Żużel. Rok temu złamał kręgosłup na torze. Mateusz Durkowiak niespełna rok później wrócił do jazdy

YouTube / AKŻ Rawicz / Mateusz Durkowiak na torze w Lginiu
YouTube / AKŻ Rawicz / Mateusz Durkowiak na torze w Lginiu

Ogromny hart ducha pokazał Mateusz Durkowiak. Żużlowiec-amator AKŻ-u Rawicz niespełna rok po wypadku na torze, wskutek którego doznał złamania kręgosłupa, wrócił do jazdy. - Nie było łatwo, ale jak widać, udało się - powiedział.

W tym artykule dowiesz się o:

16 czerwca 2019 roku na torze w Lesznie odbywała się III runda cyklu Kaczmarek Electric Speedway Cup. W 6. wyścigu doszło do bardzo groźnego w skutkach wypadku.

Na wyjściu z drugiego łuku drugiego okrążenia podniosło przednie koło motocykla Mateusza Durkowiaka, a następnie zawodnik AKŻ Rawicz uderzył z dużym impetem w drewnianą bandę. Jego motocykl odbił się na tyle niefortunnie, że trafił w nadjeżdżającego Przemysława Nowaka.

Obaj zostali przewiezieni do szpitala. U Durkowiaka zdiagnozowano złamanie kręgosłupa, natomiast Nowak doznał złamania kości udowej z przemieszczeniem i musiał przejść operację.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Lech Kędziora: Widziałem różne filmy z prezesem. Mam nadzieję, że nie spotka mnie los poprzedników

Praktycznie od razu środowisko żużlowców-amatorów się zjednoczyło, aby pomóc kolegom z toru. Zorganizowano zbiórkę pieniędzy i już w ciągu pierwszej doby zebrano 10 tys. złotych. Łącznie na koncie pojawiło się 15 tys. Zorganizowano także turnieje w Lesznie i Rawiczu, podczas których zbierano fundusze na leczenie i rehabilitację tej dwójki (więcej na ten temat przeczytasz TUTAJ).

Rehabilitacja Mateusza Durkowiaka szybko dała pozytywne efekty, wobec czego zaczęły się u niego pojawiać myśli o powrocie na tor. - Zacząłem myśleć zaraz po tym, jak okazało się, że jestem w stanie powrócić do pełni zdrowia. Pół zimy dochodziłem do siebie, a drugie pół przekonywałem żonę, aby się zgodziła. Nie było łatwo, ale jak widać, udało się - powiedział nam zawodnik AKŻ Rawicz.

I rzeczywiście, Durkowiak dopiął swego. Po 362 dniach od koszmarnego wypadku wrócił na tor. Pierwszy trening odjechał na obiekcie w Lginiu.

- Wrażenia po pierwszych kółkach były ogromne. Pierwszy wyjazd na tor był mocno stresujący i byłem spięty, ale już przy drugim ustawiłem się na starcie, odkręciłem gaz i przejechałem całe okrążenie z gazem do końca. Wszystko wróciło jakby nie było tego wypadku - skomentował nasz rozmówca.

Zawodnik AKŻ-u Rawicz liczy, że niedługo uda mu się wyjechać na duży tor, aby tam zobaczyć, jak będzie mu się wiodło. Do pełni sił wraca także Przemysław Nowak, drugi uczestnik wypadku. Powoli kręci się wokół motocykli, choć na razie to sprzęt enduro.

Czytaj także:
Gabriel Waliszko zdradził swoje plany. Będzie odpowiedzialny za projekt 2. LŻ
Astmatycy i alergicy też muszą chodzić w maskach. Nie ma zmiłuj się

Komentarze (0)