To nie były udane dwa dni dla zawodników Betard Sparty Wrocław. W niedzielę zawodnicy Dariusza Śledzia zremisowali u siebie z Eltrox Włókniarzem Częstochowa (45:45), aby w poniedziałek wysoko przegrać w Gorzowie (35:55).
Aż dwóch zawodników gości zakończyło spotkanie bez punktów - Maksym Drabik i Oliver Berntzon, a tylko jedno "oczko" po wykluczeniu Wiktora Jasińskiego zdobył Michał Curzytek.
- Nie mamy nic na swoje usprawiedliwienie. Stal była zdecydowanie mocniejszą drużyną i to było widać na torze. Ciężko zdobywało się punkty. Brakuje nam zawodnika do walki. Wszyscy z problemami, ciężko było się dopasować - powiedział w rozmowie z nSport Maciej Janowski.
ZOBACZ WIDEO Unia nie zdenerwowała Smektały aneksem. Będzie rozmawiał o nowym kontrakcie
Janowski był liderem swojego zespołu. Zdobył 12 punktów z bonusem w sześciu startach i jako jedyny w szeregach Sparty potrafił wywalczyć biegowe zwycięstwo.
- Po pierwszym biegu myślałem, że wszystko jest okej, a kolejny to zweryfikował. Całe zawody żonglowaliśmy ustawieniami. Na ostatnie dwa biegi start był zadowalający, ale w trasie brakowało prędkości - ocenił.
W końcówce rundy zasadniczej wrocławian czeka bardzo trudne zadanie. Odjadą aż trzy mecze wyjazdowe i tylko jedno spotkanie na swoim torze, kiedy ponownie zmierzą się z Moje Bermudy Stalą.
- Widać ewidentnie, że brakuje nam prędkości i ducha walki. Na pewno będę robił wszystko, żeby zmotywować całą drużynę i pokazać, że Sparta się nie poddaje - zakończył.
Czytaj także:
- Betard Sparta Wrocław oddala się od play-offów. Zobacz tabelę PGE Ekstraligi
- Stanisław Chomski ma plan na końcówkę sezonu. Wierzy w powrót Krzysztofa Kasprzaka