Zdunek Wybrzeże Gdańsk długo czekało na zwycięstwo u siebie. W trakcie meczu gdańszczanie przegrywali jednak już różnicą sześciu punktów i szykowała się powtórka z rozrywki. - Miałem wtedy duże wątpliwości szczególnie, że bardzo szybcy byli Tungate i Łoktajew. Okazało się, że nasi się rozkręcali z czasem, szczególnie Kildemand, który wszystko wygrał - cieszył się Tadeusz Zdunek.
Gdańszczanie odzyskali dla żużla Petera Kildemanda, który przez ostatnie lata irytował swoją postawą kibiców ekstraligowych. - Na razie spokojnie, zobaczymy - to pierwszy mecz, który pojechał na tak wysokim poziomie od początku do końca. Jechał po trasie, miał bardzo dobre starty i walczył bardzo efektownie. Czekamy na to co będzie dalej - ocenił Zdunek.
Parę Peter Kildemand - Rasmus Jensen oglądało się we wtorek świetnie. Dwaj Duńczycy mogą przypominać Andersa Thomsena i Mikkela Michelsena, którzy po znakomitych występach w Zdunek Wybrzeżu awansowali do PGE Ekstraligi i ugruntowali już swoją pozycję. - Też mi ich przypominają, może znowu doczekamy się eksportowej pary, która będzie nam przywoziła punkty w odpowiednim momencie. Na pewno na to ich stać - stwierdził prezes gdańskiego klubu.
Kluczem do wygrania z Orłem był 10. bieg, w którym podwójnie zwyciężyli mający problemy Mikkel Bech i Kacper Gomólski. - Zgodzę się z tym, mieliśmy ogólnie szczęście, że tego dnia jeszcze wolniejszy był Brady Kurtz, który nie jechał tak, jak wskazywałby to jego potencjał. Ten bieg był dla nas bardzo szczęśliwy - przyznał Tadeusz Zdunek.
- Ogólnie ten sezon jest dla nas bardzo specyficzny. Zawodnicy mają bardzo mało jazdy, a własny tor nie jest atutem u nikogo. Stąd taka równa walka. Każdy może wygrać z każdym. Teraz jedziemy do Torunia, gdzie już kiedyś potrafiliśmy zaskoczyć. Nie chcę jednak składać deklaracji - podsumował prezes Zdunek Wybrzeża Gdańsk.
Czytaj także:
Prezes PSŻ-u o walkowerze
Żużlowiec w centrum katastrofy
ZOBACZ WIDEO Ataki na Stal Gorzów. Działacz odpowiedział Termińskiemu i Cichorackiemu