Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Po wygranej Falubazu w Rybniku trener Piotr Żyto mówił nam, że jak jeszcze Martin Vaculik wróci na właściwe tory, drużyna będzie się bić o wysokie cele. Poniedziałkowy mecz z Włókniarzem jednak przegraliście, a życzenie trenera się nie spełniło.
Martin Vaculik, żużlowiec RM Solar Falubaz Zielona Góra: À propos meczu w Rybniku to wiem, jaki błąd z ustawieniami popełniłem. Wiem, co było nie tak i następnym razem zrobię wszystko inaczej. Inna sprawa, że cztery moje ostatnie mecze w Rybniku, to tylko jeden wygrany bieg. Na tym jednak poprzestańmy, bo nie chcę za dużo powiedzieć, żeby w razie czego dać sobie szansę na to, żeby ten następny raz w Rybniku już nie był taki zły.
Przejdźmy do meczu z Włókniarzem.
Oglądałem już nawet powtórkę tego spotkania. Jeszcze spotkamy się z chłopakami i sztabem, więc będzie kolejna analiza, ale już teraz mogę powiedzieć, że choć Włókniarz jest kandydatem do złota, to jednak spisaliśmy się słabo. Nie nawiązaliśmy równorzędnej walki.
ZOBACZ WIDEO Prezes Motoru nie tłumaczył zawodnikom, skąd wziął pieniądze na Hampela. Nie pokazał faktury
Z powodu sprzętu?
Nie wiem. Mieliśmy wypracowane pewne ustawienia na treningach. Wydawało nam się, że one są dobre. Przyszedł jednak mecz i okazało się, że wcale takie nie są. Problem polega na tym, że dopieszczaliśmy pewne ustawienia, nie mając punktu odniesienia. Dopiero w trakcie meczu z Włókniarzem mogliśmy sprawdzić, ile one naprawdę są warte. Zawsze staram się szukać pozytywów i jak dla mnie ta porażka jest czymś, co może otworzyć nam oczy. Żyliśmy w złudnym przeświadczeniu, że coś jest dobre, ale rywal to zweryfikował. Teraz wszystko wygląda źle, bardzo negatywnie, ale my musimy skupić się na tym, żeby wydedukować, co się stało, wyciągnąć wnioski, skorygować regulacje.
Po waszej porażce pojawił się taki mem, gdzie menedżer Piotr Żyto pyta swojego poprzednika Adam Skórnickiego o to, jak on ten tor robił. Nawierzchnia was zaskoczyła?
Nie szukałbym błędu w torze. Na takim jeździliśmy też na treningach. W sumie rozgrywaliśmy różne warianty. Ten, który był w niedzielę, był testowany, czuliśmy się na nim dobrze. Nie zwalajmy winy na tor, także dlatego, że zawodnicy Włókniarza pokazali nam, że można było na nim jechać szybko. Musimy spiąć pośladki, wyciągnąć wnioski, stanąć twarzą w twarz z problemem i zacząć jechać swoje.
A nie jest przypadkiem tak, że wysoka wygrana ze słabym ROW-em zaciemniła obraz siły Falubazu?
Tak nie myślę. Przede wszystkim nie skreślajmy ROW-u, bo może oni zrobią jaką niespodziankę. W meczu z nami ambitnie walczyli. My jednak przeciwstawiliśmy się tym samym. Z Włókniarzem miało być tak samo, ale zabrakło prędkości w motocyklach.
Co trzeba zrobić teraz? Co zauważył pan, oglądając swoją jazdę w tym meczu?
Zauważyłem, że tam jest jakiś drobny szczegół, który musieliśmy przegapić, a który to wszystko blokuje. Były w meczu z Włókniarzem biegi, w których odstawałem. Były też jednak takie, gdzie byłem pół prostej przed Leonem Madsenem, a jeszcze wciąż oglądałem się za siebie, więc nie rozwijałem tej największej prędkości. Analizując dalej, trzeba się skupić na detalach. Trzeba się zastanowić, czy było tak, nie inaczej, bo rywal jeździł na silnikach od innego tunera. To musi być głęboka analiza.
Nie prościej byłoby zamówić silnik u Flemminga Graversena. Jego sprzęt ma większość zawodników Włókniarza.
Nie byłoby prościej. Mam doświadczenie z ubiegłych lat, które podpowiada mi, że jak jest za dużo nerwowych ruchów, to kłopot się pogłębia. Zresztą nowy silnik i nowy tuner, to trzy, cztery spotkania eksperymentów, na które ja nie mogę sobie pozwolić.
Co dla tak ambitnego zawodnika, jak pan oznacza ta sytuacja, ta niemoc?
Patrzę na to wszystko nie przez pryzmat własnego ego, czy jakichś wielkich frustracji. Staram się podejść z chłodną głową, spojrzeć na siebie z boku. Trochę tak jakbym oglądał Vaculika nie swoimi oczami. To pozwala mi podejść do siebie krytycznie, ale też absolutnie mnie nie dołuje. Dołowanie siebie jest najgorszą rzeczą, jaką można zrobić. Czasami jest tak, że człowiek musi przyjąć z pokorą, to co jest. Uważam, że to, co daje nam życie, ma głębszy sens. Może za parę dni, za miesiąc, dowiemy się, jaki sens miała nasza przegrana z Włókniarzem.
Mówi pan, że potrafi pan spojrzeć na swoją jazdę z boku, innymi oczami. Za co skrytykowałby pan Martina Vaculika po ostatnim spotkaniu?
Na pewno za pierwszy bieg. Inaczej to mogłem rozegrać. To był błąd. Na pewno mogłem też wyciągnąć inne wnioski z tego, co działo się na torze. Należało szybciej zmieniać ustawienia. Ja to zacząłem robić za późno. W żużlu jest tak, że, jak nie masz w stu procentach dopasowanego motocykla, a jedziesz z Doylem i Madsenem, to są problemy. Motocykl ustawiony na 80, czy 90 procent nie pozwala skutecznie rywalizować.
Czytaj także:
Paweł Miesiąc: We mnie jest tylko sportowa złość
Kibice Motoru złamali wszystkie reguły