Wcześniej mieliśmy festiwal upadków. Najbardziej ucierpiał Anders Thomsen, który pojechał do szpitala. Prezes honorowy Stali Władysław Komarnicki, który uważnie śledził ten mecz, nie zostawia suchej nitki na arbitrze. Pojedynek sędziował Remigiusz Substyk.
- Gdyby sędzia miał wiedzę, to już dawno by ten mecz przerwał i zakończył walkowerem, albo go w ogóle nie rozpoczynał. Powiedzmy to sobie wprost - tor był fatalny. Żużlowcy na nim podskakiwali. Skoro zawodnik grudziądzkiej drużyny Nicki Pedersen stwierdził, że nawierzchnia nie nadaje się do jazdy, to o czym to świadczy? Żal mi Thomsena, który pojechał do szpitala. Arbiter powinien ponownie przystąpić do egzaminu - mówi nam wściekły Władysław Komarnicki.
Były prezes Stali krytykuje także grudziądzan. - Szczytem parodii jest to, co wyprawiał także pan trener Robert Kempiński. To było widać w telewizji i źle to wyglądało. Ten spektakl należało szybko zakończyć, przepraszając telewizję, sponsorów i kibiców. To była farsa, a nie żużel! - przekonuje.
Komarnicki krytycznie odniósł się również do decyzji arbitra, który wykluczył po upadkach Andersa Thomsena i Nielsa Kristiana Iversena. - Thomsen nie zasłużył na wykluczenie. W żadnym wypadku. Obejrzałem to kilka razy. Anders jechał swoje przy bandzie, a Nicki pod niego podjechał i go zahaczył. Takim samym błędem było wykluczenie Iversena. Ten bieg można było spokojnie powtórzyć w czwórkę. Niels także jechał swoje - podsumowuje Komarnicki.
ZOBACZ WIDEO Krzysztof Kasprzak się obrazi? Stal nie potrzebuje takiego Kasprzaka