- Piątkowy termin 24 lipca meczu Częstochowy z Wrocławiem to skandal - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl prezes Wybrzeża Gdańsk, Maciej Polny. - Przecież gospodarze pojadą bez trzech najlepszych zawodników. Jeszcze w sobotę, w pierwotnym terminie rozegrania finału DPŚ większość prezesów spotkała się we wspólnym gronie właśnie w Lesznie. Rozmawialiśmy, by w końcu w naszym gronie zapanowała normalność. Mieliśmy zakopać topór wojenny i współpracować, co wyszłoby z korzyścią dla polskiego żużla. Mówiła o tym sporo prezes Atlasu Krystyna Kloc. I co? Nic się nie zmieniło. Wręcz jest jeszcze gorzej - opowiedział prezes gdańskiego Wybrzeża.
Żużlowcy z Gdańska i z Gorzowa, aby nie było problemów z terminami, rozegrali mecz na stadionie Stali tuż po Drużynowym Pucharze Świata. - My, wiedząc doskonale, że może zabraknąć terminów na rozegranie zaległych spotkań przed przedostatnią i ostatnią kolejką sezonu zasadniczego, zdecydowaliśmy z prezesem Komarnickim, że mecz na jego torze w Gorzowie odbędzie się. Teraz żałuję, że nie poszliśmy w ślady działaczy z Wrocławia, szukając terminu, który pozwoliłby nam mieć przewagę w składzie nad gorzowianami. Na zasadzie: może akurat wtedy ktoś w Gorzowie nie pojedzie i nasze szanse na dobry wynik wzrosną - zastanawia się Polny.
Prezes Wybrzeża zastanawia się również nad tym dlaczego nie rozegrano meczu pomiędzy Włókniarzem a Atlasem w niedzielę. - Nie mam wątpliwości, że we Wrocławiu wykombinowano już wtedy, że nie zgadzając się na jazdę w Częstochowie w tym dniu co finał DPŚ w Lesznie, można sporo ugrać. Nie mam wątpliwości, że prezes Kloc nie zgodziła się na wyłom w regulaminie celowo, nie zgadzając się na nowy termin meczu w Częstochowie po rozegraniu przedostatniej 13. kolejki 26 lipca. A ten mecz mógł się odbyć później - 29 lipca - tylko za zgodą wszystkich wspólników ekstraligi. Kolejne zawirowania przy ustalaniu terminu powstały tylko z winy prezes Kloc - opowiada Polny, po czym kontynuuje. - Przecież to jej głos na "nie" zadecydował, że komisarzowi ligi przed 26 lipca pozostał tylko wolny piątek 24 lipca, pozwalający rozegrać to zaległe spotkanie. Pierwotnie był to czwartek 23 lipca, ale dla Atlasa nagle niezwykle ważne stały się eliminacje MP par seniorów, bo niestety GKSŻ nie głosowała jednogłośnie, by eliminacji nie przekładać, a te niestety mają wyższość nad ekstraligą, która ciągnie polski żużel - dodał prezes Polny.
Podczas finału MPPK nie mogą również pojechać dwaj obcokrajowcy z Wrocławia. - Wtedy zajęte terminy ma także dwóch stranieri Atlasu. Jednak dzień później Włókniarz może być osłabiony. To jest walka fair? Teraz nawet słyszę, że wrocławianie są tak zdesperowani, że mogą pojechać w Częstochowie w piątek nawet o godz. 22.00, skoro wcześniej na stadionie zaplanowano inną imprezę. Przecież to już cyrk - dodał zdegustowany prezes Wybrzeża w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Maciej Polny nie stawia znaku równości pomiędzy meczami gdańszczan i bydgoszczan z Włókniarzem do meczu wrocławian z klubem z Jasnej Góry. - Prezes Kloc mówi, że Polonia i Wybrzeże miały ułatwione zadanie podejmując Włókniarza. Tylko zapomniała dodać jednego, mianowicie wtedy nie doszło do ewidentnych kombinacji w przypadku ustalania terminów rozegrania tych spotkań. Teraz mamy sterowanie wynikami, które ma wypaczyć końcową kolejność w lidze, skazując Lotos Gdańsk i Polonię Bydgoszcz na walkę o utrzymanie. Takie działania jeszcze bardziej zniszczą i tak chylącą się ku upadkowi naszą ekstraligę, dlatego powiem tylko do niektórych moich kolegów prezesów: brawo! - zakończył Maciej Polny.