Max Fricke i Daniel Bewley tworzą dwie dziury w składzie Betard Sparty Wrocław, przez co zespołowi prowadzonemu przez Dariusza Śledzia trudno walczyć o zwycięstwa. W efekcie ostatnie spotkania w Lesznie i Częstochowie zakończyły się srogim laniem Betard Sparty.
Dlatego na Dolnym Śląsku szukali sposobu na wzmocnienie ekipy. Wybór padł na Chrisa Holdera, który ma ją wesprzeć w charakterze gościa. Dla Australijczyka to powrót do przeszłości. To właśnie we Wrocławiu debiutował on w polskich rozgrywkach w roku 2007.
Wówczas działacze i trener Marek Cieślak byli nim zachwyceni. Tyle że Holder po ledwie jednym sezonie "uciekł" do Torunia i od tego momentu jest wierny tamtejszym "Aniołom".
ZOBACZ WIDEO Wiceprezes Motoru idzie pod prąd. Jego zdaniem kibice nie złamali norm sanitarnych na stadionie
We Wrocławiu liczą, że zobaczą Holdera w wersji z sezonu 2007. Jednak to mało realne. Mistrz świata z sezonu 2012 w ostatnich latach jest cieniem samego siebie, na co wpływ miały m.in. kontuzje oraz fatalny wypadek Darcy'ego Warda, który odcisnął piętno na psychice Holdera. W zeszłej kampanii uzyskał on średnią biegową 1,677, w sezonie 2018 - 1,733, w sezonie 2017 - 1,773. Gołym okiem widać, że trend jest spadkowy. Na dodatek statystyki byłego mistrza świata nieco podbijają udane występy na toruńskiej Motoarenie.
- Skoro działacze z Wrocławia sięgają po Holdera, to widać, że strach zajrzał im w oczy. To jest ruch wywołany paniką w związku z ostatnimi porażkami i nic więcej. Zrobić coś tylko po to, by zrobić. Australijczyk nie zbawi Betard Sparty - powiedział WP SportoweFakty Jan Krzystyniak, były żużlowiec i trener.
Działacze Betard Sparty potrafią jednak przywracać na właściwe tory zawodników znajdujących się w kryzysie. Najlepszym tego przykładem jest Tai Woffinden, który trafił do Wrocławia, gdy jego kariera znajdowała się na zakręcie po śmierci ojca. Tymczasem obecnie Woffinden ma na swoim koncie trzy tytuły mistrza świata.
Czy w przypadku Holdera będzie podobnie? Czy mając odpowiednie wsparcie ze strony Andrzeja Ruski i Krystyny Kloc, wróci na dawny poziom? - Nie. To się nie uda - odpowiedział krótko Krzystyniak.
- Holder to już nie jest zawodnik ekstraligowy. Pokazały to ostatnie sezony w Toruniu. To nie jest przypadek, że zimą nikt z tego poziomu rozgrywek go nie chciał. Jak działacze Betard Sparty tak wierzą w Australijczyka, to czemu wtedy go nie zakontraktowali? To tylko pokazuje głupotę przepisu zezwalającego na gościnne występy. Kluby biorą zawodników, którzy nic im nie dadzą - podsumował Krzystyniak.
Czytaj także:
Hancock śmieje się z realiów panujących w PGE Ekstralidze
Mrozek nie widział taczek na stadionie