Jesteśmy bardzo zaskoczeni takim obrotem sytuacji - wypowiedzi po meczu w Zielonej Górze

Radość w zielonogórskiej drużynie i przygnębienie w obozie toruńskim - tak można najkrócej opisać, to co działo się w parkingu po meczu Falubazu z Unibaksem (67:23). Co do powiedzenia mieli po zawodach przedstawiciele obu ekip?

Wiesław Jaguś (Unibax): Co się stało? Przegraliśmy mecz i to bardzo wysoko. Jak jadą, to jadą wszyscy, jak nie jedzie nikt, to nie jedzie nikt, dlatego jest taka porażka, że tak powiem poniżej pasa. Na swój temat mogę powiedzieć, że po prostu nie pojechałem. Jechało mi się ciężko. Nie ma co narzekać na tor czy sprzęt. Męczyłem się.

Robert Kościecha (Unibax): Ja ogólnie pogubiłem się po ostatniej kontuzji totalnie, ciężko mi jest ze wszystkim. Pracuję i robię wszystko by było jak najlepiej, ale jak widać nie wychodzi. Dzisiejszy mecz jest drugą tak wielką porażką naszej drużyny, więc ciężko jest nam tą gorycz znieść i przejść. Tor zielonogórski nie zmienił się zbytnio, jest taki sam od paru lat, także tu nie było żadnej rewolucji.

Piotr Żyto (trener Falubazu): Cieszymy się z wysokiej wygranej. Oby tak dalej. Tor był przygotowany lepiej niż na Leszno, bo pogoda nam na to pozwoliła. A goście uparli się, wprowadzili sobie taką atmosferę, że zrezygnowali już chyba przed meczem. Myślę, że to był ich błąd. A my cieszymy się chyba z najwyższego zwycięstwa w lidze. Teraz zaczynają się robić trochę takie wyniki cudów - niedziela cudów. Zobaczymy jak będzie dalej. Mamy za tydzień mecz w Częstochowie. Będziemy się do niego spokojnie przygotowywać. Torunianie kwestionowali tor, że nie jest przygotowany, że jest przyczepny, za mocno przyczepny. Prezes po prostu powiedział, że zapłaci kaucję za walkower i nie pojadą. Moi zawodnicy byli spasowani ze sprzętem. Iversen kupił w Polsce nowy silnik od tunera. W sobotę tu jeszcze trenował w tym deszczu, jak my jechaliśmy do Torunia na finał IMP, dopasowywał ten sprzęt. Można powiedzieć, że nareszcie zaczął jechać, chociaż zobaczymy czy za tydzień w Częstochowie ten silnik będzie się spisywał tak samo fajnie jak dzisiaj. Wiem co jest bolączką w Unibaksie, ale nie będę tego mówił, zachowam to dla siebie i wyciągam dalej wnioski. Po Lesznie też wyciągnąłem wnioski. Mamy play-offy i przecież możemy się jeszcze spotkać. To co wiem - nie powiem. Nie chcę zdradzać im, menadżerowi, który dobrze się zna na żużlu, może jeszcze lepiej niż ja. Niech wyciągają sami wnioski. Cała nasza drużyna dziś jechała. Wszyscy byli spasowani z torem, jechali od startu do mety. Tor nam coraz bardziej wychodzi, bo robimy go dla naszych zawodników i tak to wygląda.

Piotr Protasiewicz (Falubaz): Jesteśmy bardzo zaskoczeni takim obrotem sytuacji. Tor był jak zwykle przyczepny, mijanek było mało, także element startu i pierwszego łuku decydował o wyniku biegowym. Całą drużyną dziś pojechaliśmy świetnie. Wynik super, bardzo się cieszymy, że się udało. Przyjechał do nas w końcu lider z górnej półki. Co do play-off, uważam, że najlepiej byłoby zarówno dla kibiców jak i reszty, aby przyszło nam walczyć Gorzowem. To są jednak derby i uważam, że tak byłoby najkorzystniej dla obu drużyn.

Rafał Dobrucki (Falubaz): To miał być sprawdzian przed finałami, a nadal pozostają znaki zapytania dotyczące siły tych drużyn. Cieszymy się bardzo z wygranej. Jeździmy coraz lepiej, tor jest naszym coraz większym atutem, co było widać chociażby w dzisiejszym meczu. Bardzo dobrym rozwiązaniem jest to, iż najprawdopodobniej trafimy w play-offach na Stal Gorzów. Te mecze mają swój smaczek i rządzą się swoimi prawami i bardzo chętnie przeżyłbym te derby jeszcze raz.

Grzegorz Zengota (Falubaz): Na pewno nie spodziewaliśmy się oporu gości w takim stylu. Liczyliśmy tutaj na walkę do samej mety i w zasadzie do ostatniego biegu, a okazało się inaczej. Nie wiem, co było tego przyczyną. Może my byliśmy tacy mocni? Każdy jechał dosyć dobrze, nie było słabych punktów. Niels pojechał tak jak trzeba i stad może ten wynik.

Robert Dowhan (prezes Falubazu): Rzadko pojawiam się na konferencji, ale byłem gościem w Toruniu na przepięknym stadionie. Jeszcze raz gratuluję pięknego obiektu, gratuluję pierwszego miejsca w tabeli, a dzisiejszy wynik - myślę, że to jest mała wpadka, każdemu się zdarza. Jedziemy dalej, zaczynają się za chwilę play-offy i wtedy tak naprawdę się okaże, kto na jakiej pozycji i z kim będzie jechał. Dzisiaj, myślę Wojtek (prezes Dowhan do prezesa Stępniewskiego - dop. red.), że widowisko było jakie było, natomiast mam nadzieję, że bardzo mocno nie będziesz krzyczał na chłopaków, bo rozmawiałem z Adrianem Miedzińskim i trochę się boi wracać do Torunia, ale jak coś możemy go tutaj zatrzymać.

Wojciech Stępniewski (prezes Unibaksu): Tak naprawdę nikt nie wie jeszcze co się stało. Na razie wstrzymamy się z analizami. Ja mogę przeprosić kibiców zgromadzonych na stadionie, za to, że przyjechała do nich drugoligowa drużyna, bo chyba nawet w 2 lidze nie było takich pogromów, a w Ekstralidze się zdarzają.

(prezes Stępniewski odpowiada Dowhanowi) Myślę, że odbiłeś sobie ostatnie dwa lata, odkąd ja jestem prezesem. Odbiłeś jednym meczem wszystko. Tak się kończą mecze bez stawki, bo takim właśnie meczem wydaje się był ten dla Unibaksu. Aczkolwiek przegraliśmy lekko za wysoko. Ja Ci Robert gratuluję drugiego miejsca, bo to wielkimi krokami zmierza, bo Leszno przegrało u siebie z Częstochową. Więc albo z powrotem Częstochowa, albo wielkie derby ponownie. Gratuluję raz jeszcze za wynik.

Tor nie był przygotowany na czas - tzn. 2 godziny przed meczem. Został w jakiś tam sposób naprawiony. Druga wysoka porażka na wyjeździe daje do myślenia. Ja przyczyny tej porażki, mimo wszystko, upatruję w tym, że dla zawodników Unibaksu nie był to wielki mecz o stawkę, bo tak naprawdę to pierwsze miejsce mamy można powiedzieć prawie zagwarantowane. Dlatego w tym chyba trzeba szukać tak naprawdę przyczyny, przede wszystkim, w tym że zawodnicy nie byli wystarczająco skoncentrowani.

Wypowiedzi zebrali Ewelina Bielawska i Adam Zasimowicz.

Komentarze (0)