Żużel. Kolejka w pigułce. La zabawa w PGE Ekstralidze. Przedsmak finału, starcie o play-off i szczyt na dole tabeli

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Jason Doyle w walce z Krzysztofem Buczkowskim
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Jason Doyle w walce z Krzysztofem Buczkowskim

W siódmej kolejce PGE Ekstraligi zestaw palce lizać. Na pierwszy plan wysuwa się spotkanie w Częstochowie, gdzie zanosi się na próbę generalną przed tegorocznym finałem. W Zielonej Górze wojna o czwórkę, a w Grudziądzu mecz największych rozczarowań.

[b]

TO BĘDZI HIT:[/b] Eltrox Włókniarz Częstochowa - Fogo Unia Leszno. Niedzielny deser, który zwieńczy pierwszą połowę sezonu zasadniczego PGE Ekstraligi. Od przyszłego tygodnia będziemy się już emocjonować rewanżami.

Długo obie drużyny szły łeb w łeb, niszczyły wszystkich, napotkanych na swojej drodze przeciwników. I nagle wydarzyło się coś, czego nikt się nie spodziewał. Podopieczni Marka Cieślaka potknęli się na własnym torze na Motorze Lublin, wypisując się z wąskiego grona niepokonanych.

Prezes Michał Świącik ufa, że zimny prysznic podziała na podrażnione Lwy mobilizująco, a jeden z liderów Jason Doyle zrehabilituje się za ostatnią wpadkę i znów zapłacze, ale tym razem z radości.

ZOBACZ WIDEO Pierwszy i ostatni rok w Unii. Jak nie będą go chcieli, poszuka innego klubu

My żyjemy nadzieją, że papierowy szlagier siódmej serii rzeczywiście nie zawiedzie i nie będziemy świadkami powtórki z poprzedniego roku. Wówczas także ostrzyliśmy sobie zęby na częstochowsko-leszczyńską batalię, a potem zamiast hitu dostaliśmy kit, ponieważ Unia rozniosła gospodarzy w pył.

TU PACHNIE NIESPODZIANKĄ: RM Solar Falubaz Zielona Góra - Motor Lublin. Tam gdzie jadą lublinianie, czuć, że coś wisi w powietrzu. Przywoływane spotkanie pod Jasną Górą jest tego najlepszym dowodem. Nie bójmy się słów, zwycięzca bardzo mocno uchyli sobie drzwi do pierwszej czwórki. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że zielonogórzanie robią ze swojej nawierzchni coraz mocniejszy atut, a Koziołki wyraźnie się rozkręcają i nie ma dla nich znaczenia, gdzie jadą, piątkowy wieczór w lubuskim zapowiada się smakowicie.

TU MOGĄ POLECIEĆ ISKRY: MrGarden GKM Grudziądz - Moje Bermudy Stal Gorzów. Załamania pogody w Kujawsko-Pomorskim raczej się nie spodziewamy, ale przy Hallera i tak przewiduje się burzę z piorunami. Zbierając do kupy bilans jednych i drugich wyjdzie zawstydzające zestawienie. Całe jedno zwycięstwo GKM-u. I to ze słabiutkim PGG ROW-em Rybnik, z którym jednak szukająca pierwszej zdobyczy Stal sobie nie poradziła.

To szczyt na dole tabeli, więc tu już nie ma miejsca na pomyłki. Zarówno gospodarze, jak i przyjezdni wjadą do parku maszyn z nożem na gardle. Zwycięzca przynajmniej na chwilę urwie się ze stryczka i kupi sobie jeszcze drobną nadzieje, że rozgrywki o medale nie obejrzy w telewizji. Przegrany natomiast wpadnie w otchłań, gdzie widmo spadku zajrzy już bardzo głęboko w oczy.

OD TEGO ZAWODNIKA DUŻO ZALEŻY: Krzysztof Kasprzak - wyleciał ze składu na prestiżowe Derby Ziemi Lubuskiej. Teraz po jednomeczowej pauzie do niego wraca. Na razie trudno powiedzieć, czy to zasłona dymna i wpis do programu, ale po czwartej lokacie w czwartkowej rundzie Tauron SEC w Gnieźnie widać, że u Polaka coś drgnęło i grzechem byłoby z tej tendencji wzrostowej nie skorzystać.

Co nie zmienia optyki, że były wicemistrz świata od początku rozgrywek jedzie do tyłu. Odesłanie na ławkę miało być dla niego sygnałem ostrzegawczym, że nazwisko i zasługi nie są żadną wykładnią. Dobra postawa Kasprzaka jest potrzebna podziurawionej ekipie czerwonej latarni niczym tlen. Przy założeniu, że na swoim poziomie zaprezentują się Jack Holder, a zwłaszcza Bartosz Zmarzlik Kasprzak będzie wytrychem, aby w ogóle myśleć o korzystnym rezultacie w Grudziądzu.

LICZBA KOLEJKI: 511 - tyle spotkań ligowych będzie miał na swoim koncie Piotr Protasiewicz po meczu z Motorem. Tym osiągnięciem wyrówna rekord swojego odwiecznego rywala i mistrza - Tomasza Golloba.

CZYTAJ TAKŻEFalubaz - Motor. Mecz o tytuł drugiej siły w PGE Ekstralidze
CZYTAJ TAKŻE: Sparta - ROW. Niby mecz, a w praktyce mocniejszy trening?

Źródło artykułu: