Żużel. Bartosz Smektała: W Gorzowie nie łapałem się na szprycę, ale w meczu ze Spartą wygrywałem z seniorami [WYWIAD]

Bartosz Smektała mówi o trudnym dojrzewaniu. - Jako junior zaczynałem mecz od biegu z rówieśnikami, gdzie przy błędzie w ustawieniu sprzętu nadrabiałem umiejętnościami. Jako senior, gdy obok mnie stoją gwiazdy, nie mam wielkiego marginesu błędu.

Dariusz Ostafiński
Dariusz Ostafiński
Bartosz Smektała WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko. / Na zdjęciu: Bartosz Smektała.
Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Dwa występy w gronie seniorów już za panem. Jak je pan ocenia?

Bartosz Smektała, żużlowiec Fogo Unii Leszno: Ten pierwszy w Gorzowie był słaby, nie łapałem się na szprycę, drugi już o wiele lepszy. Oczywiście analizowałem, dlaczego w meczu ze Stalą było źle. Myślę sobie, że zabrakło mi pewności siebie, że byłem trochę za sztywny na motocyklu. Na początku ostatniego spotkania ze Spartą też brakowało mi zdecydowania. Na szczęście końcówka lepsza. A wracając do Gorzowa, mam nadzieję, że moja jazda tam ma związek z takim porzekadłem, że w sporcie zdarzają się słabe mecze, że czasem się przegrywa. Dla mnie to był właśnie taki słaby mecze. Wierzę, że długo czegoś takiego nie powtórzę.

Był słaby, bo jak mówi prezes Piotr Rusiecki, nie do końca gorzowski tor panu pasuje. A może był słaby, bo w tym roku tak już będzie, że Bartosz Smektała będzie dobry w domu, a słaby na wyjazdach.

Po pierwsze, to ja lubię w Gorzowie jeździć. Popełniłem błąd z ustawieniami, do tego doszło to, co mówiłem na wstępie, czyli brak pewności. Nie da się ukryć, że w Gorzowie jest nam zwykle ciężko, ale to nie tak, że mnie coś tam nie pasuje.

To proszę jeszcze o odpowiedź na drugą część pytania?

Chodzi o ten przeplataniec? Nie no, mam nadzieję, że czegoś takiego nie będzie. Rok temu na wyjazdach często punktowałem nawet lepiej niż na domowym torze. W Gorzowie jest ciężki teren, ale na kolejnych torach już nie będzie tak źle.

ZOBACZ WIDEO Przedpełski: nie kąpiemy się z rodziną w wannie z pieniędzmi, jak Carringtonowie

Po dwóch meczach wychwycił pan, na czym polega trudność w przejściu na wiek seniora? Co takiego się dzieje, że junior łatwo zdobywający punkty staje się seniorem i już nie jest taki skuteczny?

Za wcześnie, żeby coś powiedzieć. Teoretycznie nie ma żadnej różnicy. Tak sobie myślę, że kłopot może się brać z tego, że jako junior zaczynałem od biegu z zawodnikami, których nawet przy błędzie w ustawieniu sprzętu mogłem pokonać w rywalizacji na torze dzięki większemu doświadczeniu i umiejętnościom. Jako senior zaczynam od wyścigu, gdzie obok mnie stoją gwiazdy Grand Prix. Jeśli tu się pomylę, to potem, już na dystansie, ciężko to odrobić.

Coś jeszcze?

Dziennikarze strasznie męczą pytaniami. Co, przed a co po.

Taka nasza praca.

Wiem.

Wróćmy do naszej małej analizy.

Gdy jako junior zaczynałem źle, od razu wiedziałem, że błąd tkwi w sprzęcie i w ciemno zmieniałem ustawienia lub motocykl. Jako senior nie mam pewności, czy nie zagrał sprzęt, czy też ja popełniłem jakieś błędy. Człowiek zaczyna po biegu więcej myśleć. Ciężko jednak czasami znaleźć odpowiedź, bo żużel stał się tak wyrównany, że nigdy tak do końca nie wiesz, co było nie tak.

Przyjmuję pana argumenty, ale i też zastanawiam się, jak to jest. Jako junior lał pan Woffindena i jemu podobnych, a teraz jest z tym kłopot. Z czego to wynika?

Tak jak mówiłem, nie ma już tego jednego biegu na przetarcie.

Tego, gdzie to pan był tym przysłowiowym Woffindenem dla rówieśników?

Właśnie tego. Stając od razu pod taśmą z klasowymi przeciwnikami, nie jest łatwo. A jest jeszcze trudniej, jeśli stoisz na zewnętrznym polu. Dopchać się do krawężnika, kiedy obok są Woffinden, Janowski i jeszcze mocny kolega z pary, nie jest tak prosto. Jednak nie narzekam. W Gorzowie mi nie wychodziło, ale już w meczu ze Spartą sytuacja była w miarę pod kontrolą. Ścigałem się, wygrywałem. Także z seniorami.

Zgoda, ale czy można było zrobić coś lepiej?

Oczywiście, że tak. W pierwszych biegach trochę straciłem przez brak luzu. Mieliśmy w Lesznie treningi, rywalizowaliśmy spod taśmy, ale to jednak nie to samo. Dlatego byłem delikatnie spięty w tym meczu ze Spartą. Poradziłem sobie jednak z tym stanem. To spotkanie, walka z przeciwnikiem, tego mi brakowało.

Prezes Stali Marek Grzyb pisze na Facebooku, że Włókniarz i Unia są już pewniakami do play-off.

Też wierzę w mój klub, w to, że pojedziemy w finale. Zaczekajmy jednak z oceną, bo przez brak sparingów nie mamy pełnego obrazu. Nie było gdzie i jak sprawdzić silników, jeszcze losy rywalizacji mogą się odwrócić.

Rok temu mieliśmy delikatną korektę, gdy przyszły upały.

Pogoda ma ogromne znaczenie, więc jak się zrobi gorąco, to trzeba będzie obserwować, czy to na kogoś nie działa.

Unia na razie dobrze znosi wszelkie burze. Zdaje się, że zapomnieliście o całym tym zamieszaniu związanym z odejściem Jarosława Hampela, któremu podziękowano na kilka dni przed startem ligi.

Jarek to wspaniały zawodnik, z ogromnym doświadczeniem, którego bardzo nam brakuje. Życie się jednak toczy dalej, więc nie ma co rozpamiętywać. Nie można jednak powiedzieć, że ja o Jarku zapomniałem. Tak nie jest. Skupiam się jednak na robocie, którą mamy do wykonania.

Z Hampelem spotkacie się w piątek, kiedy do Leszna przyjedzie Motor.

No więc właśnie. Powinno być ciekawie, bo Jarek jest w bardzo dobrej formie. W Lesznie będzie chciał pojechać na wysokim poziomie, choć nie traktowałbym tego w kategoriach, że coś będzie komuś chciał udowodnić. On tego nie musi robić. Udowodnił w ostatniej kolejce, że jest w bardzo dobrej formie, że dysponuje szybkim sprzętem.

Wielu zawodników narzeka na problemy z regulacją sprzętu. Pan tego nie robi?

Mam bardzo dobry sprzęt od pana Ryszarda Kowalskiego, ale i też od Ashleya Hollowaya i Jacka Rempały. Nie narzekam, ale jak każdy zawodnik szukam odpowiednich ustawień. Wynika to jednak wyłącznie z tego, że dopiero teraz, gdy jest normalny rytm meczowy, mamy okazję zobaczyć, co w trawie piszczy. Treningi nigdy nie są miarodajne. Szczerze, to miałem ich już dość. Teraz też się krzywię, jak słyszę o treningu. Wolałbym mieć same mecze, ścigać się o punkty. Niemniej, żeby podsumować i odpowiedzieć na pytanie, to nie narzekam na sprzęt, bo największym problemem była sztywna jazda.

Proszę jeszcze powiedzieć, jak pan ocenia juniorów. Mówiło się, że jak pan zostanie seniorem, to Unia może mieć kłopoty.

Ja już zimą mówiłem, że problemu nie będzie. Dominik Kubera to stary wyjadacz, a Szymon Szlauderbach też ma wiele zalet. Ma doświadczenie, zimą spędził trochę czasu w Australii u Leigh Adamsa i wiele się nauczył. To mądry, ułożony i pracowity zawodnik, który na dokładkę ma świetnie ułożony team. Nigdy nie martwiłem się o to, co będzie z juniorami w Lesznie, bo wiem, że pod tym względem jesteśmy dobrze ułożeni. Mamy rezerwy w Rawiczu, gdzie wiele można się nauczyć. Mamy trenerów Piotra Barona i Romana Jankowskiego, którzy świetnie radzą sobie z tematem. Rezerwy też są, bo prócz Dominika i Szymona jest jeszcze utalentowany Kacper Pludra.

Czytaj także:
Kibice Motoru złamali wszystkie reguły
Dwie Polski? Motor dostaje miliony, Stal ani grosza





KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Jaki będzie ten sezon dla Smektały?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×