Jeden z największych żużlowych talentów w historii tego sportu, w sierpniu 2015 roku uległ tragicznemu w skutkach wypadkowi, podczas meczu polskiej ligi w Zielonej Górze. Od tamtej pory Darcy Ward porusza się na wózku inwalidzkim. Jest szczęśliwym mężem Lizzie Turner, na bieżąco śledzi wydarzenia ze świata speedwaya i chętnie zabiera głos na temat różnych spraw z nim związanych.
28-latek ma pewne obawy o przyszłość żużla w ojczyźnie, ale chciałby pomóc młodym rodakom w rozwijaniu karier tak, aby byli lepiej przygotowani, gdy wyruszą do Europy. - Mamy tak wielu dobrych zawodników, którzy wcześniej ścigali się w Australii, ale w tej chwili nasz żużel prawdopodobnie nie jest tam, gdzie powinien być z zawodnikami, których produkujemy. Co im dajemy, aby potem stali się kimś? Niedużo - mówi Ward cytowany przez serwis speedway.gp.com.
Indywidualny mistrz świata juniorów z lat 2009-2010 chciałby coś zmienić i zaoferować zawodnikom ze swojego kraju więcej okazji do jazdy i rozwoju umiejętności, gdy na Antypodach trwa lato. - Wszyscy wracają z Europy, by ścigać się tu latem, a tutaj żużel jest świetny. Potem jednak wszyscy ci chłopcy wracają do Europy i wszyscy inni o nich zapominają. Chcę to zmienić i sprawić, że w Australii będą jeździć więcej przeciwko tym, którzy nie ścigają się w Europie. Chcę zebrać wszystkich na większe spotkania i zobaczyć, co możemy zrobić dla dzieci i tego sportu - opowiada były znakomity jeździec.
ZOBACZ WIDEO Świetne ściganie w Rybniku i kapitalny wyścig Madsena. Zobacz kronikę 3. kolejki PGE Ekstraligi
Zdaniem Warda żużlowców, którzy wracają na lato na kontynent, jest co roku około szesnastu. - Dobrze, że wracają i jeżdżą tu latem, ale ja też tu jestem i moje rady przydałaby się dzieciakom próbującym dotrzeć do Europy - twierdzi Kangur.
Torem, który odwiedzał w ostatnim czasie najczęściej, był ten w North Brisbane Junior. - Tam właśnie się wychowałem i tam jeździłem trochę więcej w ciągu tych kilku miesięcy niż zwykle, zanim zaczęła się pandemia - przyznaje i dodaje, że choć z początku nie pokazywał się na samym torze, to z czasem się do tego przekonał i zaczął pomagać młodym adeptom: - Chyba cztery lata zajęło mi, żeby się zaangażować, ale to nie dlatego, że nie chciałem. To tylko dlatego, że uczyłem się nowego życia. Jestem teraz inną osobą.
Darcy Ward cieszy się, że jest potrzebny innym i że może spełniać się przy speedwayu. - To doprowadziło do kilku projektów, które zrobiłem, aby zadziałać w żużlu. Odczułem głód do tego, by pomóc małym dzieciakom. Oni wszyscy opiekują się mną na torze. To nadal miłe uczucie być kimś dla niektórych ludzi - kończy triumfator Grand Prix Danii w Kopenhadze z 2013 roku.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Mateusz Szczepaniak: Gdyby trener tu robił zmiany, jeszcze bym pojechał
Włókniarz - Sparta: Koncert na 70. urodziny Cieślaka. Lwy szybko zagryzły rywala!