Koronawirus. Prezes PGE Ekstraligi: Środowisko musi się przebudzić. To zakażenie to sygnał ostrzegawczy [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Wojciech Stępniewski.
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Wojciech Stępniewski.

Jedna z osób funkcyjnych PGG ROW-u ma pozytywny wynik testu na COVID-19. Dwa mecze PGE Ekstraligi odwołano. - Zauważyłem ostatnio pewne rozluźnienie. Środowisko musi zrozumieć, że tu nie ma żartów - mówi Wojciech Stępniewski.

W tym artykule dowiesz się o:

Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Testy na COVID-19 u jednej z osób funkcyjnych PGG ROW-u dały wynik pozytywny. PGE Ekstraliga odwołała dwa mecze, to samo stało się ze środową rundą Tauron SEC. Kibice boją się, że ruszy lawina, która zatrzyma żużel, bo Adrian Miedziński w piątek jechał w Rybniku, w sobotę w Toruniu, a w poniedziałek jego koledzy brali udział w finale IM 1. Ligi.

Wojciech Stępniewski, prezes PGE Ekstraligi: Żadnej lawiny nie będzie. Nasze wewnętrzne procedury bezpieczeństwa w zakresie postępowania epidemiologicznego jasno wskazują na to, co robić w takich sytuacjach. Skoro Miedziński jechał jako gość w meczu PGG ROW, to pod znakiem zapytania staje mecz Apatora z Unią Tarnów, aczkolwiek wystarczy przetestować siódmego, ósmego dnia od daty styczności z osobą chorą Adriana Miedzińskiego i jego team, aby mieć pewność, że wirus nie trafił z Rybnika do Torunia i nie rozlał się dalej. Natomiast w naszym przypadku wystarczy odwołanie spotkań PGG ROW-u i Fogo Unii.

Mecz Motoru z GKM-em się odbędzie? Pomimo tego, że młodzieżowcy tych drużyn jechali we wtorek w Lidze Juniorów, w której wystąpił też Mateusz Tudzież z PGG ROW-u?

Odbędzie się. Po to są zabezpieczenia na meczach, żeby nie trzeba było podejmować aż tak radykalnych decyzji. Zawodnicy w przerwach między biegami noszą maseczki i siedzą w wyznaczonych dla siebie strefach. W ogóle parking jest podzielony tak, żeby drużyny nie miały ze sobą kontaktu. Na torze żużlowcy są w kombinezonach, kaskach, co praktycznie wyklucza możliwość zakażenia się koronawirusem.

Czyli, gdyby w Gorzowie nie doszło do awarii rozdzielni, to mecz Stali ze Spartą też doszedłby do skutku. I to pomimo tego, że w poprzednim meczu Stali jechał Jack Holder, który dzień przed miał kontakt z Miedzińskim.

Gdyby nie awaria rozdzielni ten mecz odbyłby się w terminie. Powtarzam, że po to są wszystkie nakazy i zakazy w parku maszyn, żeby w razie takich sytuacji nie trzeba było zatrzymywać wszystkiego. Poza wszystkim my dokładnie wiemy, z kim miała kontakt zakażona osoba. Więcej w tej kwestii powiedzieć jednak nie mogę. Dodam, że rozmawiałem też z Adrianem Miedzińskim i wiem, że on czuje się dobrze. Koronawirusem nie jest tak łatwo się zakazić w wydzielonych strefach na świeżym powietrzu.

ZOBACZ WIDEO Prezes Włókniarza mówi, że jego klubowi groził walkower. Ktoś ich straszył

To może nie trzeba było aż tak drastycznych decyzji? Może należało w sobotę zrobić testy, a mecze PGG ROW-u i Fogo Unii przełożyć na poniedziałek?

WHO zaleca, by testy wykonywać na siódmy, ósmy dzień od chwili kontaktu. Teoretycznie moglibyśmy wykonać w sobotę testy, ale uznaliśmy, że lepiej to wszystko zrobić na spokojnie. Jakbyśmy nie mieli terminów rezerwowych, jakby czas nas gonił, to wtedy moglibyśmy się stresować. Skoro jednak tak nie jest, to uważam, że wybraliśmy właściwe rozwiązanie. Na wyniki trzeba czekać 48 godzin, a gdyby coś poszło nie po naszej myśli, to potem musielibyśmy w ostatniej chwili odwoływać poniedziałkowe mecze, narażając kluby na koszty. Dlatego na poniedziałek umówiliśmy się z laboratorium na testy dla PGG ROW-u i Fogo Unii.

Co dalej?

Jeśli okaże się, że jeden z zawodników będzie zakażony, to idzie on na kwarantannę, a drużyna jedzie. Po to są goście z niższych lig i przepis o zastępstwie zawodnika, żeby liga mogła jechać bez zakłóceń przy jednostkowych przypadkach.

Gorzej jak będzie ich więcej?

Jesteśmy przekonani, że wszystko będzie ok., choć faktycznie większa liczba byłaby problemem.

Czytam w mediach społecznościowych pytania: po co procedury i maseczki, skoro jedno zakażenie osoby funkcyjnej powoduje odwołanie dwóch spotkań?

Odwołanie wiąże się właśnie z procedurą, którą opracowały dla nas osoby kompetentne. Chodzi o to, żeby zdusić do zera potencjalne zagrożenie. Absolutnie dmuchamy na zimne, ale na tym polega dbałość o bezpieczeństwo rozgrywek. Zasadniczo środowisko żużlowe musi zrozumieć, że tu nie ma żartów. Zauważyłem ostatnio pewne rozluźnienie, więc myślę, że warto, żeby wszyscy potraktowali, to co się stało, jako taki sygnał ostrzegawczy. Od razu też mogę dodać, że za wszelkie łamanie zakazów, choćby brak maseczki, będziemy wyciągać surowe konsekwencje włącznie z wysyłaniem na ponowne testy.

Poluźnienie mamy odkąd kibice pojawili się na trybunach.

Dlatego mówię, że środowisko musi się obudzić. Na czele z kibicami. Nie może być sytuacji, że czterech siedemdziesięciolatków na jednym ze stadionów udaje, że są rodziną.

Mamy wielkie halo związane z osobą funkcyjną, a przecież zawodnicy zagraniczni mogą jeździć do domu.

Robią to, ale po powrocie mają robione testy. Każdy z nich. Potem przedstawiają wynik i jak jest negatywny, to mogą wziąć udział w meczu.

A jak będzie wyglądała izolacja ROW-u i Unii?

Dwa razy dziennie każda z osób będących na kwarantannie musi raportować o swoim stanie zdrowia. W poniedziałek testy, a reszta zależy od wyniku.

Jak się czuje ta osoba, u której stwierdzono pozytywny wynik na COVID-19?

Rozmawiałem z nią osobiście. Próbowałem dodać otuchy, życzyłem szybkiego powrotu do zdrowia. Usłyszałem, że czuje się nie najgorzej. Gardło trochę boli, kości też trochę łamią, ma 37 stopni gorączki, ale nie narzeka. Trzymamy wszyscy kciuki za to, żeby tam nie było już żadnych komplikacji.

Czytaj także:
Co z eWinner 1. Ligą. Będą testy na COVID-19
Pozytywny wynik testu na COVID-19 w PGE Ekstralidze

Źródło artykułu: