingowej przez zawodnika nastąpiło po zakończeniu rozgrywek. Od tego, czy się uda, zależy los Sparty, która dodatkowo wzmocniła się przez polskie obywatelstwo dla Gleba Czugunowa z Rosji. Pojedzie jako junior, wypełniając lukę po Drabiku. Tego ostatniego nie ma jednak kim zastąpić, więc los finału Sparty w rękach Klimczyka.

A może jednak o złoto powalczy Włókniarz? Leigh Adams wskazał na ten zespół, a to jest gość, który się zna. Włókniarz ma zręcznego trenera Marka Cieślaka, junior Jakub Miśkowiak będzie lepszy niż przed rokiem, Mateja Zagara zastąpił Jason Doyle. To plusy, ale znaki zapytania też są. Dobrego juniora poza Miśkowiakiem brak, druga polska linia niepewna. Tu trzeba będzie odrobiny szczęścia. Trener Cieślak niby w czepku urodzony, ale co, jeśli ktoś mu ten czepek ukradł?

Czwartym do brydża jest Stal z ambitnym prezesem Markiem Grzybem (wszedł niedawno do gry i ma ochotę dobrze zacząć, zdobywając medal) i mistrzem świata Bartoszem Zmarzlikiem. Tyle że finał Motor - Stal jest uzależniony od tego, czy w Gorzowie zaskoczy młodzież. Czy Rafał Karczmarz, który zimą przenosił lodówki (pracował w firmie brata sprzedającej sprzęt AGD) zapomni o prześladującym go strachu? Bo rok 2019 stracił z tego powodu, że się bał, że robił wielkie oczy, kiedy na torze robiło się gęsto.

Trudno mi się na coś poza Motorem zdecydować. Z drugiej strony to chyba dobrze, bo to pokazuje, że walka o czwórkę będzie w tym roku strasznie wyrównana, a jej losy będą się ważyły do samego końca. A o to przecież chodzi, żeby role nie zostały rozpisane przed startem ligi. Nie ma nic gorszego niż przewidywalna do bólu liga. To by było straszne, gdybyśmy napisali, jak będzie, a potem patrzyli, jak kolejne klocki wpadają na swoje miejsce. Co innego trafić szóstkę w totka, co innego przewidzieć końcową tabelę.

Czytaj także:
Rollercoaster rodziny Sullivanów. Od suszy do koronawirusa
Zahartowany przez sport. Kim jest człowiek, który postawił się premierowi w sprawie zamykania kopalń

Źródło artykułu: