Mecz PGE Ekstraligi pomiędzy MrGarden GKM-em Grudziądz a Moje Bermudy Stalą Gorzów był przykładem szeregu błędów ze strony osób funkcyjnych, po czym były one "doprawiane" kolejnymi błędami. W tym spotkaniu mieliśmy najlepszy dowód na to, jak niektórzy potrafią nieudolnie pracować. Mam na myśli sędziego, komisarza toru i jeszcze parę innych osób.
Zacznę od decyzji sędziego Remigiusza Substyka, który niesłusznie wykluczył Andersa Thomsena, bo to Nicki Pedersen ponosił pełną odpowiedzialność za upadek swojego rodaka. Substyk nie popisał się też w kolejnej sytuacji, w której wykluczył Nielsa Kristiana Iversena.
Kompletnie nie rozumiem drugiej sytuacji, bo skoro mamy w regulaminie przepis, który pozwala na powtórzenie wyścigu w pełnej obsadzie, to po co na siłę szukać winnego? Przecież było widać, że zdarzenie z Iversenem powstało wskutek walki na torze. To nie było zamierzone działanie. Dlatego zgodzę się w tej sytuacji z Duńczykiem, że gorzowianie zostali okradzeni z punktów.
ZOBACZ WIDEO Niebezpieczne upadki w meczu GKM - Stal! Kronika 7. kolejki PGE Ekstraligi
To, co działo się później to najlepszy dowód na to, że obecnie żużlowcy to marionetki. Tylko ich można winić za to, że mecz PGE Ekstraligi w Grudziądzu przerwano po dziewiątym wyścigu i już nie dokończono. Warunki do jazdy nie były takie złe i wystarczyła dobra wola obu stron, ale odjechać pełny zestaw biegów. Owszem, mieliśmy upadki w konkretnych biegach, ale one wynikały z ferworu walki, a nie stanu nawierzchni.
Zaczynam się bać, co będzie za parę lat, gdy poranna rosa nie wyschnie do końca na stadionie i nawierzchnia będzie lekko wilgotna. Wtedy będziemy chyba odwoływać mecz za meczem. Dlatego żużlowcom chciałbym dedykować piosenkę Dawida Podsiadły, bo to artysta, którego bardzo lubię i cenię.
"Nie ma fal" Podsiadły powinno być puszczane na polskich stadionach co wyścig, aby wyjaśnić niektórym żużlowcom, o co chodzi w tym sporcie. Niech nie gadają o niebezpiecznej nawierzchni, gdy na całym torze można znaleźć ledwie dwie dziurki. To zresztą wiele mówi o obecnej klasie zawodników, skoro nie są w stanie jechać na tak przygotowanym obiekcie.
Można powiedzieć, że to co widzieliśmy w Grudziądzu było kwintesencją i podsumowaniem wszystkich naszych błędów z ostatnich lat - marginalizowania szkolenia, szykowania wyłącznie twardych torów i wprowadzenia instytucji komisarza toru. Bo to właśnie osoba tego ostatniego doprowadziła do tego, że zawodnicy nie mają obycia z trudniejszymi nawierzchniami. Efekt jest taki, że gdy tylko robi się trudniej na torze, to mamy do czynienia z buntem zawodników.
Czytaj także:
Będzie kara dla prezesa Moje Bermudy Stali Gorzów
Przemysław Termiński krytykuje Moje Bermudy Stal Gorzów